1. jedynym sposobem na naukę jazdy samochodem jest... jazda samochodem. nie da się nauczyć jeździć tylko czytając o tym jak należy jeździć.
2. ani wymienieni tu autorzy, ani forum jako zbiorowość, nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ew. straty w ludziach i sprzęcie (taki żargon wojskowy) wynikłe z powodu prób stosowania króciutkiej teorii w praktyce.
3. uczyć się/ćwiczyć/wprowadzać teorię w życie należy tak, żeby:
- inni użytkownicy dróg nie ponieśli jakichkolwiek strat
- inni użytkownicy dróg nie wystraszyli się
- inni użytkownicy dróg nie musieli wykonywać żadnych gwałtownych manewrów, z hamowaniem na czele (i pamiętamy, że inni użytkownicy to także piesi, motocykliści, rowerzyści, konie i co tam jeszcze).
to są chyba wszystkie zastrzeżenia. można zejść niżej.
króciutka teoria w skrócie (by jarmaj):
I kierą w jedną, potem w drugą, i klepnąć lewą, i kontra, i w drugą, i łycha, i klepnąć z lewej, i odkręcić, i ogień, i hamulec.
króciutka teoria (by eMTi):
w teorii to co najwyżej można podać BARDZO ogólne zasady, bo zmieniają się one w zależności od miliona czynników. Prawdą jest, że subaru jest trochę podsterowne, dlatego też jeśli chcielibyście po prostu tylko mocniej wcisnąć gaz w zakręcie, jak w RWD, to poleci wam przodem, jak będziecie chcieli trzymać na ręcznym, jak w FWD, to w ogóle wam nic z tego nie wyjdzie, bo przy wciśniętym sprzęgle nie będziecie mieli napędu (a sprzęgło wciskać trzeba). Tak więc latanie bokami w 4WD jest trochę bardziej tricky. Całość opiera się na balansie masy, odpowiednim dozowaniu gazu, hamulca i skręcania... Pewnie zauważyliście, że przy niewielkiej prędkości, jak będziecie chcieli skręcić i tuż po skręceniu kierownicy zaciągniecie ręczny, to za wiele się nie wydarzy... Ale jeśli skręcicie najpierw w przeciwną stronę, a potem gwałtownie we właściwą, zaciągając na chwilę ręczny, furę pięknie rzuci bokiem - wszystko dzięki balansowi masy i momencie bezwładności samochodu. 4WD jest napędem, gdzie ręcznego w sumie w ogóle nie ma potrzeby dotykać, żeby latać bokami


Scandinavian flick, przeciwskręt, przeciwkontra, wahadło, rybka (nie pamiętam więcej określeń), to jedna z najwygodniejszych metod stawiania 4WD bokiem. Do ćwiczeń nad balansem masy możesz spróbować relatywnie prostego zadania: na większym placyku przy niedużej prędkości spróbuj wprowadzić samochód w dowolny sposób w poślizg. Najbezpieczniej i chyba najprościej przy małych prędkościach po prostu skręć w jedną stronę, potem od razu w drugą i zaciągnij na króciutką chwilę ręczny (pamiętając o wciśnięciu sprzęgła!!!) - to ma być tylko podcięcie, a potem dodaj gazu i lekko zacznij kontrować. Jak samochód będzie szedł bokiem w kontrze, to klepnij krótko hamulec, nie robiąc nic innego - zobaczysz, że nagle samochód zarzuci w drugą stronę, więc w trakcie tego zarzucenia w drugą stronę zacznij lekko kontrować w przeciwną, dodając lekko gazu, po czym znowu klepnij w hebel itd.. W ten sposób powinieneś być w stanie jechać do przodu, ale cały czas zarzucając to w jedną, to w drugą stronę bokiem, jak wahadło, które ktoś wciąga po linie do góry. Przy większych prędkościach będziesz w stanie zrobić to tylko z samego odjęcia gazu, zamiast klepnięcia w hebel. Czemu? Bo przy większych prędkościach masz mocniej wciśnięty gaz i masa bardziej przechodzi do tyłu, wobec czego gwałtowne odpuszczenie gazu spowoduje, że wróci ona w kierunku przodu i go dociąży. Przy małych prędkościach położenie masy zbytnio się nie zmienia, jak i cały manewr trwa tyle, że z tej techniki nic nie wyjdzie..

Jest jeszcze jedna rzecz, o której trzeba pamiętać w 4WD - lecąc w poślizgu w zakręcie lecisz poślizgiem 4-kołowym, czyli ślizgasz się praktycznie na prostych kołach, a nie w głębokiej kontrze jak w ośce. To powoduje, że 4WD tak doskonale nadaje się do panowania nad furą w poślizgach - dzięki takiemu ustawieniu kierownicy możesz zawsze dokręcić w jedną lub drugą stronę, ustawiając sobie samochód jak chcesz w zakręcie. Oczywiście przy bardzo dużych zarzuceniach szybka kontra jest konieczna, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to znaczy, że przepałowałeś i poszedłeś za ostro, albo nawierzchnia okazała się zbyt śliska

A i jeszcze jedna sprawa... Generalnie puszczenie gazu przy mocnym obróceniu pogarsza tylko sprawę. Staramy się nie odpuszczać całkowicie gazu, bo jeśli tylko będzie odpowiednia ilość miejsca, to powinno nas wyprostować. Ale to są suche dane i należy z tym uważać, żeby gdzieś nie wydzwonić i potem się nie dziwić, że "przecież pisali".. Można też sobie spróbować wprowadzić furę w poślizg (nie za duży) i nic nie robić - trzymać kierownicę tak, jak trzymałeś, nie puszczać i nie dociskać gazu, nie hamować - sama powinna wrócić na swój tor jazdy... No i tak można by teoretyzować do rana
