Poprzednia wlascicielka mojej Niebieskiej Strzaly zalozyla jesli dobrze mysle, ze tak to sie nazywa catback'a.
Ma na koncu albo 2.5 albo 3 cale - ile dokladnie nie wiem, bo niestety nie mam pod reka niczego do sprawdzenia, ale na oko wyglada monstrualnie.
Powiem szczerze, ze o ile burczenie kocham i jest piekne, to na trasie po pierwszych 50km moze czlowieka szlag trafic.
Szukam czegos bardziej cichego.
Moj cel jest taki, zeby burczonko bylo, delikatne, przyjemne i z klasa ale przy okazji zeby koncowka tlumika nie wygladala jak nieprzymierzajac wjescie do Mordoru.
Momentami, chce w miescie elegancko, powolutku (no prawie) wyminac jakiegos rowerzyste, ale dziwnym trafem zawsze jest mi pozniej glupio, jak juz musze dodac gazu,
bo wiem ze uszy tego rowerzysty, albo przechodnia - jeden czort, zostana skonfrontowane z piekielnymi odglosami mojego dupowozu

Wiec chce sie pozbyc tego wejscia do Mordoru, a wrzucic cos bardziej sensownego, z czym mozna zrobic 1500km bez utraty 25% sluchu jednorazowo.
Prosze Was wiec zatem o porade, czy to ja mam cos nie tak ze sluchem i przesadzam, ze tak mi to przeszkadza, czy moze wnioskujac po wygladzie, ktory zaraz ponizej dolacze, faktycznie ma to prawo byc za glosne, i wymiana to nienajgorszy pomysl.
Oczywiscie wszelkie sugestie co do producentow/modeli ktore moglbym kupic sa mile widziane.
Chce wydac mniej niz 1000 zl, a przy okazji sprzedac to co mam teraz zalozone, jesli sie odwazny/odwazna znajdzie



