Siemanko, jako, że nie pisałem na tym forum ze 2 lata to witam się - żeby nie było.
Co do modzenia wolnossącego silnika - w Subaru mija się to z celem, gdyż zawsze topowe wersje były wersjami turbo. Nie należy zapominać, że najtańszą opcją na dodatkowe kunie jest swap. Jest to uniwersalna prawda, przewijająca się odnośnie każdej marki. Zawsze można wsadzić coś mocniejszego, tak samo jak przy obecnej jednostce zawsze można dojść do granicy opłacalności dalszych modów. Gdzieś kiedyś wyczytałem, że odnośnie wolnossącego silnika, poza jakimiś podstawowymi modami dla danej jednostki dla dalszego przyrostu mocy trzeba liczyć ~100zł/KM. I zadziwiająco, póki co, to założenie z moich doświadczeń sprawdza się całkiem nieźle.
Zatem co, moim zdaniem, można przy sensownych (relatywnie niewielkich) nakładach zrobić z seryjnym N/A.
Pierwsze co, wsadzić świnię/standalone'a.
Pamiętajmy, że nie ma sensu modyfikować silnika bez odpowiedniego, po tych modyfikacjach, wystrojenia. Zatem, patrząc na temat z budżetowej strony, wkładamy Ecumastera - nie drogi, dobre wsparcie i przede wszystkim tryb FUEL IMPLANT, ogranicza nas tylko liczba wyjść.
Taka konfiguracja daje nam już pewne możliwości - na przykład w K20 Hondy samo "machanie" zapłonem dawało wymierne efekty.
Dalej, jako, że "moc rodzi się w głowicy, reszta silnika ma za zadanie nie rozpaść się"

planujemy w rozsądnym zakresie głowicę, zakładam, że będziemy jeździć na paliwie o wyższej liczbie oktanowej, ale dla użytkowników Subaru to raczej nic niezwykłego, prawda? A wtedy można nieco zwiększyć stopień sprężania. A, no i przy tych samych ustawieniach zapłonu benzyna o większej liczbie oktanowej będzie, w uproszczeniu, spalać się wolnej, więc auto musi adaptować się do liczby oktanowej paliwa, albo po prostu być wystrojone pod to paliwo. Dalej porting, oczywiście z głową i jeżeli w danym silniku jest co zebrać - patrzymy tutaj czy kolektor nie będzie kolejną restrykcją, można często coś ugrać stosując kolektor z innej wersji - w BMW na ten przykład, jeśli dobrze pamiętam, do 2.8 zakładano kolektor z 2.5 o tej samej mocy, za to bez zmiennej pojemności, co dawało jakiśtam przyrost (ale piszę z głowy i mogłem coś pomylić). Najlepiej jednak do konkretnej konstrukcji wystrugać swój własny kolektor, najprościej skrzynkowy - no i wtedy już warto się zainteresować ITB. No albo kupić gotowca. A jak nie, no to większa przepustnica to mus. A, no i nie wspomnieliśmy jeszcze o wałkach, wałki ważna sprawa, można napawać i zrobić customowe, można kupić aftermarkety. No, to może warto wsadzić większe zawory? I już w zasadzie mamy inną głowicę. Oczywiście wszystko policzone.
Lećmy dalej, dolot - robimy CAI, czyli wsadzamy filtr stożkowy/grzyba i izolujemy go termicznie od komory, żeby nie łapał ciepłego powietrza, bo, jak wiadomo, zimniejsze powietrze to więcej tlenu. Wydech? możemy teraz zwiększyć średnicę... Ale trzeba pamiętać, że w silniku wolnossącym występują tzw. zjawiska falowe, toteż jak
zwiększymy za bardzo średnicę, wywalimy tłumiki to moc oraz moment obrotowy ucieknie nam w kosmos. A w takim turbo? Możemy wywalić całkowicie wydech i turbina tylko się ucieszy

. I tak dalej i tym podobne...
Także, jak to się odnosi do Subaru? Po przeliczeniu kosztów takich modyfikacji względem mocy, wracamy do początku, czyli, że najwięcej da nam swap. No dobra, za parę tysięcy przeszczepimy silnik plus skrzynię, plus dyfer z GTka i co teraz? Zostajemy z seryjnym zawieszeniem i hamulcami, z bębnami z tyłu i innymi przypadłościami. Nawet średnio rozgarnięty szympans dochodzi do wniosku, że lepiej sprzedać N/A i kupić wersję turbo z wszystkimi jej niuansami technicznymi.
W zasadzie "po taniości" w wolnossącym silniku można machnąć zapłonem i przesunąć odcinkę.
I nie zrozumcie mnie, koledzy, źle - ta odpowiedź jest skierowana do autora tematu, bo wydaje mi się, że kolega nie orientuje się jeszcze za bardzo w temacie i myśli, że magicznym stożkiem albo czymś tego typu podniesie moc swojego pojazdu - niestety, dłubanie N/A to droga zabawa. Modyfikacje silnika turbodoładowanego dają dużo bardziej wymierne efekty. Polecałbym na początek doprowadzić auto do porządku, do seryjnej mocy. Narzekanie na szybkie odcinanie na jedynce jest dla mnie co najmniej dziwne - wszystkie Subaryny, którymi jeździłem miały raczej krótkie przełożenie, więc odcinanie jedynki było bolesne i nieefektywne

. Fakt faktem, mocne silniki wolnossące też mają swoje niezaprzeczalne zalety. Także nie ma co się oburzać na porady, żeby nie ruszać wolnossaka, bo koledzy wiedzą, co mówią.
Co do modyfikacji typu 2,5KM kosztem niuta w średnich partiach obrotu nie będę się może wypowiadał - bo, co kto lubi, fakt, że wiedza którą nabywamy empirycznie jest nie do przecenienia... I na tym poprzestańmy. W zestawieniu z innymi modami może mieć to sens, plus za kreatywność.
A, no i termin soft turbo jak najbardziej funkcjonuje, chociaż akurat w Subaru nie ma to sensu. Z tym, że jak najbardziej jest "coś takiego". Nazywamy tak "dmuchnięcie" wolnossącego silnika niskim ciśnieniem doładowania, bez większych ingerencji w konstrukcję silnika. A są nawet silniki o niskim stopniu sprężania, które potrafią bez otwierania przyjąć 0,8-1bar - na przykład Fordowskie 2.9 12V które ma CR 8.5:1, albo coś w tych okolicach.
Pozdro
