Do tej pory bywało to "trochę mniej", czyli np. jakieś 2/3 lub 3/4 - i wtedy mniej więcej co rok ten przegląd i tak się robiło.
Ale tym razem w żoninym pojeździe, po 13 miesiącach od poprzedniego przeglądu, nalot wynosi, jak się właśnie okazało, zaledwie 3.5 tysiąca

No i w tej sytuacji, gdy już miałem sięgać po telefon i dzwonić do serwisu celem umawiania terminu, jednak mi ręka zadrżała.
Drogie forumowe gremium ekspertów, co Wy na to?
Przeglądać, mimo wszystko, już teraz - czy można bezpiecznie poczekać i nabić przynajmniej te 7-8 tysięcy?
Pacjent o którym mowa to Suzuki SX, 1.6 benzyna, wolnossący. 6 lat, 73 tysiące przebiegu, bezwypadkowy, używany (przez kobietę

Nic złego się nie dzieje, nic nie pika, nie trzeszczy, wszystko gra i sprzęgli.