Forum Subaru

GTek długo jeździł bezawaryjnie, ale dzisiaj nagle strzelił focha. Wracałem sobie powoli z pracy (50-60) i nagle stracił moc, stał się wyraźnie głośniejszy. Silnik pracuje równo, bez żadnych hałasów, no ale turbina przestała ładować. Nie słychać jej, wskaźnik ładowania też zatrzymuje się na 0.

No i ten wyraźnie głośniejszy dźwięk przy przyśpieszaniu (takie burczenie).
Mogło coś spaść/poluzować się? Bo jak na złość mam teraz tyle roboty, że nawet nie mam kiedy odstawić go do mechanika... A tak nie cierpię jeździć autobusem...

Sprawdz moze na dobry poczatek silownik klapki wastegate'a?
W sensie, czy sie np. nie wypial i nie jezdzisz z otwarta klapka. Albo np. nie zacial na otwartej klapce?

Nie mam za bardzo dojścia przez osłonę turbo, próbowałem poruszać tym prętem który idzie do WG i 'trochę' się rusza (ale w sumie nie wiem jak bardzo powinien).
No nic, trzeba do znachora.

Ale zakładam, że mogę tak jeździć do pracy (i tak głównie stoję w korku...)?

Przejrzyj wszystkie wężyki i inne miejsca w poszukiwaniu nieszczelności.

W bardzo pesymistycznym wariancie mogły strzelić łożyska i wirniki zatrzymały się lub obcierają się o obudowę. Obejrzyj wszystko na tyle ile możesz. Jeśli nic nie znajdziesz to lepiej nie jeździj autem żeby czegoś nie pogorszyć do końca.

Fura juz naprawiona. Ale oczywiście jak ostatnia sierota nie zapamiętałam dokładnie co jej było. Ale coś się zawiesiło/zablokowało... Jakiś 'grzybek'...? No trzeba było widać turbinę. Nieważne, ważne że znowu jest jak trzeba

Wysłane z mojego GT-I9100 przy użyciu Tapatalka

Wyjąć turbinę, miało być

Wysłane z mojego GT-I9100 przy użyciu Tapatalka