1998 Gaśnie bez reguły - mechanicy uciekają - SUBARU Legacy II Kombi 2.5 i 156 KM automat LPG
: 23 wrz 2019, o 22:49
Witam,
Pozdrawiam Wszystkich.
A więc od początku. Obecnie auto gaśnie raz na jakiś czas, kilkukrotnie pod rząd. Nie ma znaczenia czy silnik jest rozgrzany czy nie. Potrafi przejechać kilkaset kilometrów cudnie, gdy już zaczynam wierzyć że dobrze - zgaśnie na światłach, prze dojeżdżaniu do skrzyżowania. Zachowanie wygląda obecnie tak - potrafi zrobić 50, 100 km bez zająknięcia. Odpala zawsze od pierwszego, nie faluje, zawsze cicho i równie na wolnych. Ale np. na obwodnicy przy wyprzedzaniu, przy gazie do dechy szarpnięcia przy przyspieszaniu (czasami!), check engine i "dziura" w gazie - wciskam i nic, popuszczam to na małym ciągnie auto. Czasami przechodzi, czasem gaśnie, trza zjechać na pobocze. Tam odpala od pierwszego, po dodaniu gazu zgaśnie, odpalam jest ok, wrzucam drive zgaśnie, za chwilę normalnie - robi kilometry. Zaczęło się to miesiące temu. Oddany do mechanika. Przeczyścili przepustnicę, odebrałem, okazało się że złamali króciec od kolektora powietrza, nie zauważyli że czujnik położenia wałka rozrządu nie ma śruby (zalegał sobie w otworze), nie podłączyli wężyka podciśnienia. Dorobiłem śrubę do czujnika, kable łączące do czujnika położenia wałka i rozrządu, zmieniłem sondę lambda (dedykowaną - nie oryginał), wymieniłem węże od powietrza. Spalanie (jeżdżę na sporcie) to 14 L - wcześniej było 12 L. Mechanicy nie chcą podjąć tematu po zorientowaniu się że nie mają wtyczki do diagnostyki. Jeden wyrokował że zawory bo gaz. Odpala na dotyk, siedząc w aucie ma się wrażenie że auto nie chodzi - tak równo i cicho, rusza, przerzuca biegi pięknie, reszta aut często w tyle - do momentu jak ma humor - ale zgaśnie, bądź poszarpie parę razy - potem rakieta. Wymieniłem kable wysokiego na NGK - zmierzyłem że rezystancja wszystkich po równo 5,2 KOhma (powinien kabel 1i3 mieć chyba 6,45 do 12 coś i 2i4 6,75 do 12 coś) - może to ma coś, ale zmieniałem na stare, oryginalne i zachowania podobne. Świece nowe NGK. Skrzynia automat przy kupnie wymieniona na "nową" po generalnym remoncie. Czujniki, kable, elektryka wokół silnika wydaje się ok. Auto pięknie jedzie, potem - jak wczoraj - jedna ręka na kierownicy - rondo szybko i prawie poza nim bo zgasł. Dzieci w aucie, brak już zaufania, a tu umówiony blacharz, robimy tył nadkola. Nie sprzedam niesprawnego auta, no i zawziąłem się, chcę naprawić. Ale co zrobię to przez chwilę dobrze i wraca do gaśnięcia. Komuś coś przychodzi do głowy? Pozdrawiam!
Pozdrawiam Wszystkich.
A więc od początku. Obecnie auto gaśnie raz na jakiś czas, kilkukrotnie pod rząd. Nie ma znaczenia czy silnik jest rozgrzany czy nie. Potrafi przejechać kilkaset kilometrów cudnie, gdy już zaczynam wierzyć że dobrze - zgaśnie na światłach, prze dojeżdżaniu do skrzyżowania. Zachowanie wygląda obecnie tak - potrafi zrobić 50, 100 km bez zająknięcia. Odpala zawsze od pierwszego, nie faluje, zawsze cicho i równie na wolnych. Ale np. na obwodnicy przy wyprzedzaniu, przy gazie do dechy szarpnięcia przy przyspieszaniu (czasami!), check engine i "dziura" w gazie - wciskam i nic, popuszczam to na małym ciągnie auto. Czasami przechodzi, czasem gaśnie, trza zjechać na pobocze. Tam odpala od pierwszego, po dodaniu gazu zgaśnie, odpalam jest ok, wrzucam drive zgaśnie, za chwilę normalnie - robi kilometry. Zaczęło się to miesiące temu. Oddany do mechanika. Przeczyścili przepustnicę, odebrałem, okazało się że złamali króciec od kolektora powietrza, nie zauważyli że czujnik położenia wałka rozrządu nie ma śruby (zalegał sobie w otworze), nie podłączyli wężyka podciśnienia. Dorobiłem śrubę do czujnika, kable łączące do czujnika położenia wałka i rozrządu, zmieniłem sondę lambda (dedykowaną - nie oryginał), wymieniłem węże od powietrza. Spalanie (jeżdżę na sporcie) to 14 L - wcześniej było 12 L. Mechanicy nie chcą podjąć tematu po zorientowaniu się że nie mają wtyczki do diagnostyki. Jeden wyrokował że zawory bo gaz. Odpala na dotyk, siedząc w aucie ma się wrażenie że auto nie chodzi - tak równo i cicho, rusza, przerzuca biegi pięknie, reszta aut często w tyle - do momentu jak ma humor - ale zgaśnie, bądź poszarpie parę razy - potem rakieta. Wymieniłem kable wysokiego na NGK - zmierzyłem że rezystancja wszystkich po równo 5,2 KOhma (powinien kabel 1i3 mieć chyba 6,45 do 12 coś i 2i4 6,75 do 12 coś) - może to ma coś, ale zmieniałem na stare, oryginalne i zachowania podobne. Świece nowe NGK. Skrzynia automat przy kupnie wymieniona na "nową" po generalnym remoncie. Czujniki, kable, elektryka wokół silnika wydaje się ok. Auto pięknie jedzie, potem - jak wczoraj - jedna ręka na kierownicy - rondo szybko i prawie poza nim bo zgasł. Dzieci w aucie, brak już zaufania, a tu umówiony blacharz, robimy tył nadkola. Nie sprzedam niesprawnego auta, no i zawziąłem się, chcę naprawić. Ale co zrobię to przez chwilę dobrze i wraca do gaśnięcia. Komuś coś przychodzi do głowy? Pozdrawiam!