W "klasycznych" Imprezach, bez względu na to, czy były bite, czy nie, krytycznym miejscem jest blacha w nadkolu, tuż powyżej skrajnego górnego mocowania plastiku tylnego zderzaka. WSZYSTKIE jakie widziałem, nawet "stan igła", były tam zeżarte. Z moich - Srebrzanę musiałem szlifować do żywego a następnie nakładać różne chemiczne świństwa. W Żabie niestety nie obyło się bez wizyty u blacharza...
Co ciekawe, blacha w tych miejscach rdzewieje - i to mocno - POD autogumą - czyli w zadbanych autach, aby to stwierdzić, trzeba zerwać konserwację.
Inne "ciekawe" miejsce to "kolano" przedniego błotnika - przetłoczenie przedłużające próg powyżej śruby mocującej. Jeśli samochód nie posiada chlapaczy, zbiera się tam wilgotne błoto i dokonuje spożycia blach od środka. I też sprawdzić to nie łatwo - trzeba zdjąć, a przynajmniej uchylić plastikowe nadkole.
Adam mylisz się - właśnie przez to, że Japończycy zaprojektowali elektronikę dając wszędzie bardzo małe tolerancje napięć (bo zazwyczaj w tych samochodach czujniki są w torach napięciowych) - wystarczy zaśniedziały ze starości właśnie styk i już samochód wariuje. W Żabie miałem historie całe z autem, na 15 minut pisania, przez zabrudzoną jedną kostkę. A ile forumowicze różni awarii naprawili czyszcząc styki przeróżne, to nie będę wspominał
