"Raczej krótko" się postaram - bo temat rzeka, a mam wrażenie, że "co do ogółu" to sporu nie ma, a tylko "co do szczegółu".
A wyjaśnianie niuansów tekstem pisanym (monologami) to zabawa dla tych, co dożywocie wygrali.
Co do "rozumienia" (Bogurodzicy) wszak napisałem "sądzę", i że "na czuja" tylko.
Bogurodzica zalatuje mi coś SCS, więc jeśli XII czy XIII w. to raczej jakiś tekst archaizowany / zapożyczony.
Że nie jestem w temacie obeznany to postanowiłem sprawdzić conieco.
Za Wikipedią:
Po pierwsze - pochodzenie datowane jest zazwyczaj na X - XI w, a więc bliżej daty przyjęcia "religii rzymskiej" (co może mieć swoje znaczenie - lata po przyjęciu chrześcijaństwa to początek daleko idących zmian językowych i kulturowych - wzrost wpływów "zachodnich" kosztem wcześniejszych, 'wschodnich").
Ewolucja języka, jak sądzę, nie odbywa się nie tyle "liniowo", co raczej "liniowo, z lokalnymi stagnacjami i akceleracjami" - które to akceleracje są wywoływane przez istotne zmiany kulturowe (przyjęcie nowej religii, wojna / zabór, "obcy" władca na tronie, pojawienie się nowego medium przekazu informacji - druk, radio, internet).
Postać domniemanego autora/ -ów (nie tyle Św. Wojciech co "jego otoczenie" sugeruje, że język może mieć naleciałości obcojęzyczne (
"sławiena – wysławiana, zapożyczenie z języka czeskiego")
Zresztą,
"według wspomnianych badań [Ewy Ostrowskiej] Bogurodzica stanowi wyrafinowany tekst poetycki" - więc niekoniecznie ówczesny język powszedni.
Za "Opoką" (
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IL ... dzica.html):
Niemal od zarania naukowej refleksji nad Bogurodzicą uwaga wielu jej badaczy kierowała się w stronę tradycji chrześcijaństwa wschodniego. Poczynając od marginalnych wzmianek o greckim rodowodzie niektórych słów pieśni aż po monografię Józefa Birkenmajera, najbardziej żarliwego entuzjasty "hipotezy bizantyńskiej", szukano w kręgu grecko-słowiańskim inspiracji, wzorców, środowiska czy wręcz autora patrum carminis. Prezentacja choćby najważniejszych tylko domysłów i ustaleń w tym względzie zabrałaby tu zbyt wiele miejsca. Przypomnijmy więc tylko, że zwolennikami łączenia Bogurodzicy z inspiracjami bizantyńskimi czy starocerkiewno-słowiańskimi, wprost lub też za pośrednictwem Zachodu, byli m.in. (.....).
Badania ostatnich trzech dziesięcioleci wykazywały przeważnie skłonność do lekceważenia hipotez o orientacji bizantyńsko-słowiańskiej, przesuwających z reguły czas powstania pieśni przed wiek XII. Sceptyczne co prawda, ale i wyważone stanowisko w tym względzie zajął kilkanaście lat temu Stanisław Urbańczyk, który pisał: "Myślę, że nad argumentami zwolenników wpływów bizantyńskich nie powinno się tak lekko przechodzić; należy się im przyjrzeć i wartość ocenić. Również i literatury w języku staro-cerkiewno-słowiańskim nie należy a priori wyłączać z pola widzenia."
Więc lekki "swąd" SCS jakby nabiera podstaw.
Za
http://staropolska.gimnazjum.com.pl/sre ... odzica.pdf
W staropolszczyźnie leksem rodzica niewątpliwie nie był wyrazem powszechnie używanym.
Na określenie ‘kobiety, która urodziła dziecko’ w Słowniku staropolskim mamy bogate poświadczenia leksemów mać oraz macierz, maciora, matka. Rodzica w znaczeniu ‘matka’ w staropolskich zabytkach występuje jedynie w odniesieniu do Matki Boskiej. Zatem wyraz rodzica niewątpliwie należał do stylu podniosłego, uroczystego.
(Str. 8-9 / 97-98 numeracji własnej; podkr. moje.)
Więc że Bogurodzica inaczej, a Kochanowski i Rej inaczej, to trochę tu więcej jest na rzeczy -jak sądzę- niż 4-5 stuleci. Bardziej 5 czy 6 stuleci, i do tego dość istotna zmiana kulturowa (chrzest Polski wraz z wszelkimi tego konsekwencjami).
Ale nie żeby się o sto czy dwieście lat kłócić to wszystko piszę. Niechby było "raptem cztery wieki", to i tak jest to kilka wieków - nie 50 lat. I nie wiem, czy średniowieczni nie pojmowali Bogurodzicy jak my "Legendy o Św. Aleksym" czy "Rozmowy mistrza Polikarpa ze Śmiercią" - z trudem, i przy pewnym wysiłku, ale "z grubsza łapali".
Powiedzmy, jak my dzisiaj, przy odrobinie wysiłku potzrebnego dla "rozluźnienia gorsetu znaczeniowego słów znanych aż za dobrze" i "znalezieniu alternatywnej wykładni źródłowej" możemy pojąć czeskie "ne plati", "to je szpetne", "poczitat'", albo chorwackie "pravo" (kierunek, "prosto").
I znowu: nie o sam fakt tego, że się język zmienia, a o to w jaki sposób się w ostatnich latach zmienia. Że miałkość i bełkotliwość treściowa wypiera sens, przekaz, logiczny łańcuch przyczynowo skutkowy.
Więc być może Rej już nie łapał Bogurodzicy bez przypisów i objaśnień - może, nie to -czyli nie "zmiany jako takie" jest punktem głównym moich skarg i zażaleń.
Arno pisze:Piszesz: "Ja jestem w ogóle "nienowoczesny" i choć szanuję prawo uzusu, to jednak daleki jestem od zachwycania się każdą nowinką, modą językową czy neologizmem." - no tak, ale nowinka która ma już ponad 25 lat chyba przestaje być nowinką.
"Nowinką" chyba tak - ale "neologizmem" jeszcze nie.
Weź takie "siwi" (CV) na ten przykład: komu przeszkadzał "życiorys"? (Wiem, że
Circulum Vitae jest jeszcze starsze... To może i zamiast mówić samochód na powrót sięgnąć po
automobil?)
No i ostatnie. Ja nie mówię, ze my mamy bez słowa przyjmować i poddawać sie prymitywizmowi leksykalnemu. Ja jedynie wiem, co sie sprawdza a co nie.
Wiem, jakich rzeczy nie wolno uzywać, żeby dialog był żywy. Wiem jakie wolno. Wiem gdzie lepiej sie powiesić, niz napisac słowo typu Nara ( przeszłośc - i właśnie dlatego).
Tekstem super współczesnym mogą się posługiwac sprawnie jednie bardzo młodzi ludzie. My, epigoni, to możemy gware gitowska zasunąć. Ale napisac dobry RAP to może tylko ktoś młody wychowany w blokowisku.
Arno, znowu "ogólnie zgoda". Ja nie mam nic przeciwko językowi żywemu - ale żywość nie wyklucza finezji pewnej... Gdzieś czytałem o tym, jak poetycko potrafili przeklinać bodajże krakowscy czy warszawscy dorożkarze - w sumie plebs, ale jaka poezja... Ja, niestety, nic nie pamiętam z tego tekstu poza zachwytem nad finezją konstrukcji tych wyzwisk - naprawdę było to co innego niż "Ku..., ty ch... jeb..., bo ci zaraz wykur... w ten jeb... łeb".
Pamietajcie, jesteśmy, coponiektórzy starszymi ludźmi, stoimy na tratwach powoli nasiakających wodą, wkrótce woda będzie po szyję, trzeba czasem dopompować swierzego powietrza.
Albo chociaż świeżego... ;)
Jak pisałem wcześniej: zmiany - nieuniknione. Reguł - pilnować. O styl - dbać.
I myśleć co się chce powiedzieć - "
bo jak nie będziesz myślał o tym, co mówisz, to nigdy nie powiesz tego, co myślisz".
I tyle "f temacie".
pzdr,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...