W ramach powyżej zarysowanego sposobu myślenia nasiliły się kradzieże paliwa ze zbiorników.
Dowiedziałem się przypadkiem, bo właśnie mojej mamie jakiś ch... się wwiercił w zbiornik, więc odwaliłem pilną akcję ratunkową w postaci zwożenia cieknącego auta do serwisu i ekspresowego załatwiania nowego zbiornika do nietypowego Suzuki.

Znajomi donieśli, że normalka - policyjne statystyki przed wszelkimi świętami puchną od takich zgłoszeń.
Szczególnie zagrożeni są ci, którzy parkują regularnie w stałym miejscu - np. moją rodzicielkę wyczaili, bo zawsze o tej samej porze wywozi psa na te same łączki za miastem, i staje zawsze w tym samym zagajniczku. Ale podobno w mieście też nachalnie dziurawią i spuszczają, pod biurami, urzędami w których są kolejki, etc. A gość klęczący przy aucie nie budzi podejrzeń przechodniów, myślą, że właściciel sobie coś dłubie...
Teraz się zastanawiam, poradzić matce, żeby jeździła mniej regularnie i w inne miejsca, czy przeciwnie - zorganizować z jej udziałem zasadzkę i powyrywać draniom nogi z tyłków, ewentualnie coś jeszcze z czego innego...
