coś/ktoś skaleczył foresia we drzwi. typowe zarysowanie pt: nie zostawiaj nowego samochodu na parkingu przed supermarketem". nic wielkiego, chociaż drażniące. wizyta w ASO Koper (bo akurat przegląd, gwarancja na lakier itp) i diagnoza: drzwi do lakierowania - 900 PLN.
żadne prośby bądź tłumaczenia typu zabezpieczyć tylko, najmniejszym kosztem, oświadczymy, że sami chcieliśmy tylko zaprawki itp nie skutkowały. lakierowanie drzwi, bo zaprawek nie robimy. bo nie. tak więc foreś jeźdźił nieco odrapany.
kilka dni temu stwierdziliśmy, że czas założyć letnie kapcie więc znów telefon do AK. zapraszamy. za 7 dni. a plejady tuż...
więc telefon do znajomego z Toyoty. znajomy z poważnem stanowiskiem wcisnął nas na dzień następny, rano.
koniec początku.
Meritum, czyli pierwsze w jednym (nie teges)
znajomy zobaczył rysy na drzwiach, obśmiał się z nas, obśmiał się z ASO, wziął szmatę, pasty polerskie i w 10 min (słownie: dziesięć), nie zdejmując marynarki zlikwidował rysy na części metalowej całkowicie, w jakiś 30% na plastikowej i poszedł, bo się (niestety dla mnie) klient pojawił.

i co ja mam teraz myśleć o ASO Koper, gdzie panowie mieli cały dzień na oględziny drzwi i jedyne co mi zaproponowali, to lakierowanie całych drzwi pomimo wyraźnej informacji, że interesuje nas minimalna naprawa?

a teraz drugie w jednym (teges):
hala Toyoty, średniej wielkości, ok. 8 lub 10 stanowisk (podnośników). nasz slowmammal skromnie wprowadził się na pierwszy podnośnik, z przodu hali. po jakiejś minucie słychać przez stukot pneumatycznych wkrętaków i inne odgłosy warsztatowe: su(stuk, stuk)ru ? ty, ku(wiiiiizg)baru ! e, zoba, suba(stuk, wizg)...
się lekko spłoszyłem, ale twardo asystuję dalej (mechanikowi). przy zmianie 3 koła słyszę z końca sali ryk na całe gardło, do "mojego" mechanika: Wojtek, to dwa zero czy z turbiną ? pan grzecznie się mnie spytał, odwrzasnął, że bez turbiny, porozmawialiśmy o reduktorach, wersjach silnika, obejrzeliśmy płyty osłonowe itd. wychodząc grzecznie się pożegnałem, wyczuwając wyraźnie unoszący się w powietrzu szacuneczek ekipy mechanicznej.

a na koniec smaczek: znajomy odstawił mi samochód na parking, posiedział jeszcze chwilę, pooglądał, pomacał i rzecze z niekłamanym zachwytem:
ależ to jest wykonane, ależ to jest spasowane. normalnie jak w Priusie...

