Post
30 maja 2008, o 19:48
Jechałem dzisiaj Forkiem 2,5 XT. To masakra jest jakaś. Jechałem wolno bez szaleństw i... pierwszy raz musiałem robić kontre przy 120km/h*. Przy hamowaniu to samo, a do tego jeszcze bardziej nurkuje niż Nubira (myślałem, że to nie możliwe), ale ona przynajmniej jedzie (wlecze) się po drodze, a nie płynie. Pierwszy raz zaczęło mi się robić niedobrze na prostej, buja się to jak kajak na środku Bałyku (pewnie dlatego salon jest przy u. Bałtyckiej). Plusem jest to, że czy się jedzie po drodze czy poboczu jedyną różnicą są odgłosy kabiny i widok w lusterku inaczej ciężko zauważyć po czym się jedzie,co to akurat jest minuem. Kierownica chodzi lekko... lżej niż w Nubirze, a to potwarz czuciu (w tym przypadku) morza. Poprzednie Foreki tak się nie kołysał na prostej drodze, nie szedł bokiem przy byle zakręcie/hamowaniu, a też wygodnie ignorował nierówności.
Hamulców nie będę komentować, bo jestem rozpuszczony przez D2 i bardzo nieobiektywnie bym napisał. Są lepsze niż w Nubirze, ale ja bym się bał z takimi jeździć.
Ma to niby te 240km, a nie przyśpiesza, seryjny GTek czy WRX to przy tej krowie torpeda. Foreś MY05 2,5 XT też się wydaje szybrze.
Siedzi się niewygodnie. Fotel odsunięty od pedałów najdalej jak można (ząbek dalej i noga na sprzęgle byłaby prosta w kolanie) i dotyka dołu deski rozdzielczej (w tak dużym aucie?!). Fotel opuszczony oczywiście ku dołowi. Podobną wadę ma też WRX, kierownica mniejsza niż w MY04, ale siedzi się wyżej i nadal przy dużym skręcie dłoń zahacza mi o nogę.
W środku... niby klasa wyżej niż poprzednie Subarak, ale plastik tandetny, a w dodatku morze go jest (samochód dla żeglarzy czy co?). Zegary są wybitnie brzydkie, jak w zabawce dla dzieci i wcale nie chodzi mi o to, że pół deski centralnie zajmuje prędkościomierz (wyskalowany do 240 aż - jak miał poprzedniki?), chodzi o to, że jest on brzydki, niebieski i mimo swojej wielkości nie tak czytelny jak mógłby być. Tico też miało niebieski, a ładniejszy. Fajna jest przesuwana w przód i tył centralna podpórka, ale sprawia wrażenie tandetnej. Z tyły dużo miejsca, ale oparcie takie, ze bardziej się leży niż siedzi, osobiście nie przepadam.
Ja bym takiego auta nigdy nie chciał, moja matka też (w pewnym sensie jesteśmy nim przerażeni), natomiast mój dziwny kumpel był zachwycony wyglądem zew/wew, prowadzeniem, jazdą po wertepach, przyspieszeniem, nie podobały mu się hamulce, pływanie na zakrętach i przy hamowaniu.
* Jechałem z wyłączoną kontrolą trakcji, bo nigdy z takową nie jeździłem i się bałem. Jednak z włączoną, oceniając z miejsca pasażera, lepiej wcale nie było. Pewnie to było złudzenie, ale miałem wrażenie, że Nubirom można szybciej jeździć po zakrętach, ale już z pewnością pewniej, ona sama z siebie kokiem nigdy nie staje.