problem z prądem SVX
Regulamin forum
Zanim założysz nowy wątek, poczytaj najczęściej zadawane pytania
Zanim założysz nowy wątek, poczytaj najczęściej zadawane pytania
Re: problem z prądem SVX
Jeszcze nie. Dzisiaj maja. Ale nie zmiena to faktu ze rozladowywuje aku i dakej pali kilka bezpiecznikow.
Re: problem z prądem SVX
Ciekawe co to wykryja
ja mam od jakiegoś czasu ograniczone zaufanie co do mechanikow i większość rzeczy robie sam:-)

Re: problem z prądem SVX
Oczywiscie jestem wrecz pewien ze zwalą winę na alternator ktory mial skok napiecia spalil wszystko razem ze sobą. Ale ze wzgledu na to ze był on niedawno regenerowany i przed wizytą u nich w warsztacie wszystko bylo ok nie wierze w taki zbieg okolicznosci. Coś musiało to spowodować.
Re: problem z prądem SVX
Najgorsze jest to ze jest to dosc znany subarakom warsztat w ktorym ogarniają svx i wiedzą co do czego i mialem nadzieje ze bede mial gdzie serwisować auto, a tu taki zgrzyt po pierwszej naprawie i coś mi się wydaje że będzie nieciekawie
Re: problem z prądem SVX
Az mnie ciekawosc rozpiera co wyniknie z tego wszystkiego. A instalavja ogolnie cala czytez ucierpiala ?
Re: problem z prądem SVX
Temat trochę się przez weekend rozwinął.
Warsztat nie zawinił w żaden sposób mimo moich wcześniejszych podejrzeń, okazało się, że to tylko felerny zbieg okoliczności. Samochód zabrałem od elektryka w piątek bo wkurzał mnie kompletny brak komunikatywności z nim. Jedyne czego się od niego dowiedziałem to to, że najprawdopodobniej zawinił alternator, ale on więcej nie umie powiedzieć. Dowiozłem, więc drugi alternator i zabrałem samochód, okazało się, że skrzynia działa tylko i wyłącznie na 2 biegu, nie było pozycji, kierunków, awaryjek, nie działały wycieraczki i kupa innej elektryki.
W piątek wieczorem umówiłem się z właścicielem warsztatu, który mi naprawiał wcześniej samochód, że przyjadę podmienić sterownik skrzyni, bo uważałem go za spalony. Oczywiście był spalony. Do godziny 2 w nocy siedzieliśmy szukając usterek i wymieniając spalone moduły i przywracając chociaż najważniejsze funkcje życiowe SVX'a.
Jak samochód nadawał się już jako tako do jazdy w środku nocy wyruszyłem w trasę do Lublina, żeby w sobotę rano odwiedzić warsztat, który kilka miesięcy temu regenerował mi (już po raz 2) alternator.
W warsztacie panowie stwierdzili, że spalony jest regulator i mostek i, że to nie ich wina tylko coś w aucie spowodowało zwarcie i spalenie alternatora. Jak im powiedziałem, że elektryk nie znalazł innej przyczyny niż alternator, zaczęli szukać dalej i stwierdzili, że uzwojenie stojana też się spaliło. Zaczęli też sprawdzać samochód, ale nie wykryli w nim żadnej przyczyny zaistniałej sytuacji. Wykręcali się jak mogli i na koniec stwierdzili, że oni wymieniali przecież tylko regulator, a alternator kilka miesięcy działał.
Nie wiem jak sytuacja się zakończy, zobaczymy. Na razie powiedzieli, żebym powołał rzeczoznawcę i uderzył do ich ubezpieczyciela, bo na takie sytuacje są ubezpieczeni.
Moja wersja jest taka, że założyli jakiś badziewny chiński regulator, który w pewnym momencie puścił takie ładowanie, że spalił wszystko co tylko mógł. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie, ale będzie na pewno ciekawie, bo będę dochodził zwrotu wszelakich kosztów poniesionych z tego tytułu.
Warsztat nie zawinił w żaden sposób mimo moich wcześniejszych podejrzeń, okazało się, że to tylko felerny zbieg okoliczności. Samochód zabrałem od elektryka w piątek bo wkurzał mnie kompletny brak komunikatywności z nim. Jedyne czego się od niego dowiedziałem to to, że najprawdopodobniej zawinił alternator, ale on więcej nie umie powiedzieć. Dowiozłem, więc drugi alternator i zabrałem samochód, okazało się, że skrzynia działa tylko i wyłącznie na 2 biegu, nie było pozycji, kierunków, awaryjek, nie działały wycieraczki i kupa innej elektryki.
W piątek wieczorem umówiłem się z właścicielem warsztatu, który mi naprawiał wcześniej samochód, że przyjadę podmienić sterownik skrzyni, bo uważałem go za spalony. Oczywiście był spalony. Do godziny 2 w nocy siedzieliśmy szukając usterek i wymieniając spalone moduły i przywracając chociaż najważniejsze funkcje życiowe SVX'a.
Jak samochód nadawał się już jako tako do jazdy w środku nocy wyruszyłem w trasę do Lublina, żeby w sobotę rano odwiedzić warsztat, który kilka miesięcy temu regenerował mi (już po raz 2) alternator.
W warsztacie panowie stwierdzili, że spalony jest regulator i mostek i, że to nie ich wina tylko coś w aucie spowodowało zwarcie i spalenie alternatora. Jak im powiedziałem, że elektryk nie znalazł innej przyczyny niż alternator, zaczęli szukać dalej i stwierdzili, że uzwojenie stojana też się spaliło. Zaczęli też sprawdzać samochód, ale nie wykryli w nim żadnej przyczyny zaistniałej sytuacji. Wykręcali się jak mogli i na koniec stwierdzili, że oni wymieniali przecież tylko regulator, a alternator kilka miesięcy działał.
Nie wiem jak sytuacja się zakończy, zobaczymy. Na razie powiedzieli, żebym powołał rzeczoznawcę i uderzył do ich ubezpieczyciela, bo na takie sytuacje są ubezpieczeni.
Moja wersja jest taka, że założyli jakiś badziewny chiński regulator, który w pewnym momencie puścił takie ładowanie, że spalił wszystko co tylko mógł. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie, ale będzie na pewno ciekawie, bo będę dochodził zwrotu wszelakich kosztów poniesionych z tego tytułu.
Re: problem z prądem SVX
Najwazniejsze ze sie cokolwiek problem rozwiazal;-) a tak mi wlasnie wygladalo ze to przez regulator napiecia:-)
- koziolek
- 4 gwiazdki
- Lokalizacja: B-stok
- Auto: Forester XT 2.5
- Polubił: 3 razy
- Polubione posty: 9 razy
Re: problem z prądem SVX
No tak najlepiej winić warsztat co kilka miesięcy temu naprawiał alternator.
Upierając się na początku tego wątku że ładowanie jest ok sam jesteś winowajcą popalenia elektryki.
Ten bezpiecznik w postaci drutu zapewne 50A zabezpiecza resztę instalacji przed usmażeniem,opisz proszę co zrobiłeś gdy on się przepalił?
Wymieniłeś go sam czy robił to warsztat bez szukania przyczyny?
Upierając się na początku tego wątku że ładowanie jest ok sam jesteś winowajcą popalenia elektryki.
Ten bezpiecznik w postaci drutu zapewne 50A zabezpiecza resztę instalacji przed usmażeniem,opisz proszę co zrobiłeś gdy on się przepalił?
Wymieniłeś go sam czy robił to warsztat bez szukania przyczyny?
Re: problem z prądem SVX
Zle zostalo sprawdzone ladowanie bo wlozony zostal swiezo naladowany akumulator dlatego ladowanie bylo niby 13 z kawalkiem bo pokazywalo napiecie z aku. Bezpiecznik w postaci drutu zostal wymieniony jak sie okazalo ze alternator nie laduje i jest spalony. Alternator jak go odebralem kilka miesiecy temu po reklamacji poprzedniej regeneracji ładował w miare poprawnie tzn 13 z kawalkiem na jałowych a dopiero przy wyzszych obrotach okolo 14. A jak sie przepalil glowny bezpiecznik kolego to juz instalacja byla sfajczona, on odciął caly prąd.
Ja jestem winny? Niby czym? Tym ze starałem się znaleźć przyczyne? Juz znalazlem. Wiem co zawinilo.
Ja jestem winny? Niby czym? Tym ze starałem się znaleźć przyczyne? Juz znalazlem. Wiem co zawinilo.
- koziolek
- 4 gwiazdki
- Lokalizacja: B-stok
- Auto: Forester XT 2.5
- Polubił: 3 razy
- Polubione posty: 9 razy
Re: problem z prądem SVX
Jeżeli alternator nie ładował to co spaliło główny bezpiecznik?
Alternator musiał mieć zwarcie i podał duże natężenie prądu i właśnie od tego jest ten główny bezpiecznik aby uratować resztę instalacji.
Gotujący się i syczący aku nie dał ci nic do myślenia to klasyczny objaw przeładowywania.
Śledziłem wątek z zaciekawieniem bo ewidentnie wina była alternatora.
Podziel się co było przyczyną.
Ponawiam pytanie kto wymienił główny bezpiecznik i czy sprawdził działanie alternatora podczas tego zabiegu?
Alternator musiał mieć zwarcie i podał duże natężenie prądu i właśnie od tego jest ten główny bezpiecznik aby uratować resztę instalacji.
Gotujący się i syczący aku nie dał ci nic do myślenia to klasyczny objaw przeładowywania.
Śledziłem wątek z zaciekawieniem bo ewidentnie wina była alternatora.
Podziel się co było przyczyną.
Ponawiam pytanie kto wymienił główny bezpiecznik i czy sprawdził działanie alternatora podczas tego zabiegu?
Re: problem z prądem SVX
Jeśli chodzi o alternator to był regenerowany ponad rok temu po czym raptem przestał ładować, więc oddałem go na reklamacje, wymienili mi wtedy regulator, ale podejrzewam, że na jakiś Chiński shit bo wejście na kostkę było tak słabo zrobione, że miałem problem, żeby ją wpiąć, a jak się już wpięła to straaasznie ciężko było ją wypiąć. syczący aku nie dał mi nic do myślenia bo syczenie usłyszałem dopiero tuż po awarii, a jak wspominałem wcześniej biały nalot, który na nim zauważyłem uznałem początkowo, za brud, bo samochód stał ponad miesiąc w warsztacie pogoda była różna i myślałem, że gdzieś pobrudzili. W momencie wymiany głównego bezpiecznika alternator już nie ładował, bo był spalony. Przyczyną tak jak już wczoraj napisałem był alternator, który strzelił takim napięciem, że spalił wszystko łącznie z sobą samym. A jaka była w nim przyczyna? tego juz panowie regenerujący go dwukrotnie nie potrafili określić. Oczywiście umywali ręce, że to nie ich wina, że to wina samochodu etc. Więc im powiedziałem że mam czas i żeby znaleźli przyczynę w samochodzie. Nie znaleźli. Dlaczego winię warsztat regenerujący alternatory? Bo nie po to oddaje coś do naprawy, żeby po jakimś czasie oddawać do naprawy po raz kolejny, a po kolejnej naprawie mieć wyrządzone takie straty w samochodzie. Poprzednim razem po regeneracji przez nich alternatora przez to, że nie doładowywał, albo ładował za mało zniszczył mi dobry około roczny akumulator, ale olałem to i kupiłem nowy po drugim zregenerowaniu alternatora, tym razem stało sie zbyt wiele, żebym mógł ot tak odpuścić...