
Jakoś sobie zakodowalismy w głowie że na chrzciny mamy byc na 12, a to się okazło że 11.30. W sumie niedaleko mojej wsi raptem 30km i jakby prawie moje rejony. Ale cała trasa to prawie nonstop teren zabudowany. Sóxniony jechać 50 km/h nie planowałem wiec cały czas jechałem tak 70-80 max. bez przeginki. Za Lesznem skreciłem w lewo i tam na chwilę nie było zabudowanego więc 120 km/h i wjazd do wsi. Oczywiście znak jeszcze w szczerym polu, ale noga z gazu i hamulec, bo za 200-300 metrów skręt ze Stopem. Jak sie okazało już wtedy byłem nagrywany z dużej odległości. Na stopie nie wykonałem zatrzymania, bo miałem dobra widoczność wiec jeszcze tocząc sie wpiąłem jedynkę w prosiaku i ognia. To tez zabudowany dodatkowo z ograniczeniem do 40km/h. Więc biorąc na klate potencjalny mandat i punkty ale z poszanowaniem prawka jechałem 82-85 km/h licznikowe (prosiak ma taki licznik cyfrowy co wyświetla dokładną prędkość) . No i w tym momencie widzę w lusterku dojeżdzającą z zdecydowanie wieksza prędkością nieoznaczony z dyskoteką.
I teraz najlepsze - nagrywali mnie z daleka na zjaebistym zoomie (jak hołka) i wg nich prędkości na wjeździe do wsi to było 127 km/h a na tej 40 - 118km/h
No i gadka o zabraniu prawka na 3 miechy. Ale zakończyło sie na drogim pouczeniu.
Pierwszy raz zdarzyło mi sie nagranie. I najgorsze w tym jest to że te pomiary są totalnie z dupy. Śmiem twierdzić ze procedura tego pomiaru(bardzo krótkiego) i pozwalanie na korzystanie z tego zajebistego zuma, który wręcz eliminuje mozliwosc dostrzezenia róznic prędkości rzędu 20-30km/h jest bezczelnie wykorzystywana żeby skasowac drożej delikwenta.

No i problem jest jeszcze jeden. Dajmy na to ze na nagraniu ewidentnie widać ze pomiar jest z dupy i radiowóz jedzie zdecydowanie szybciej, a nam jeszcze palą sie np stopy. W takim wypadku normalne jest nieprzyjęcie mandatu i skierowanie sprawy do sądu. Ale mimo to prawko i tak jest zabierane na 3 miechy i przez ten czas nie możemy jeździć, a przeciez bardzo często na sprawe w sądzie czeka sie dłużej niz 3 miesiące
