Alan, Alan, Alan! pisze: ↑8 sty 2020, o 16:12
To, (sorry, że wykorzystam powyższy przykład), jest jeden z powodów dlaczego ciężko czasami wbić się w jakieś grono. Polemikę z jedną czy kilkoma osobami przenosi się na całość - no tak, oni mnie nie chcą/nienawidzą/są z pisu/po.
Rany Julek! Remek!
, jakim cudem wyciągnąłeś takie wnioski
.
Przywołałem historyjkę z Chlejad, która brzmi tak :
1. ja przedstawiam moje zdanie
2. ktoś się z nim zdecydowanie nie zgadza
3. wycofuję się z dalszej dyskusji, żeby interlokutora nie urazić kolejnymi argumentami
4. zmieniamy temat, bawimy się dalej i kiedy kończy się Maker's Mark znów kosztujemy nalewki od Juliusza
Nikt do nikogo o nic nie ma pretensji, nikt (ja na pewno!!!), że mnie tu nie chcą. To ja staram się nie zniechęcić kogoś, nie zanudzić, zachować się tak, żebym był mile (albo chociaż obojętnie) widziany następnym razem (stąd to "...żeby mnie chcieli na następnych Chlejadach...."
Tamten post streszczony do ww 4 punktów, napisałem aby zasugerować innym (wtedy akurat @S
stach22, ) ,że czasem warto się wycofać, że to wcale nie boli, nie jest trudne, a długotrwałe trwanie nawet przy słusznych argumentach zwyczajnie nudne i nieefektywne
Pozdrawiam serdecznie