Post
11 sie 2011, o 13:59
kuźwa, gdybym miał więcej czasu, to walnąłbym tu takiego długiego posta. tak długiego, ze wszyscy uciekaliby na sam jego widok. najlepiej, żeby taki post był bez sensu. kompletnie. niestety, nie mam czasu. najgorsze jest to, że stwierdzenie "nie mam czasu" wynika bezpośrednio z "mam terminy". a dzisiaj mam akurat bardzo seksualny dzień (czyt: robota leży, a ja ją ....). nie zmienia to jednak faktu, że czasu mało. więc pisać długich głupich postów nie powinienem. no dobra zaraz skończę. jeszcze tylko chwilę. tylko o czym pisać na forum motoryzacyjnym w wątku nie na temat? o wszystkim chyba? a nie. jak motoryzacyjnie, to o radarze, który mi dzisiaj błysnął w Łomiankach (vibek, ten jak się jedzie z Wawy do Łomianek, niedaleko McDonald's. jest czynny akurat). nie wiem do końca czy mi w sensie "mi", czy temu przede mną. ale z drugiej strony to pierduła jest a nie temat. na tym forum większości błyska. to może o rozrubach w Londynie? eee... już pisałem. co można napisać na temat nie na temat? o zajebistym zoo, które Czesi maja tuż pod polską granicą, gdzie zwierzynę płową ogląda się z samochodu. po otwarciu szyberdachu i założeniu odpowiednio długiej rury na aparat można się poczuć jak na prawdziwym safari. dopóki obsługa zoo się nie odezwie... no ale w końcu to nie ich wina, że u nich teatr do divadlo, a panienki się szuka... trochę nas nie lubią. też bym nie lubił kogoś, kto umiera ze śmiechu przy każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniu. oj, znowu zrobiło się tematycznie. muszę się bardziej skupić, bo to jednak trudne jest. takie pisanie na temat nie na temat. ciekawe, kto to przeczyta, swoją drogą? albo jak daleko zabrnie. lojalnie uprzedzam kogoś, kto zabrnie tutaj, że już nie pamiętam, co było wcześniej. dlatego spokojnie mogę sobie machnąć kolejny nie temat. hmm... mogłoby się wydawać, że na tym forum nie temat, to bułka z masłem i pierdylion postów już powinno się pojawić. a tu lipa. ciekawe dlaczego? może autor wątku sugeruje ostrożność? albo może jest tyle tematów, gdzie wszyscy piszą nie na temat, że temat nie na temat jest za banalny, zbyt oczywisty i w ogóle OKLEPANY. no ciekawe? może ktoś napisze dlaczego nie pisze. w tym akurat wątku. ja już nie muszę bo napisałem. ufff. mam z głowy. a co mam na głowie? właśnie dowiedziałem się, że drogi "wiejskie" (rural) są znacznie bardziej niebezpieczne niż miejskie, bo więcej ofiar śmiertelnych. co jest najczęstszym powodem śmiertelności? uderzenie w obiekt zafiksowany, że użyje czystej polszczyzny. w drzewa i w słupy. jakby tak wykoncypować dobry sposób ochrony tych obiektów przed kierowcami i na odwrót, to może nareszcie można byłoby myśleć o sobie "pożyteczny". potem tylko to sprzedać i już z górki. no właśnie z górki. jedno jedyne 15 minut Tour de Polska oglądałem i mnie wcięło. gościu (Polak) zjeżdżał właśnie w dół. podobno specjalista od zjeżdżania. rzecz miała miejsce na takiej rural road w Polsce. gdzieś koło Bukowiny Tatrzańskiej. polska droga, polskie górki, polska nawierzchnia, polskie pobocze... gościu dawał w dół z prędkością 105 km/h. na rowerze wyścigowym, szosowym. ubrany w ubranie kolarskie, czyli lajkrę niczym "body" kurtyzany. w nic więcej. i w kask. i 105 km/h. no wbiło mnie w podłogę. pierwszy raz widziałem jak rowerzysta wybiera "optymalny tor" na zakrętach. oczywiście etapu nie wygrał. ale przecież u nas nie wynik (efekt) się liczy, tylko bohaterstwo i fantazja. za to bez dwóch zdań koszulka się należała. jakby ją nazwać? dla największego ułana (od fantazji)? o dobre. w końcu to polski wyścig. i zamiast koszulki następny etap z szablą przy boku. a co. a kto wygrał etap? jakiś holender (chyba). co prawda nie zjeżdżał najlepiej, ale - dla odmiany - najlepiej wjeżdżał. i jak tu nie napisać, że oglądając sport można się wiele nauczyć? no jak? a właśnie nauczyć. wracając do nauczyć, uczyć, nauka, to przecież nie mam czasu. zwłaszcza na pisanie bezsensownych postów. w dodatku bezsensownych z założenia. wprawdzie trochę to wszystko za krótkie mi wyszło, no ale nie mam czasu. cholera.
P.S.
jestem trzeźwy.