


Jak wyjeżdżasz na drogę również powinieneś stosować się do obowiązujących tu zasad, a nie złapać piłkę przebiec cale boisko i wkopać ją do bramki, ciesząc się że wygrałeś

Marko Rally pisze: stosować się do obowiązujących tu zasad, a nie złapać piłkę przebiec cale boisko i wkopać ją do bramki, ciesząc się że wygrałeś
Podwójne ciągłe są w Polsce często malowane bez sensu.Paweł_BB pisze: wstydzę się tego, że czasem muszę np. kogoś skillować na podwójnej linii ciągłej
Tu się zgadzamy, też raczej bywam ostrożny, bo znam z doświadczenia zarówno działanie praw fizyki, jak i "pomysłowość" współuczestników ruchu. Rzadko więc jadę po Polsce więcej niż 120-130, nawet na teoretycznie "szybkich" odcinkach.Paweł_BB pisze: z prędkościami też staram się nie przeginać
Ano, właśnie.Paweł_BB pisze: nie pojadę szybciej koło szkoły, robotników na ulicy, po partkingu czy nie wylecę zza autobusu
Lepiej, nie bo czasami na bezsensownym ograniczeniu do 40 mogą Ci postawić fotoradar, pojedziesz swoje bezpieczne 60, to nie dość, że Ci pstryknie za prędkość to jeszcze za rozmowę przez komórkeesilon pisze:WiS, pogadaliście sobie to chodźmy pojeździć
gimof pisze: Lepiej, nie bo czasami na bezsensownym ograniczeniu do 40 mogą Ci postawić fotoradar, pojedziesz swoje bezpieczne 60, to nie dość, że Ci pstryknie za prędkość to jeszcze za rozmowę przez komórke
Zgadzam się i dlatego pozwalam sobie je czasami "olać".WiS pisze:Podwójne ciągłe są w Polsce często malowane bez sensu.
Dokładnie tak, zwłaszcza na skrzyżowaniach czy nawet wyjazdach z posesji jak widzę, ze ktoś chce wyjechać na drogę staram się nie wyprzedzać bo niestety 90% kierowców (jeśli w ogóle można ich nazwać kierowcami - toż to dupy wołowe i samobójcy nie upewniający się czy mogą bezpiecznie wyjechać) patrzy tylko na drogę/pas, na który wyjeżdża i mogą wpieprzyć się wprost pod pojazd wyprzedzający (jadący pod prąd ich pasem).WiS pisze:Owszem, nie będę wyprzedzał przed wierzchołkiem wzniesienia albo na dojeździe do skrzyżowania, gdy nie widzę odpowiednio dużo, by prawidłowo ocenić ryzyko.
Też takie znam.WiS pisze:Ale znam miejsca, gdzie widoczność jest doskonała, miejsce do wyprzedzania miodzio i bezpieczne, ale jakiś idiota namalował ciągłą.
Dokładnie tak, np. w zeszłym tygodniu 2 razy leciałem A4 z Katowic do Wrocka, kilka razy pozwoliłem sobie podejść pod 200 km/h ale tylko w momentach, w których na prawym pasie jechało jedno auto, jak za sobą jadą 2 auta (a nie daj Boże TIRy) to w każdej chwili ktoś może zacząc wyprzedzać a z 200 km/h do 90 km/h raczej trudno zhamować na krótkim odcinku drogi - moim zdaniem to właśnie różnica prędkości jest najbardziej niebezpieczna na autostradzie a nie sama prędkość jako taka, jak ktoś przegnie z prędkością to odbije się od barierki i poleci do rowu (nic się nikomu raczej nie stanie) ale walnięcie w auto przy prędkości 100 km/h (jedno auto jedzie 200 km/h a drugie 100 km/h) to już nie przelewki.WiS pisze:Tu się zgadzamy, też raczej bywam ostrożny, bo znam z doświadczenia zarówno działanie praw fizyki, jak i "pomysłowość" współuczestników ruchu.
Jest znak "STOP" więc musisz się zatrzymać, wyższość znaków pionowych nad poziomymi.ky pisze: Czy też, pod warunkiem że oczywiście nie wymuszę na nikim pierwszeństwa, mogę wykorzystując ten trzeci pas, włączyć się ruchu bez zatrzymania?
IMHO tak, chociaż w tym przypadku jest to bez sensu, ale o tym to WiS już pisał...ky pisze:No to ciąg dalszy. Popatrz na dolny ślimak. Wjazd z niego, tak samo uzbrojony w znak stop (znak stoi przed odnogą w prawo) i linię obowiazkowego zatrzymania się, ale w prawo wyjeżdżasz na własny pas. Też musisz się zatrzymać? :>
r.
O co to to nie. Znaki te są na równi w "ważności"rrosiak pisze: Jest znak "STOP" więc musisz się zatrzymać, wyższość znaków pionowych nad poziomymi.
Znaki pionowe z racji umocowania na słupkach są wyżej od poziomych, dlatego napisałem o ich wyższości.gimof pisze:O co to to nie. Znaki te są na równi w "ważności"rrosiak pisze: Jest znak "STOP" więc musisz się zatrzymać, wyższość znaków pionowych nad poziomymi.
Doxa pisze: wpuszczenie kogoś z podporządkowanej = lincz (zwłaszcza rano)
EterycznyŻołądź, ale ja wiem, że tak jest! Byłam zaskoczona, jak usłyszałam, że co ambitniejsi, chcący naprawdę nauczyć się jeździć w ruchu miejskim, udają się na kurs 100 km do Krakowa, albo chociaż Nowego Sącza. Sporo osób jeździ tylko i wyłącznie po okolicy, o wyprawie do dużego miasta samochodem nie ma mowy! No a jednak czasem co mus to mus. No i kaplicaEterycznyŻołądź pisze:Doxa pisze: wpuszczenie kogoś z podporządkowanej = lincz (zwłaszcza rano)
Ale tak nie jest wszędzie, choć np. Warszaw w tym przoduje. (choć mnie bali się zlinczować, a dziwnie uprzejmy byłem coby chamstwo edukować).
We Wrocław np. kierowcy z trzebnicy często są nieużytymi zawalidrogami (nikogo nie spuści, ale tramwaju się przestraszy), nieradzącymi sobie z podstawowymi prawami koegzystencji w ruchu miejskim (autentycznie niektórych to przerasta, nawet z takim jednym rozmawiałem i się przyznał).