Ech... amatorzy :-P
Na prośbę Fida, parę słów o prażonkach. Nie pieczonkach. Tak samo jak mówi sie „sweter”, a nie „cwetr”

Chociaż podobno w okolicach Rybnika czy Sosnowca mówią pieczonki. NIe mówi się też kociołek, tylko garnek. Wychowałem się na prażonkach. W Zawierciu skąd pochodzę, w piątek i sobotę wieczorem zazwyczaj ludzie robią prażonki. Przed domami czy blokami. Bez znaczenia. Grill też się niestety stał popularny, ale nie tak jak prażonki.
GARNEK
Garnki do prażonek w zasadzie można kupić wszędzie a to oznacza, że na Allegro też. Garnek ma być ŻELIWNY i żaden inny. Czasami w środku, zdarza się że jest emaliowany na biało. To bardzo ułatwia mycie po prażeniu. Ja używam tradycyjny, nieemaliowany w środku. Unikać garnków aluminiowych i takich cienkich całych emaliowanych. Garnek powinien ważyć kilka kilogramów. Bardzo dobre garnki do prażonek produkuje Odlewnia Żeliwa Ciągliwego w Zawierciu. Garnek powinien być pięciokilogramowy. Czasami, ale bardzo rzadko zdarzają się garnki 3 lub 6 kg. Też są dobre. Najpopularniejsze są jednak te o pojemności 5 kg. Garnek ma mieć krótkie (ok. 10 cm) – trzy nóżki. Nowy garnek należy odpowiednio przygotować. Jest tylko jeden sposób. Obieramy 2 kg ziemniaków, nalewamy do garnka pełno wody i wrzucamy obierki, nie ziemniaki. Gotujemy tak z 20 minut. Na ognisku lub na gazie. Bez przykrycia. Potem wymyć i gotowe.
PRZYGOTOWANIE
Przygotowanie i prażenie prażonek to towarzyski rytuał i dlatego są takie fajne. U mnie w rodzinie zazwyczaj prażonki przygotowuję osobiście. Jak idziemy do znajomych to zazwyczaj robię to wspólnie z gospodarzem popijając wódeczkę. Kobitki sobie plotkują, my robimy prażonki. Co jakiś czas nas poganiają wpadając na kielicha do kuchni. I tak się to toczy.
Garnek należy wewnątrze grubo wysmarować plantą lub smalcem (obecnie rzadko stosowany). Garnek wykleja się plasterkami boczku wędzonego bez skóry i grubymi plasterkami ziemniaków. Na przemian. Żadnej słoniny. Potem wkładamy warstwę ziemniaków, tak ze 3 cm. Ziemniaki mają być pokrojone w grubą kostkę. Garść plasterków kiełbasy i kilka plasterków wędzonego chudego boczku bez skóry. Na ziemniaki garść cebuli w plasterki i garść drobno pokrojonych buraków. Solidne trzy szczypty soli. Pieprzu nie żałować. Żadnych innych przypraw. Ułożyć drugą warstwę. Następnie wziąć pokrywkę trochę mniejszą niż garnek i ubić. Układać warstwy, solić, pieprzyć i ubijać, aż zrobi się czubek. Na czubek układamy plastry planty lub smalcu. Na garnek 5 kg należy zużyć ¾ planty. Przykryć czterema dużymi liśćmi kapusty. Jak nie ma, to papierem śniadaniowym i niczym innym. Liście mają wystawać 5-10 cm poza brzegi garnka. Przyłożyć pokrywkę i dokręcić. Powinno ledwo się mieścić i ledwo ledwo dać się dokręcić. Gotowe.
Parę faktów
1. Wszystko zależy od ziemniaków. Przy włożeniu ¾ kostki planty lub smalcu czasami prażonki wyjdą tłuste, czasami chude. Nie ma reguły. Zależy to wyłącznie od gatunku ziemniaków. Po prawie 20 latach prażenia nigdy nie wiem jakie wyjdą. I to też jest super. Zdarza się też, że się nie udają i to wcale nie rzadko. Mogą się trafić słabe ziemniaki, można też niedokręcić pokrywki i przejdą dymem. Mozna też za dużow wypić podczas prażenia i spalić.
2. Czy można dodawać coś do prażonek? Można i nawet należy eksperymentować. Mój szwagier dodaje trochę plasterków marchewki i przez to jest moim wrogiem

Niektórzy wkładają skrzydełka kurczaka. Niektórzy nie dodają buraków bo im śmierdzą piwnicą. Moja siostra tak ma. No skubana wyczuje buraki z zamkniętymi oczami.
3. Nie dawać dużo cebuli bo się zrobi ciapa zamiast fajnych prażonek. Za dużo cebuli spowoduje też niekorzystne zmiany w smaku bo cebula jest słodka. Także uważać na cebulę. Cztery duże na cały garnek 5 kg jest OK.
4. Buraki. Trzeba pamiętać, że daje się je do prażonek dla koloru, a nie dla smaku. Należy je pokroić w plasterki i te plasterki jeszcze pokroić na takie mniejsze części jak mniej więcej moneta 2 PLN. Uważać z ilością bo nie ma nic gorszego niż słodkie od cebuli i buraków prażonki. One mają być słone. Nie słodkie. Trzy średnie buraki na garnek 5 kg jest OK.
5. Kapusta na wierzchu. Tego się nie je. No chyba, że ktoś bardzo lubi, jak moja babcia. Służy do USZCZELNIENIA garnka, a konkretnie styku garnka i pokrywki. Do garnka nie może się dostać dym, bo prażonki będą niejadalne. Będą śmierdziały dymem, a to nic przyjemnego.
6. Podczas prażenia garnka się nie rusza. Nie miesza, nie otwiera. Generalnie nie kombinować. To się zawsze źle kończy.
7. Drewno najlepsze takie co się szybko i mocno pali. Mokre gałęzie się nie nadają. Rozpalamy ognisko. Ognisko ma być duże, a nie popierdółka. Jak już się „fest” rozpali, rozgarniamy i wstawiamy garnek. Palimy średnio i tak 5 do 15 cm od garnka. Najczęstszy błąd to zbyt ostre palenie. Nie wiem dlaczego ludzie myślą, że trzeba ostro palić żeby się upiekły. Tak naprawdę wystarczy palić „tak sobie” przez 30-40 minut i wyjdą takie przypieczone, ale nie spalone. To jest ideał. Robię prażonki cały rok. W zimę na ostrym wietrze wystarczy palić tak nie za mocno i wychodzą rewelacyjne prażonki.
8. Najlepsze prażonki wychodzą ze starych ziemniaków. Młode ziemniaki to sztuka uprażyć. Zwierają więcej wody i rzadko wyjdą przypieczone. Łatwo je spalić.
9. Jaki ogień? Tego Wam nie powiem niestety. Ja to po prostu wiem i tyle. Wychowałem się w wielopokoleniowej rodzinie gdzie od zawsze się prażyło. Potem prażyłem sam, z kolegami. Wiem kiedy dołożyć, kiedy rozgarnąć ogień i kiedy wyciągać. Tego się nie da chyba ot tak opisać. Najlepiej się nauczyć przy kimś, jak on praży lub samemu eksperymentować.
10. Kiedy wyciągać z ogniska? Ustawić się z wiatrem 20 m od ogniska i wąchać. Da się wyczuć czy już pachną, czy są przypieczone czy też się przypaliły. 30 minut wystarczy. Max. 40 minut.
11. Podczas prażenia czasami garnek gwiżdże i pluje wodą lub tłuszczem. To prawidłowy objaw.
12. Zapach. Prażonki pachną na całą okolicę. To jedyny, z niczym nie dający się porównać zapach. Każdy kto raz poczuje, potem na zawsze będzie pamiętał jak pachną prażonki.
13. Do prażonek idealnie nadaje się sałatka z pomidorów i cebuli. Żadna inna.
14. Ze względu na fakt iż prażonki są potrawą tłustą, idealnie sprawdza się czysta wódka jako alkohol towarzyszący. Wtedy wódka smakuje nieco inaczej. Normalnie wódki nie znoszę, a przy prażonkach innego alkoholu nawet sobie nie wyobrażam.
15. Najlepiej prażonki przygotowuje się po paru głębszych. Nie bawić się w aptekarza. Wrzucić warste ziemniaków i resztę. Posolić, popieprzyć. Ile? A ile wyjdzie...
Jutro wkleję parę zdjęć z przygotowania i prażenia. Ja prażę cały rok. Najbardziej lubię robić prażonki w zimę. Mam takiego jednego kolegę w Zawierciu co zawsze w zimę z nim prażę. Najpierw się podczas przygotowania trochę pod humor wstawimy. Potem bierzemy flaszeczkę i na dwór. Palimy ognisko. Flaszka do śniegu i sama się chłodzi. Klimat odlotowy. Po ciemku, na mrozie, popijając wódeczkę, robimy sobie prażonki na ognisku. Potem wchodzimy do domu z tymi pachnącymi prażonkami. Zawsze jakiś sąsiad wpadnie żeby spróbować bo to tak pachnie, że trudno się oprzeć. W najbliższy weekend zbiera się część mojej rodziny u babci. Będzie pewnie ze 30-40 osób. Oczywiście robimy prażonki. Wspólne przygotowanie w takiej grupie połączone z popijaniem wódeczki to bardzo fajne doświadczenie. Będziemy prażyć cztery lub pięć garnków. Jak zwykle będą dyskusje które są lepsze, które fajniej przypieczone, czy marchewka w prażonkach ma rację bytu, itd. Itp. Ludzie po nałożeniu prażonek zaczynają się wymieniać

Z talerza na talerz przekładają bo ten woli przypieczone, tamten nie lubi buraków i wymienia się z kimś kto je lubi, a nie lubi kiełbasy. Taki klimacik :-D
Kto raz spróbuje nie będzie chciał nawet splunąć na grilla. Prażonki to znacznie więcej niż potrawa. Wspólne przygotowanie, wspólne prażenie. Bardzo towarzyska potrawa.