Arno pisze:
Ale ma ta wolność cenę - pewną, dość wysoką śmiertelność na wypadek. Chcą nam tę wolność zabrać. Innym już dawno zabrali, i MY, POLACY - winkelriedy szos, cholera, uważamy tamtych za ćwoków, frajerów... tylko u nas, gdzie się jedzie po wąskiej drodze ze średnią 110, ludzie wiedzą że żyją.
Ja mam bardzo mieszane uczucia. Zresztą opisywałem już tutaj swoje odczucia co do kontroli prędkości na drogach i o tego skutkach. Ja bardzo lubię podróżować i moje obserwacje z krajów rozwiniętych i o mocno kontrolowanych drogach są takie, że pomimo przysypiania na takiej szwajcarskiej autostradzie człowiek jedzie płynnie, przewidywalnie, bezpiecznie i o wiele mniej stresowo. Może o wiele częściej zakładać że inni uczestnicy ruchu będą przestrzegać prawa i nie zdarzy się wyprzedzanie na zakazie, na podwójnej ciągłej na zakręcie pod górę. Nawet jadąc przez Bałkany dziwiłem się (z polskiej perspektywy oczywiście), że zjeżdżając z góry serpentynami auta ciągnęły się rządkiem za jadącym traktorem bo była linia ciągła (Polak oczywiście by go dawno łyknął, bo przecież widać następne 50 m drogi). W miastach również nie ma problemu z przewidywalnością ruchu, bo spokojnie można zmienić pas bo absolutnie nikt nie będzie się tam poruszać z prędkością wyższą niż 50 km/h, a nie jak u nas że setka nie robi na nikim wrażenia. Przy prędkości 50 km/h jest mnóstwo czasu na reakcję czy hamowanie. Gadam jak kapelusz? To pojeździjcie z nawigacją i zobaczcie sami czy kotłowanie skokami setką po mieście naprawdę skraca czas przejazdu (podpowiem - nie). Czy takie skakanie z pasa na pas i wkurzanie innych kierowców jest skuteczne? Nie. Czy idiotyczne manewry na trasach przelotowych narażające życie innych powodują że istotnie pojedzie się szybciej? Pewnie nie, bo różnica będzie minutowa, a ryzyko ogromne. Każdy z nas widuje to na co dzień czy też w programach policyjnych jak bezmyślni są niektórzy kierowcy.
Jakie są skutki dla nas? Nuda za kierownicą, brak sensu kupowania mocniejszych aut, poczucie ograniczenia wolności. Ale przejeżdżając trasę kilku tysięcy km w cywilizacji drogowej nie zdarzyło mi się widzieć wypadku, nawet w takim dzikim kraju jak Albania. A jak tylko wjechałem do Zgorzelca to widziałem takiego dzwona że nie byłem w stanie rozpoznać marek.
Nie myślcie że jestem takim zwolennikiem kontroli prędkości. Mnie wkurza fakt ustawiania fotoradarów na trasach przelotowych, często bezkolizyjnych z głupimi ograniczeniami. W ubiegłym roku dostałem mandat na Wale Miedzeszyńskim na wysokości Saskiej Kępy w Warszawie. Droga wielopasmowa, skrzyżowania bezkolizyjne, brak przejść dla pieszych itd. Ale ograniczenie do 50 km/h. Policjanci stali sobie pod mostem i jak już wrzucałem trojkę to wiedziałem że mnie mają. Mandat przyjąłem, ale na koniec powiedziałem policjantce że zapomniała mnie pouczyć jakim to jestem piratem drogowym, bo przecież jest tu tyle przejść dla pieszych, szkoła, skrzyżowania itd. Na co ona: przecież niczego takiego tutaj nie ma. No właśnie.
I jeszcze jedna uwaga jako kierowcy również motocykla: ja mam tylko jedno marzenie – chcę być starym motocyklistą a nie zostać zabitym przez ślepego debila.