ale nikt nie mówił, że trzeba od razu lecieć pełnym gwizdkiemdanikl pisze: zapomniałeś o dość istotnym aspekcie takiego latania mianowicie braku lub niewielkim marginesie błędu na jaki można sobie pozwolić. To nie jest latanie po lotnisku gdzie można bezkarnie uprawiać wypad z trasy
 Trzeba wszystko stopniowo dozować do umiejętności.. W przypadku dużych śnieżnych band margines jest bardzo duży, gdyż praktycznie każde wylecenie kończy się mięciutkim przytuleniem bandy (wiem coś o tym
  Trzeba wszystko stopniowo dozować do umiejętności.. W przypadku dużych śnieżnych band margines jest bardzo duży, gdyż praktycznie każde wylecenie kończy się mięciutkim przytuleniem bandy (wiem coś o tym   ). Ja swoją furą byłem pierwszy raz w górach ok. 1,5 miesiąca po jej kupieniu, jeszcze przed jakimikolwiek szkoleniami czy ćwiczeniami na placach i jakoś przeżyłem
  ). Ja swoją furą byłem pierwszy raz w górach ok. 1,5 miesiąca po jej kupieniu, jeszcze przed jakimikolwiek szkoleniami czy ćwiczeniami na placach i jakoś przeżyłem   Trzeba wszystko robić z rozwagą, powoli dawkować i nie patrzeć się na innych, że się ich spowalnia lub że będą komentować...  Tak jak już  ryjeks wspomniał:
  Trzeba wszystko robić z rozwagą, powoli dawkować i nie patrzeć się na innych, że się ich spowalnia lub że będą komentować...  Tak jak już  ryjeks wspomniał:  Oczywiście nikomu nie polecam zaczynania od gór, ale jak się ma już jakieś pojęcie o sterowaniu samochodem w poślizgu, to takie latanie najwięcej da.. Można być mistrzem lotniska, a jak się pojedzie w góry i niby zacznie robić dokładnie to samo, ale jednak trzeba będzie się wpasowywać w profil drogi i nie trafiać w bandy, to się nagle okazuje, że to zupełnie inna para kaloszy, przynajmniej dla psychiki..ryjeks pisze: Trzeba iść powoli do przodu, żeby nie rzucać się od razu na głęboką wodę i nie narobić głupot
 Ale po oswojeniu się z tym to bardzo procentuje na drogach, bo jak wpadniecie w poślizg na trasie, gdzie będziecie mieli rów/drzewa po bokach i inne samochody, to wasz mózg nic sobie z tego nie zrobi, bo dla niego to będzie sytuacja niemal normalna... Zdarzyło mi się niestety mieć taką sytuację w zimie, gdzie na 8mce przy wyprzedzaniu i 110km/h koleś mi zajechał drogę, złapałem pobocze i było kilkukrotne wahadełko między rowem, jego furą a dostawczakiem. I najbardziej zaskoczyło mnie to, że w ogóle nie podniosła mi się adrenalina - zrobiłem wszystko szybko i odruchowo, jakby nigdy nic. Lotnisko tego nie da, bo owszem opanowania fury nauczy, ale w takiej sytuacji można dostać takiego kopa adrenaliny, że się zapomni, jak się zmienia biegi
  Ale po oswojeniu się z tym to bardzo procentuje na drogach, bo jak wpadniecie w poślizg na trasie, gdzie będziecie mieli rów/drzewa po bokach i inne samochody, to wasz mózg nic sobie z tego nie zrobi, bo dla niego to będzie sytuacja niemal normalna... Zdarzyło mi się niestety mieć taką sytuację w zimie, gdzie na 8mce przy wyprzedzaniu i 110km/h koleś mi zajechał drogę, złapałem pobocze i było kilkukrotne wahadełko między rowem, jego furą a dostawczakiem. I najbardziej zaskoczyło mnie to, że w ogóle nie podniosła mi się adrenalina - zrobiłem wszystko szybko i odruchowo, jakby nigdy nic. Lotnisko tego nie da, bo owszem opanowania fury nauczy, ale w takiej sytuacji można dostać takiego kopa adrenaliny, że się zapomni, jak się zmienia biegi   
 danikl, ten Twój zakręt też już jest ładnie szkolący
 
 booSTI, co do kolców, to tak jak już ryjeks i lukwol napisali. Zwłaszcza ten ostatni ma co nieco do powiedzenia w tym temacie
 Mało kto wie, że kolec na lodzie trzyma lepiej, niż letnia opona na suchym asfalcie i nie mając 400KM trzeba iść przepotwornie grubo, żeby nie iść jak po sznurku.. Mniej więcej tak:
 Mało kto wie, że kolec na lodzie trzyma lepiej, niż letnia opona na suchym asfalcie i nie mając 400KM trzeba iść przepotwornie grubo, żeby nie iść jak po sznurku.. Mniej więcej tak:Link: http://www.youtube.com/watch?v=llnYDF_ED1o
 
   
  







 
 

 
  
 



 
  
 Niezapomniane.
 Niezapomniane.   Ile bym dał żeby w móc w profi rajdówce wystartować w takim rajdzie, w takich warunkach, przy kibicach, bez martwienia się o opony czy zderzaki.... marzenie.
 Ile bym dał żeby w móc w profi rajdówce wystartować w takim rajdzie, w takich warunkach, przy kibicach, bez martwienia się o opony czy zderzaki.... marzenie.  
 
  
 
 




