czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
-
jarmaj
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Gliwice
- Auto: japońskie, ale nie bokser + bokser, ale nie japoński ;-)
- Polubił: 83 razy
- Polubione posty: 443 razy
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Nie, napisałem to całkowicie serio.
Przecież nawet Cayenne, którego jestem przeciwnikiem (taka lanserska stodoła na kołach używana do pokazywania się na mieście), doskonale jeździ i w dodatku całkiem dobrze radzi sobie w terenie, znacznie lepiej niż większość SUV-ów.
Przecież nawet Cayenne, którego jestem przeciwnikiem (taka lanserska stodoła na kołach używana do pokazywania się na mieście), doskonale jeździ i w dodatku całkiem dobrze radzi sobie w terenie, znacznie lepiej niż większość SUV-ów.
- Witek
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Wrocław
- Auto: A500 @ Piotruś II
- Polubił: 20 razy
- Polubione posty: 15 razy
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
A wiesz coś o tym http://moto.onet.pl/1558906,1,porsche-b ... tml?node=2 bo mi kropek to niedawno podesłał?jarmaj pisze:Nie, napisałem to całkowicie serio.
Przecież nawet Cayenne, którego jestem przeciwnikiem (taka lanserska stodoła na kołach używana do pokazywania się na mieście), doskonale jeździ i w dodatku całkiem dobrze radzi sobie w terenie, znacznie lepiej niż większość SUV-ów.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Wielkie haloWitek pisze: A wiesz coś o tym http://moto.onet.pl/1558906,1,porsche-b ... tml?node=2 bo mi kropek to niedawno podesłał


https://www.youtube.com/watch?v=6eI2AqyTYW4
Śnieżna zabawa
Śnieżna zabawa
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Czyzbysmy mieli neo użytkownika?
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Ja na razie palę gupa i udaję ,że nic nie widzęArno pisze: Czyzbysmy mieli neo użytkownika?



https://www.youtube.com/watch?v=6eI2AqyTYW4
Śnieżna zabawa
Śnieżna zabawa
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
W załączniku.EterycznyŻołądź pisze:Szkoda, że mi się do awatara nie zmieści.
120x120 px, 8 kB - więc chyba powinło.
Ciekawie jest pomyślane to Forum: pozwala wybrać opcję "Wyślij PW", po czym na deser (po napisaniu PW i kliknięciu "wyślij") informuje, że kolega zablokował sobie otrzymywanie PW... Chitre i przebiegłe, nie ma co...
Winc, jest w poście. Do Witka, i tylko do niego. Inni - nie czytać.
BTW, autor podpisu pod obrazkiem się smyknął trochę znaczeniowo - unique raczej implikuje "wyjątkowość in plus".
To, co na fotce to jest clearly useless, broken, damaged - co z kolei nie jest żadną "unikalnością".
Podkreślenia moje.
pzdr,
M.
Dictionary
unique |yoōˈnēk|
adjective
being the only one of its kind; unlike anything else : the situation was unique in modern politics | original and unique designs.
• particularly remarkable, special, or unusual : a unique opportunity to see the spectacular Bolshoi Ballet.
• [ predic. ] ( unique to) belonging or connected to (one particular person, group, or place) : a style of architecture that is unique to Portugal.
noun archaic
a unique person or thing.
DERIVATIVES
uniquely adverb
uniqueness noun
ORIGIN early 17th cent.: from French, from Latin unicus, from unus ‘one.’
USAGE There is a set of adjectives—including unique, complete, equal, and perfect —whose core meaning embraces a mathematically absolute concept and which therefore, according to a traditional argument, cannot be modified by adverbs such as really, quite, or very. For example, since the core meaning of unique (from Latin ‘one’) is ‘being only one of its kind,’ it is logically impossible, the argument goes, to submodify it: it either is ‘unique’ or it is not, and there are no stages in between. In practice, the situation in the language is more complex than this. Words like unique have a core sense but they often also have a secondary, less precise (nonabsolute) sense of 'very remarkable or unusual,' as in: a really unique opportunity. It is advisable, however, to use unique sparingly and not to modify it with | very, | quite, | really, etc. Often, a writer can instead make accurate use of | rare, | distinctive, | unusual, | remarkable, or other nonabsolute adjectives.
Thesaurus
unique
adjective
1 each site is unique distinctive, distinct, individual, special, idiosyncratic; single, sole, lone, unrepeated, unrepeatable, solitary, exclusive, rare, uncommon, unusual, sui generis; informal one-off, one-of-a-kind, once-in-a-lifetime, one-shot.
2 a unique insight remarkable, special, singular, noteworthy, notable, extraordinary; unequaled, unparalleled, unmatched, unsurpassed, unrivaled, peerless, nonpareil, incomparable; formal unexampled.
3 species unique to the island peculiar, specific, limited.
USAGE NOTE unique
Strictly speaking, unique means “being one of a kind,” not “unusual.” Hence the phrases very unique, quite unique, how unique, and the like are slovenly. The Oxford English Dictionary notes that this tendency to hyperbole—to use unique when all that is meant is “uncommon, unusual, remarkable”—began in the nineteenth century. However old it is, the tendency is worth resisting.
Unless the thing is the only one of its kind, rarity does not make it unique. For instance, if a thing is one in a million, logically there would be two things in two million. Rare indeed but not unique. Who can demand responsible use of the language from an ad writer who is reckless enough to say, in a national advertisement, that a certain luxury sedan is “so unique, it's capable of thought”? And what are we to make of the following examples?
“This year the consensus among the development executives seems to be that there are some fantastically funny, very exciting, very, very unique talents here.” ( Time; Aug. 16, 1993.)
“Residents of college basketball's most unique unincorporated village were in place yesterday afternoon, the day before their Blue Devils will face North Carolina.” ( New York Times; Feb. 2, 1995.)
Arguably, our modern culture lacks and does not want absolutes, in intellectual life or in language. But stick with the uncomparable unique, and you may stand out as almost unique. — BG
- Załączniki
-
- unique_s.jpg (6.13 KiB) Przejrzano 2983 razy
I'm always running late - but at least, I'm always running...
- Witek
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Wrocław
- Auto: A500 @ Piotruś II
- Polubił: 20 razy
- Polubione posty: 15 razy
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
maruda pisze: BTW, autor podpisu pod obrazkiem się smyknął trochę znaczeniowo - unique raczej implikuje "wyjątkowość in plus".
Ale właśnie o to chodzi. To taka przenośnia i wieloznaczność jest. Tak jak jest jest właśnie idealnie. Inaczej to by nie pasowało.
maruda pisze: Winc, jest w poście. Do Witka, i tylko do niego. Inni - nie czytać.
Bo forum jest tak sprytnie pomyślane, że gdybyś rzeczywiście wysyłał do Witka, to by doszło.

Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
maruda, dziś kalectwo, złe pochodzenie, i każde inne zwichrowanie, jest właśnie "in plus" -
stąd ten widelec jest postrzegany jako ten lepszy, bo inny. A jeszcze niedawno, a czasem i dzis nawet, inny był ( jest) be. Zachowania ksenofobiczne nie są w tym kraju ( i w innych) obce.
W zasadzie ktoś w pełni normalny jest nieużywalny.
stąd ten widelec jest postrzegany jako ten lepszy, bo inny. A jeszcze niedawno, a czasem i dzis nawet, inny był ( jest) be. Zachowania ksenofobiczne nie są w tym kraju ( i w innych) obce.
W zasadzie ktoś w pełni normalny jest nieużywalny.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Ple ple.Witek pisze:Ale właśnie o to chodzi. To taka przenośnia i wieloznaczność jest. Tak jak jest jest właśnie idealnie. Inaczej to by nie pasowało.maruda pisze: BTW, autor podpisu pod obrazkiem się smyknął trochę znaczeniowo - unique raczej implikuje "wyjątkowość in plus".
Poszli na łatwiznę, i tyle.
Jest przesłanie (tekst), a do tego ilustracja - taka Biblia Pauperum dla współczesnych niedorozwiniętych.
Przesłanie jest OK - bycie wyjątkowym nie oznacza bycia przydatnym (przynajmniej na poziomie prostego utylitaryzmu).
Ilustracja do tego - kompletnie chybiona. Pokazuje coś w żaden sposób wyjątkowego, jedynie bezużytecznego. I wtłacza to na siłę w wyjątkowość.
Te, imposter! e-Żołądź to w cywilu Witek. Wszystkie tutej wiedzom, kto on za jeden - i kto jest, wicewersja, Witkiem na tem forumie. Winc, wicie rozumicie. Nu.imposter Witka, aka EŻa pisze:maruda pisze: Winc, jest w poście. Do Witka, i tylko do niego. Inni - nie czytać.
Bo forum jest tak sprytnie pomyślane, że gdybyś rzeczywiście wysyłał do Witka, to by doszło.
I jeszcze raz, dla Witka - podkreślam, TEGO Witka, z północnej Wenecji, nie żadnego podszywacza podstępnego - załącznik poprawiony conieco. Coby wtpliwości nie było, że EŻ unikalny jak nic jest. I basta.
M.
- Załączniki
-
- b_unique_s.jpg (8.29 KiB) Przejrzano 2932 razy
I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Modne. Trendy, if you like.Arno pisze:maruda, dziś kalectwo, złe pochodzenie, i każde inne zwichrowanie, jest właśnie "in plus" -
Był nieużywalny.stąd ten widelec jest postrzegany jako ten lepszy, bo inny. A jeszcze niedawno, a czasem i dzis nawet, inny był ( jest) be.
I nadal jest.
RR (reverse racism), czyli jak Kali komuś krowa.Zachowania ksenofobiczne nie są w tym kraju ( i w innych) obce.
W zasadzie ktoś w pełni normalny jest nieużywalny.
Z pomalowanym ptakiem to każdy Kosiński się wyróżni, fakt. A że wyróżnienie się, z definicji (obecnej), jest postrzegane jako pozytywne samo w sobie, to się niektórym poprzestawiało.
W KAŻDEJ społeczności ksenofobia jest ewolucyjnie utrwalonym zachowaniem - to był warunek przetrwania.
Ja tego nie wymyśliłem.
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
UWAGA TO JEST TYPOWA LOGOREJA BEZ ZWIAZKU PRZYCZONOW SKUTKOWEGO. Prosze o niekomentowanie formy. Czepnac sie mozna meritum.
Maruda, z tym Kosinksim to dziwna sprawa. Bo te ksiazki sie dobrze czyta. Chyba mam wszystkie.
Malowany nie jest zly. Pare innych to jakies opowiastki dziwne... niektore ciekawe.
Being There jest klawe, ale niestety zdyskwalifikowalo faceta zerznieciem pomyslu. Takich sztuk sie nie robi.
Ja to sobie nawet nie wyobrazam, jak mozna w tlumaczeniu filmu zasunac powiedzonko uslyszane w innym tlumaczonym filmie.
Kiedys slyszalem o Piwowskim ( podobno krece Rejs 2 - troche mnie to niepokoi, patrzac na Rysia) - ze ma zalozenie, ze nigdy nie mowi dwa razy tych samych rzeczy ( nawet w ronych towarzystwach ). To trudne wyzwanie, zwlaszcza jesli masz wyklady na kilku uniwerkach.
Z wyroznianiem sie to jest tak, ze dzis kazdy chce sie czyms wyroznic z tlumu, czymkolwiek. STI, Zegarkiem, Nartami, Yachtem, zjazdem z morderczej gory 8000m po skalach, skokiem z dachu willi, zjedzeniem 45kilo parowek i 17 kilo pestek z wisni, zamrodowaniem calej klasy z kalacha.
WAZNE zeby sie pokazac. Kazdy dzis moz esie pokazac. nakreci film telefonem i wyslac do TV. Telewizje to lapia, bo glupota jest dzis sensacja.
I sie to nakreca jak magiel. I na dodatek podlewane to jest sosikiem Poltycznie Poprawnym, hipokryzja amerykanska wynikajaca z kompletnego skomunizowania tego biednego kraju.
Wczoraj uslyszalem: Kolega byl w San Diego w Oceanarium. Wielki pokaz. Na gigatelebimie : Join The Marines. Potem wychodzi glowna terserka i pyta: czy na widowni sa weterani? Wstaje 8 wygolonych karkow. STANDING OVATION. CCCP normalnie.
Slowem, jestem gruby, akceptuje siebie, jestem anorketykiem, swietnie, jestem koslawy - nie moga mi odmowic w biurze zatrudnienia, jestem niewidomy, nadaje sie na brakarza kopii filmowych.....
Maruda, z tym Kosinksim to dziwna sprawa. Bo te ksiazki sie dobrze czyta. Chyba mam wszystkie.
Malowany nie jest zly. Pare innych to jakies opowiastki dziwne... niektore ciekawe.
Being There jest klawe, ale niestety zdyskwalifikowalo faceta zerznieciem pomyslu. Takich sztuk sie nie robi.
Ja to sobie nawet nie wyobrazam, jak mozna w tlumaczeniu filmu zasunac powiedzonko uslyszane w innym tlumaczonym filmie.
Kiedys slyszalem o Piwowskim ( podobno krece Rejs 2 - troche mnie to niepokoi, patrzac na Rysia) - ze ma zalozenie, ze nigdy nie mowi dwa razy tych samych rzeczy ( nawet w ronych towarzystwach ). To trudne wyzwanie, zwlaszcza jesli masz wyklady na kilku uniwerkach.
Z wyroznianiem sie to jest tak, ze dzis kazdy chce sie czyms wyroznic z tlumu, czymkolwiek. STI, Zegarkiem, Nartami, Yachtem, zjazdem z morderczej gory 8000m po skalach, skokiem z dachu willi, zjedzeniem 45kilo parowek i 17 kilo pestek z wisni, zamrodowaniem calej klasy z kalacha.
WAZNE zeby sie pokazac. Kazdy dzis moz esie pokazac. nakreci film telefonem i wyslac do TV. Telewizje to lapia, bo glupota jest dzis sensacja.
I sie to nakreca jak magiel. I na dodatek podlewane to jest sosikiem Poltycznie Poprawnym, hipokryzja amerykanska wynikajaca z kompletnego skomunizowania tego biednego kraju.
Wczoraj uslyszalem: Kolega byl w San Diego w Oceanarium. Wielki pokaz. Na gigatelebimie : Join The Marines. Potem wychodzi glowna terserka i pyta: czy na widowni sa weterani? Wstaje 8 wygolonych karkow. STANDING OVATION. CCCP normalnie.
Slowem, jestem gruby, akceptuje siebie, jestem anorketykiem, swietnie, jestem koslawy - nie moga mi odmowic w biurze zatrudnienia, jestem niewidomy, nadaje sie na brakarza kopii filmowych.....
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Kosiński ze swoim malowanym ptakiem to tylko taki wortspiel był. Co do samego Kosińskiego to jego "...Ptak" mi się nie podoba z powodów treściowych - nie formalnych.Arno pisze:UWAGA TO JEST TYPOWA LOGOREJA BEZ ZWIAZKU PRZYCZONOW SKUTKOWEGO. Prosze o niekomentowanie formy. Czepnac sie mozna meritum.
Maruda, z tym Kosinksim to dziwna sprawa.
Sądzę, że wcześniej też było. Ale wszystko było jakby bardziej "we własnej wsi" - więc z jednej strony "wyżej pleców nie podskoczysz", a z drugiej trzeba było zważać na to, czym się chcesz wyróżnić - za idiotyzmy przysługiwała etykieta wioskowego głupka (ciężko ją było potem odkleić), nie gwiazdy medialnej.Z wyroznianiem sie to jest tak, ze dzis kazdy chce sie czyms wyroznic z tlumu, czymkolwiek. STI, Zegarkiem, Nartami, Yachtem, zjazdem z morderczej gory 8000m po skalach, skokiem z dachu willi, zjedzeniem 45kilo parowek i 17 kilo pestek z wisni, zamrodowaniem calej klasy z kalacha.
WAZNE zeby sie pokazac.
A poza tym
I to chyba tłumaczy (przynajmniej częściowo) to parcie na szkło.Kazdy dzis moz esie pokazac. nakreci film telefonem i wyslac do TV. Telewizje to lapia, bo glupota jest dzis sensacja.
Nie.(...) wychodzi glowna terserka i pyta: czy na widowni sa weterani? Wstaje 8 wygolonych karkow. STANDING OVATION. CCCP normalnie.
Dla tych samych powodów, co owe wygolone karki to nie to samo, co chłopaki w spodniach z paskami - choć pewne zewnętrzne podobieństwa mogą faktycznie występować.
Inna, jakby, podbudowa ideolo. Baza, jak mawiali marksiści.
A że Ameryka też się sypie, to osobny rozdział...
Z tym, że w Hameryce nigdy nie byłem, i mogę się nie znać.
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Maruda, ja sie czesciowo znam na Ameryce.
Przeszedlem w dziecinstwie i mlodosci przez fascynacje, a potem nistety stopniowo luski opadaly ze slepi.
Od jakiegos chyba 6 roku nastepuje tam stopniowa komunizacja. Zaczelo sie od wspierania teroprystycznych Panter...
Upraszczajac, biala populacja musi odkupic winy - Indianie i czarni. Stad swietojebliwa terminologia Native Americans, Afro Americans....
Pomysly, zeby ebonic staly sie jezykiem wykladowym w szkolach w gettach.... i tak dalej i tak dalej...
CCCP i USA sa wyjatkowo do siebie podobne. Podobny system napadania tfu wyzwalania lub pomagania krajom azjatyckim czy bliskowschodnim.
Te same argumenty, ten sam system.
To prawda, ze baza patriotyzmu jest nieco inna, ale cel jest ten sam.
Zanik prawdziwych wartosci, zastapionych PC. Masakara
Przeszedlem w dziecinstwie i mlodosci przez fascynacje, a potem nistety stopniowo luski opadaly ze slepi.
Od jakiegos chyba 6 roku nastepuje tam stopniowa komunizacja. Zaczelo sie od wspierania teroprystycznych Panter...
Upraszczajac, biala populacja musi odkupic winy - Indianie i czarni. Stad swietojebliwa terminologia Native Americans, Afro Americans....
Pomysly, zeby ebonic staly sie jezykiem wykladowym w szkolach w gettach.... i tak dalej i tak dalej...
CCCP i USA sa wyjatkowo do siebie podobne. Podobny system napadania tfu wyzwalania lub pomagania krajom azjatyckim czy bliskowschodnim.
Te same argumenty, ten sam system.
To prawda, ze baza patriotyzmu jest nieco inna, ale cel jest ten sam.
Zanik prawdziwych wartosci, zastapionych PC. Masakara
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Brzeziński miał rację co do teorii konwergencji, ciekawe tylko czy rozpad USA przebiegnie podobnie jak sowietów.Arno pisze: CCCP i USA sa wyjatkowo do siebie podobne.
Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!
Živela Jugoslavija!
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Pytanie, czy to co dzieje się w dużych miastach wschodniego wybrzeża i na komunistycznych uniwerkach jest tym samym co "Ameryka" - bo jakoś do Teksańczyków czy rednecków ze środkowego zachodu mi to nie pasuje. Fascynacji Ameryką zbyt wielkiej nie miałem nigdy, więc nie mam złudzeń do pozbywania się ani "rozczarowania" - stąd może (może) bardziej na chłodno do tematu podchodzę.Arno pisze:Maruda, ja sie czesciowo znam na Ameryce.
Przeszedlem w dziecinstwie i mlodosci przez fascynacje, a potem nistety stopniowo luski opadaly ze slepi.
Od jakiegos chyba 6 roku nastepuje tam stopniowa komunizacja. Zaczelo sie od wspierania teroprystycznych Panter...
Upraszczajac, biala populacja musi odkupic winy - Indianie i czarni. Stad swietojebliwa terminologia Native Americans, Afro Americans....
Pomysly, zeby ebonic staly sie jezykiem wykladowym w szkolach w gettach.... i tak dalej i tak dalej...
CCCP i USA sa wyjatkowo do siebie podobne. Podobny system napadania tfu wyzwalania lub pomagania krajom azjatyckim czy bliskowschodnim.
Te same argumenty, ten sam system.
To prawda, ze baza patriotyzmu jest nieco inna, ale cel jest ten sam.
Zanik prawdziwych wartosci, zastapionych PC. Masakara
Co do konwergencji, to jednak, myślę, że "jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik" - zewnętrzne znamiona mogą być podobne ale to jeszcze nie wszystko (coś jak z tym chińskim "foresterem" a foresterem japońskim).
pzdr,
M.
PS: Czy ktoś wie, co to za zadyma z tym Witkiem, co się pod Żołędzia podszywa? Proponuję zostracyzować gada...

I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
wbrew pozorm znam takze bible belt i te mentalnosc, czasem az za dobrze. znam rowniez mieszanke.
niestety trujace mysli wyplywajace z Global Village glownie ( czyli L.A. McLuhan przeiwdzial GV ale chyba nie az takie) - a LA to jest wielka wiocha, sa decydujace dla wielu rzeczy na calym swiecie.
I ta mentalnosc, razem z uwielbianym przeze mnie tematem Globalnego Ocieplenia biora sie stamtad. Kiedys dawno, w 80 roku, za sierpnia samego probowalem pinkosom z Berkeley tlumaczyc to i owo, nie bylo juz wtedy porozumienia. A dzis, po latach prania mozgow...
Z kolei caly srodek ( uproszczenia i generalizacje) - no nie bardzo mi odpowiada ideowo. To dobrzy ludzie, ale skrzywieni religijnie.
No coz. Sa tez w USA rzeczy ktore sa bardzo dobre.
A wojsko? Toc to harcerzyki w porownaniu z armia czerwona.
Armia czerownoa dowiaduje sie, ze w nangar Kell jest jakis jeden niedobry Talib. Co robi AC? Ano zrzuca piec bomb atomowych i po sprawie.
A co robi Armia USA? A ta armia bada w ktorym budynku i w ktorym pokoju siedzi ten niedobry. I nacelowuje tam jedna rakiete za osiemnascie miliardow dolarow i ona tam trafia. Ale tego pacana tam nie ma, bo poszedl srac za stodola.
A nasz kraj poddany kompletnie pralni szarych zwojow robi proces chlopakom z wojska, ktorzy pojechali na wojne, bo ktos oberwal po drodze. I ja sie pytam, czy jak rteraz trzeba bedzie strzelic, to nasi chlopcy strzela? Nie strzela, bo dozywocie dostana.
Oto jak dobre, humanitarne, hipokrytyczne ( bo wojsko jest od mordowania a nie od niestrzelania) myslenie wprost z USA zalatwia nasza armie na szmate.
niestety trujace mysli wyplywajace z Global Village glownie ( czyli L.A. McLuhan przeiwdzial GV ale chyba nie az takie) - a LA to jest wielka wiocha, sa decydujace dla wielu rzeczy na calym swiecie.
I ta mentalnosc, razem z uwielbianym przeze mnie tematem Globalnego Ocieplenia biora sie stamtad. Kiedys dawno, w 80 roku, za sierpnia samego probowalem pinkosom z Berkeley tlumaczyc to i owo, nie bylo juz wtedy porozumienia. A dzis, po latach prania mozgow...
Z kolei caly srodek ( uproszczenia i generalizacje) - no nie bardzo mi odpowiada ideowo. To dobrzy ludzie, ale skrzywieni religijnie.
No coz. Sa tez w USA rzeczy ktore sa bardzo dobre.
A wojsko? Toc to harcerzyki w porownaniu z armia czerwona.
Armia czerownoa dowiaduje sie, ze w nangar Kell jest jakis jeden niedobry Talib. Co robi AC? Ano zrzuca piec bomb atomowych i po sprawie.
A co robi Armia USA? A ta armia bada w ktorym budynku i w ktorym pokoju siedzi ten niedobry. I nacelowuje tam jedna rakiete za osiemnascie miliardow dolarow i ona tam trafia. Ale tego pacana tam nie ma, bo poszedl srac za stodola.
A nasz kraj poddany kompletnie pralni szarych zwojow robi proces chlopakom z wojska, ktorzy pojechali na wojne, bo ktos oberwal po drodze. I ja sie pytam, czy jak rteraz trzeba bedzie strzelic, to nasi chlopcy strzela? Nie strzela, bo dozywocie dostana.
Oto jak dobre, humanitarne, hipokrytyczne ( bo wojsko jest od mordowania a nie od niestrzelania) myslenie wprost z USA zalatwia nasza armie na szmate.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Eee... w zasadzie, to po co ja to wszystko...?
No byłem wczoraj -jak wróciłem do chaty i przeczytałem ten passus "o harcerzykach"- zmęczony, więc zamiast się zastanowić, pośmiać się i machnąć ręką zacząłem odpisywać. A że internet mi się skwasił, więc nie wysłałem.
A dziś tak patrzę se na to wszystko, i aż żal wywalić. No to... wyślę, co mi tam - znowu pewnie dostanie mi się od onanisty, co próbuje błysnąć, ale kit z tym.
Pikne. Ajnfach pikne. No brylant, Panie, no istny cud...
Za to w sowietach są źli (byli?) ludzie, ale wyprostowani materialistycznie, czy tak?
No akurat w Afganistanie mieli ci gieroje swoje pięć minut - i podczas tego występu nie mieli jakichś głupich humanistyczno-PCowo-propagandowo-etycznych oporów, żeby partyzantkę wyrzynać w pień wraz ludnością cywilną, kozami, zabudowaniami i trawą - a jednak jakoś to powiedzenie o poznawaniu mężczyzny po ...ehem, końcówce, samo się tu nasuwa.
Żeby nie było, że coś: Amerykanie też są wciąż dalecy od pełnego zwycięstwa - natomiast piłka jeszcze jest w grze, więc na razie trudno mówić, kto wygrał. W Iraku jednak jakby postawili na swoim - może nie do końca, może nie uzyskali wszystkiego, co chcieli, ale "zasadniczo" sprawy są na dobrej drodze.
(I podarujmy sobie proszę dyskusję o tym, z jakich pobudek hipokrytycznych się z reżimem Hussajna rozprawili - to inna para kaloszy.)
A co do atomówek: ploty chodzą, że użyli jednej w Iraku (podczas pierwszej Gulf War) - takiej małej, typu dial-a-nuke bombki. Pewnie ploty i potwarz tylko (bo owo 4-stopniowe trzesięnie ziemi w ostatnim dniu wojny było naturalne, a DU amunition była używana z racji walorów bojowych, a nie po to by zamaskować obecność radionuklidów), ale weź pod uwagę, że jednak obecna technika wojskowa poszła sporo do przodu, i tutaj wiele rzeczy może nas zaskoczyć.
Zresztą, mając takie zabawki jak CBU-97 i inne daisy cutters (wspólcześniej: MOAB) to po co zaraz za atomówkę łapać?
http://science.howstuffworks.com/moab.htm
http://videos.howstuffworks.com/discove ... -video.htm
Trza znać proporcjum, Mocium Panie...
A poza tym u nich miliardów jak u ruskich wojska, więc w czym problem?
I jeśli użyją jednej ze swoich najnowszych zabawek, to nie tylko ten pokój i ta chata, ale i ta stodoła wraz z 5-milową przyległością zamieni się w oazę pokoju. Broni o bardzo małej (małej jak na pociski rakietowe) sile rażenia używa się tylko w przypadku kiedy trzeba minimalizować collateral damage (jak to robi IDF).
No i też takie Tomahawki -w odróżnieniu od siekierki- nie mają wiecznej przydatności do użycia. Tanie może nie są, ale trzeba zużywać stock - gdzieś przecież trzeba składować te nowe co ciągle z taśm zjeżdżają - a i personel musi się na bieżąco ćwiczyć (a nie jak polski policjant, który ma jedno strzelanie do roku, na które dostaje dziesięć naboi).
A tak dziebko poważniej - kawałek cytata:
[quote=""MMS Komandos""]
Płaci się za każdy błąd
Sławomir Galicki
05.02.2008.
Walki w terenie zurbanizowanym oraz zdobywanie miast to jedne z najtrudniejszych działań bojowych podczas współczesnych wojen. W czasie II wojny światowej spłynęło krwią wiele miejscowości zamienionych w twierdze, takich jak: Kołobrzeg, Wrocław, Pyrzyce, Kostrzyń czy Berlin. Do historii walk w rejonie zurbanizowanym przeszedł Stalingrad, zaś do legendy - Powstanie Warszawskie.
O walkach w mieście napisano i powiedziano już wiele. Ostatnie lata XX w. i pierwsze XXI stulecia wniosły do kanonu działań w miastach nowe doświadczenia. Zakończone totalnym pogromem atakujących wejście rosyjskich batalionów pancernych do Groznego, wydawało się kresem koncepcji użycia czołgów do walk ulicznych. Jednak już walki o Basrę w 2003 r. pokazały nowe możliwości czołgów, a pancerny rajd batalionu Abramsów po Bagdadzie obalił tezę o nieprzydatności broni pancernej w walce o tereny zurbanizowane. (...)
- (...) Nie wiem, czy to szczęście czy nie, ale dane nam było współdziałać z Amerykanami w trakcie walk w Karbali. Razem z nimi wchodziliśmy do tego miasta podczas powstania Al Sadra. Naszym zadaniem było zabezpieczenie ich działań i stworzenie zewnętrznego kordonu. Na ulice Karbali po raz pierwszy trafiliśmy w nocy.
PIERWSZA NOC
- Nigdy nie zapomnę naszego wjazdu do miasta tamtej nocy. Kolumna bojowa miała prawie 16 km długości. Jeden wielki, pancerny wąż, nad którym bez przerwy krążyły śmigłowce szturmowe AH-64 Apache. Naszemu zbliżaniu się do Karbali towarzyszyła cisza. i ludzie stojący wzdłuż ulic. Wszystko wyglądało tak jak na starych kronikach filmowych ukazujących wkraczanie Wehrmachtu do Polski. Przyznam, że poczułem się dość dziwnie. Wjeżdżaliśmy do Karbali osłaniani z powietrza przez krążące nad nami Apache i to właśnie na nie poszedł pierwszy ogień. W powietrze poleciały smugacze z pk. Ogień otworzyło nagle kilka stanowisk, do tego z różnych kierunków. Tego, co zobaczyłem potem, nie zapomnę do końca życia. Jeden z ostrzeliwanych śmigłowców obrócił się. Wisiał sekundę nieruchomo, a potem otwarło się przed nami piekło. W miejscach, skąd szły serie smugaczy, ziemia się dosłownie gotowała. Tam nie miało prawa przetrwać żadne życie! Wchodząca do miasta kolumna rozpraszała się.
Wyglądało to zupełnie jak akcja z podręcznika. Piechota wyskakiwała z wozów bojowych i zajmowała stanowiska po obu stronach ulic, na środku stał Abrams, za nim Bradley i M 113. Piechota zaczynała działania pod osłoną czołgów. Abrams przyjmował na siebie cały ogień, ochraniał piechotę, ona oczyszczała budynki. W skrócie wyglądało to mniej więcej tak: okno, granat, detonacja, snajper z termowizją i strzał; termowizja raz jeszcze i. kolejne okno, granat, wybuch. Gdy dom był czysty, ruszano dalej. Pojazdy się przesuwały. Najpierw ostrzeliwano widoczne po obu stronach ulicy barykady, ładunki IED, potem Abrams rozwalał barykadę. Ponad nim, z działka 30 mm, walił Bradley, osłaniając działania piechoty. Gdy kończyła się amunicja, wóz bojowy wycofywał się, a na jego miejsce natychmiast wprowadzany był następny. Wszystko zgrane do perfekcji, prawdziwa fabryka śmierci osłaniana z powietrza przez śmigłowce i samoloty "gunship".
(...)
W Karbali widziałem różnicę między AH-64 Apache a zastępującymi je na czas tankowania i uzupełniania amunicji lekkimi OH-58 Kiowa. Odporny nawet na pojedyncze strzały działek kalibru 23 mm AH-64 nie musiał nawet specjalnie unikać ognia z pk., natomiast OH-58 okazały się nieodporne na ogień z pk. Wtedy nad Karbalą życie stracił jeden pilot śmigłowca. Kiowa dostała się nagle w ogień i seria trafiła pilota w udo. Kula przebiła tętnicę. Chociaż udało mu się wylądować awaryjnie w bułgarskiej bazie, to niestety nie uratowano jego życia. Zmarł z upływu krwi... Tamtej nocy był on jedyną śmiertelną ofiarą po stronie amerykańskiej.
Wtedy na ulicach Karbali zobaczyłem, co potrafi zdziałać w mieście właściwie dowodzony czołg. Abramsy przyjmowały na siebie wszystkie ciosy, nieraz po kilkanaście strzałów z RPG! Granaty spływały po nich jak woda po kaczkach. Załogi czołgów wspaniale osłaniały piechotę. Innym ważnym czynnikiem była osłona z powietrza. Nie tylko w postaci śmigłowców. Nad rejonem operacji cały czas krążyła "powietrzna kanonierka", "gunship", jak nazywali ją Amerykanie. Ten zbudowany na bazie transportowego Herculesa samolot miał zamontowane na jednej, bojowej, burcie: haubicę 105 mm, 40 mm działko automatyczne i dwa 20 mm działka typu Vulcan. "Gunship" krążył i strzelał w zasadzie cały czas. Na początku myśleliśmy, że to strzelały moździerze, bo walili z działka 40 mm (nie było zgody na ogień z haubicy z uwagi na zbyt ograniczony rejon operacji), więc efekt był podobny do wybuchów pocisków naszych sześćdziesiątek. Dopiero gdy okazało się, że ogień prowadzony jest z powietrza, zaczęliśmy obserwować działania "gunshipa". To była ciągła, perfekcyjna osłona rejonu działań. [/quote]
http://4combat.pl/php/index.php?option= ... &Itemid=13
W innym numerze tego (lub podobnego - nie pamiętam już) magazynu był opis ataku moździerzowego na polską bazę (też w Iraku).
Typowa sytuacja: tzw. insurgents ustawili sobie moździerz na boisku szkolnym gdzieś w mieście (Palestyńczycy też taką taktykę stosują) i zaczęli ostrzeliwać bazę wojskową. Koło bazy stał sobie "celowniczy" z telefonem komórkowym (miał podawać korekty namiarów celu).
Chłopaki zdążyli wystrzelić trzy granaty (które nie wyrządziły większych szkód, bo dopiero wstrzeliwali się w cel) kiedy shell tracking radar namierzył ich pozycję, w to miejsce skierowano krążącego najbliżej drone (Predator czy coś takiego), operator tegoż (siedziący kilka km dalej) przez kamerę pokładową namierzył kolesi, wycelował i nacisnął dynks - jeden Hellfire poleciał w kierunku moździerza (i jego obsługi), i było po zabawie.
Żadnych fajerwerków, wielkich akcji w sowieckim stylu - zwyczajnie i rzemieślniczo "krótko, zwięźle i na temat".
Na ale takie coś się średnio na headlines nadaje, więc trzeba skupić uwagę na jakichś drugorzędnych sprawach, co lepszy robią szum i, ehem, njus.
Tak, wiem - siła techniki nie zastąpi ducha bojowego (cokolwiek pod tym rozumieć). I prawdą jest też, że Amerykanie mają zupełnie inną kalkulację życia ludzkiego i inne zupełnie założenia co do celów i metod - ale też trudno spodziewać się takiego samego podejścia po byłym (?...) janczarze (żołdaku, policmajstrze, pałkowym - whatever) Imperium Mongolskiego i -z drugiej strony- dość bezpośredniego spadkobiercy kultury, w której człowiek jest miarą wszechrzeczy.
(Ale to tak na marginiesie zupełnie.)
Poza tym oni kalkulują "koszta całkowite", a nie jak sowieci, którzy stosowali taktykę (!) "uuuurrraaaaa i w pieriod" - a "potem się pomyśli co dalej" (o ile w ogóle).
Więc jeśli "harcerzyki" to raczej w odniesieniu do strategii działania - bo w działaniu jako takim to potrafią być bardzo sprawnymi harcerzykami.
To podobnie jak z dyplomacją (której wojna jest przedłużeniem) - "dobre stosunki" nie są celem, są tylko środkiem do celu.
A sprawa tych żołnierzy to pewnie wina Kaczorów, albo Macierewicza. Rządy miłości na pewno zrobią im dobrze, zobaczysz.
pzdr,
M.
No byłem wczoraj -jak wróciłem do chaty i przeczytałem ten passus "o harcerzykach"- zmęczony, więc zamiast się zastanowić, pośmiać się i machnąć ręką zacząłem odpisywać. A że internet mi się skwasił, więc nie wysłałem.
A dziś tak patrzę se na to wszystko, i aż żal wywalić. No to... wyślę, co mi tam - znowu pewnie dostanie mi się od onanisty, co próbuje błysnąć, ale kit z tym.

Arno pisze:To dobrzy ludzie, ale skrzywieni religijnie.


Pikne. Ajnfach pikne. No brylant, Panie, no istny cud...

Za to w sowietach są źli (byli?) ludzie, ale wyprostowani materialistycznie, czy tak?

...albo dopiero początek problemów?A wojsko? Toc to harcerzyki w porownaniu z armia czerwona.
Armia czerownoa dowiaduje sie, ze w nangar Kell jest jakis jeden niedobry Talib. Co robi AC? Ano zrzuca piec bomb atomowych i po sprawie.
No akurat w Afganistanie mieli ci gieroje swoje pięć minut - i podczas tego występu nie mieli jakichś głupich humanistyczno-PCowo-propagandowo-etycznych oporów, żeby partyzantkę wyrzynać w pień wraz ludnością cywilną, kozami, zabudowaniami i trawą - a jednak jakoś to powiedzenie o poznawaniu mężczyzny po ...ehem, końcówce, samo się tu nasuwa.
Żeby nie było, że coś: Amerykanie też są wciąż dalecy od pełnego zwycięstwa - natomiast piłka jeszcze jest w grze, więc na razie trudno mówić, kto wygrał. W Iraku jednak jakby postawili na swoim - może nie do końca, może nie uzyskali wszystkiego, co chcieli, ale "zasadniczo" sprawy są na dobrej drodze.
(I podarujmy sobie proszę dyskusję o tym, z jakich pobudek hipokrytycznych się z reżimem Hussajna rozprawili - to inna para kaloszy.)
A co do atomówek: ploty chodzą, że użyli jednej w Iraku (podczas pierwszej Gulf War) - takiej małej, typu dial-a-nuke bombki. Pewnie ploty i potwarz tylko (bo owo 4-stopniowe trzesięnie ziemi w ostatnim dniu wojny było naturalne, a DU amunition była używana z racji walorów bojowych, a nie po to by zamaskować obecność radionuklidów), ale weź pod uwagę, że jednak obecna technika wojskowa poszła sporo do przodu, i tutaj wiele rzeczy może nas zaskoczyć.
Zresztą, mając takie zabawki jak CBU-97 i inne daisy cutters (wspólcześniej: MOAB) to po co zaraz za atomówkę łapać?
http://science.howstuffworks.com/moab.htm
http://videos.howstuffworks.com/discove ... -video.htm
Trza znać proporcjum, Mocium Panie...

Spoko, jeszcze trochę popracują nad softwarem i rakieta będzie ...ee, że tak powiem, wyczuwała, że "pacan" właśnie sra za stodołą...A co robi Armia USA? A ta armia bada w ktorym budynku i w ktorym pokoju siedzi ten niedobry. I nacelowuje tam jedna rakiete za osiemnascie miliardow dolarow i ona tam trafia. Ale tego pacana tam nie ma, bo poszedl srac za stodola.
A poza tym u nich miliardów jak u ruskich wojska, więc w czym problem?
I jeśli użyją jednej ze swoich najnowszych zabawek, to nie tylko ten pokój i ta chata, ale i ta stodoła wraz z 5-milową przyległością zamieni się w oazę pokoju. Broni o bardzo małej (małej jak na pociski rakietowe) sile rażenia używa się tylko w przypadku kiedy trzeba minimalizować collateral damage (jak to robi IDF).
No i też takie Tomahawki -w odróżnieniu od siekierki- nie mają wiecznej przydatności do użycia. Tanie może nie są, ale trzeba zużywać stock - gdzieś przecież trzeba składować te nowe co ciągle z taśm zjeżdżają - a i personel musi się na bieżąco ćwiczyć (a nie jak polski policjant, który ma jedno strzelanie do roku, na które dostaje dziesięć naboi).
A tak dziebko poważniej - kawałek cytata:
[quote=""MMS Komandos""]
Płaci się za każdy błąd
Sławomir Galicki
05.02.2008.
Walki w terenie zurbanizowanym oraz zdobywanie miast to jedne z najtrudniejszych działań bojowych podczas współczesnych wojen. W czasie II wojny światowej spłynęło krwią wiele miejscowości zamienionych w twierdze, takich jak: Kołobrzeg, Wrocław, Pyrzyce, Kostrzyń czy Berlin. Do historii walk w rejonie zurbanizowanym przeszedł Stalingrad, zaś do legendy - Powstanie Warszawskie.
O walkach w mieście napisano i powiedziano już wiele. Ostatnie lata XX w. i pierwsze XXI stulecia wniosły do kanonu działań w miastach nowe doświadczenia. Zakończone totalnym pogromem atakujących wejście rosyjskich batalionów pancernych do Groznego, wydawało się kresem koncepcji użycia czołgów do walk ulicznych. Jednak już walki o Basrę w 2003 r. pokazały nowe możliwości czołgów, a pancerny rajd batalionu Abramsów po Bagdadzie obalił tezę o nieprzydatności broni pancernej w walce o tereny zurbanizowane. (...)
- (...) Nie wiem, czy to szczęście czy nie, ale dane nam było współdziałać z Amerykanami w trakcie walk w Karbali. Razem z nimi wchodziliśmy do tego miasta podczas powstania Al Sadra. Naszym zadaniem było zabezpieczenie ich działań i stworzenie zewnętrznego kordonu. Na ulice Karbali po raz pierwszy trafiliśmy w nocy.
PIERWSZA NOC
- Nigdy nie zapomnę naszego wjazdu do miasta tamtej nocy. Kolumna bojowa miała prawie 16 km długości. Jeden wielki, pancerny wąż, nad którym bez przerwy krążyły śmigłowce szturmowe AH-64 Apache. Naszemu zbliżaniu się do Karbali towarzyszyła cisza. i ludzie stojący wzdłuż ulic. Wszystko wyglądało tak jak na starych kronikach filmowych ukazujących wkraczanie Wehrmachtu do Polski. Przyznam, że poczułem się dość dziwnie. Wjeżdżaliśmy do Karbali osłaniani z powietrza przez krążące nad nami Apache i to właśnie na nie poszedł pierwszy ogień. W powietrze poleciały smugacze z pk. Ogień otworzyło nagle kilka stanowisk, do tego z różnych kierunków. Tego, co zobaczyłem potem, nie zapomnę do końca życia. Jeden z ostrzeliwanych śmigłowców obrócił się. Wisiał sekundę nieruchomo, a potem otwarło się przed nami piekło. W miejscach, skąd szły serie smugaczy, ziemia się dosłownie gotowała. Tam nie miało prawa przetrwać żadne życie! Wchodząca do miasta kolumna rozpraszała się.
Wyglądało to zupełnie jak akcja z podręcznika. Piechota wyskakiwała z wozów bojowych i zajmowała stanowiska po obu stronach ulic, na środku stał Abrams, za nim Bradley i M 113. Piechota zaczynała działania pod osłoną czołgów. Abrams przyjmował na siebie cały ogień, ochraniał piechotę, ona oczyszczała budynki. W skrócie wyglądało to mniej więcej tak: okno, granat, detonacja, snajper z termowizją i strzał; termowizja raz jeszcze i. kolejne okno, granat, wybuch. Gdy dom był czysty, ruszano dalej. Pojazdy się przesuwały. Najpierw ostrzeliwano widoczne po obu stronach ulicy barykady, ładunki IED, potem Abrams rozwalał barykadę. Ponad nim, z działka 30 mm, walił Bradley, osłaniając działania piechoty. Gdy kończyła się amunicja, wóz bojowy wycofywał się, a na jego miejsce natychmiast wprowadzany był następny. Wszystko zgrane do perfekcji, prawdziwa fabryka śmierci osłaniana z powietrza przez śmigłowce i samoloty "gunship".
(...)
W Karbali widziałem różnicę między AH-64 Apache a zastępującymi je na czas tankowania i uzupełniania amunicji lekkimi OH-58 Kiowa. Odporny nawet na pojedyncze strzały działek kalibru 23 mm AH-64 nie musiał nawet specjalnie unikać ognia z pk., natomiast OH-58 okazały się nieodporne na ogień z pk. Wtedy nad Karbalą życie stracił jeden pilot śmigłowca. Kiowa dostała się nagle w ogień i seria trafiła pilota w udo. Kula przebiła tętnicę. Chociaż udało mu się wylądować awaryjnie w bułgarskiej bazie, to niestety nie uratowano jego życia. Zmarł z upływu krwi... Tamtej nocy był on jedyną śmiertelną ofiarą po stronie amerykańskiej.
Wtedy na ulicach Karbali zobaczyłem, co potrafi zdziałać w mieście właściwie dowodzony czołg. Abramsy przyjmowały na siebie wszystkie ciosy, nieraz po kilkanaście strzałów z RPG! Granaty spływały po nich jak woda po kaczkach. Załogi czołgów wspaniale osłaniały piechotę. Innym ważnym czynnikiem była osłona z powietrza. Nie tylko w postaci śmigłowców. Nad rejonem operacji cały czas krążyła "powietrzna kanonierka", "gunship", jak nazywali ją Amerykanie. Ten zbudowany na bazie transportowego Herculesa samolot miał zamontowane na jednej, bojowej, burcie: haubicę 105 mm, 40 mm działko automatyczne i dwa 20 mm działka typu Vulcan. "Gunship" krążył i strzelał w zasadzie cały czas. Na początku myśleliśmy, że to strzelały moździerze, bo walili z działka 40 mm (nie było zgody na ogień z haubicy z uwagi na zbyt ograniczony rejon operacji), więc efekt był podobny do wybuchów pocisków naszych sześćdziesiątek. Dopiero gdy okazało się, że ogień prowadzony jest z powietrza, zaczęliśmy obserwować działania "gunshipa". To była ciągła, perfekcyjna osłona rejonu działań. [/quote]
http://4combat.pl/php/index.php?option= ... &Itemid=13
W innym numerze tego (lub podobnego - nie pamiętam już) magazynu był opis ataku moździerzowego na polską bazę (też w Iraku).
Typowa sytuacja: tzw. insurgents ustawili sobie moździerz na boisku szkolnym gdzieś w mieście (Palestyńczycy też taką taktykę stosują) i zaczęli ostrzeliwać bazę wojskową. Koło bazy stał sobie "celowniczy" z telefonem komórkowym (miał podawać korekty namiarów celu).
Chłopaki zdążyli wystrzelić trzy granaty (które nie wyrządziły większych szkód, bo dopiero wstrzeliwali się w cel) kiedy shell tracking radar namierzył ich pozycję, w to miejsce skierowano krążącego najbliżej drone (Predator czy coś takiego), operator tegoż (siedziący kilka km dalej) przez kamerę pokładową namierzył kolesi, wycelował i nacisnął dynks - jeden Hellfire poleciał w kierunku moździerza (i jego obsługi), i było po zabawie.
Żadnych fajerwerków, wielkich akcji w sowieckim stylu - zwyczajnie i rzemieślniczo "krótko, zwięźle i na temat".
Na ale takie coś się średnio na headlines nadaje, więc trzeba skupić uwagę na jakichś drugorzędnych sprawach, co lepszy robią szum i, ehem, njus.
Tak, wiem - siła techniki nie zastąpi ducha bojowego (cokolwiek pod tym rozumieć). I prawdą jest też, że Amerykanie mają zupełnie inną kalkulację życia ludzkiego i inne zupełnie założenia co do celów i metod - ale też trudno spodziewać się takiego samego podejścia po byłym (?...) janczarze (żołdaku, policmajstrze, pałkowym - whatever) Imperium Mongolskiego i -z drugiej strony- dość bezpośredniego spadkobiercy kultury, w której człowiek jest miarą wszechrzeczy.
(Ale to tak na marginiesie zupełnie.)
Poza tym oni kalkulują "koszta całkowite", a nie jak sowieci, którzy stosowali taktykę (!) "uuuurrraaaaa i w pieriod" - a "potem się pomyśli co dalej" (o ile w ogóle).
Więc jeśli "harcerzyki" to raczej w odniesieniu do strategii działania - bo w działaniu jako takim to potrafią być bardzo sprawnymi harcerzykami.
Wojsko jest nie od mordowania, a od zwyciężania. Jeśli trzeba, to przy tym morduje - ale to niekoniecznie najlepszy sposób. (Więcej o tym napisał już jakiś czas temu Sun Tzu w swojej "Sztuce Wojny".)A nasz kraj poddany kompletnie pralni szarych zwojow robi proces chlopakom z wojska, ktorzy pojechali na wojne, bo ktos oberwal po drodze. I ja sie pytam, czy jak rteraz trzeba bedzie strzelic, to nasi chlopcy strzela? Nie strzela, bo dozywocie dostana.
Oto jak dobre, humanitarne, hipokrytyczne ( bo wojsko jest od mordowania a nie od niestrzelania) myslenie wprost z USA zalatwia nasza armie na szmate.
To podobnie jak z dyplomacją (której wojna jest przedłużeniem) - "dobre stosunki" nie są celem, są tylko środkiem do celu.
A sprawa tych żołnierzy to pewnie wina Kaczorów, albo Macierewicza. Rządy miłości na pewno zrobią im dobrze, zobaczysz.

pzdr,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
oto jak wizyta mojego lekarza sprowadza nas na zupelnie inne tory dyskusji. Ciekawe jest to, ze zawsze, w kazdej sprawie mamy zupelnie inne zdanie, lub pozornie inne. Albowiem ja nie popieram armii czerwonej ani sposobow jej dzialania. Uwazam jedynie, tak jak ty, ze oni ida po trupach i sie nie szczypia ( zreszta to wlasnie chcialem w poprzednim poscie wyznac) ale chyba inaczej moj post zostal odczytany.
Afganistan chyba trzeba porownywac raczej do Wietnamu niz Iraku.
W kazdm razie moja glowe zajmuje teraz zupelnie co inneg, wiec sugeruje zmiane tematu.
Czy pamietacie ze Majowie zrobili kalendarz tylko do 2012? Czy wiecie, ze slonce jest ostatnio kompletnie pozbawione plam. I jest to juz ponad 365 dni?
Podobno poprzedni taki okres mial miejsce gdzies w polowie 19 wieku. I skonczylo sie to wielka protuberancja siegajaca jonosfery. spowodowalo to zaburzenia w magnetyzmie ziemskim i spalenie sie wielu stacj telegraficznych.
Jesli tak jak przeiwduje NASA w 2012 roku nastapia podobne protuberancje to znostana zniszczone wielkie transformatory w elektorwniach, padniecie calego systemu energetycznego swiata. Czy potraficie sobie to w ogole wyobrazic? Brak prad na nastepne 10 lat, bo tyle beda to odbudowywac?
Brak jedzenia, szptali, fabryk? MARZENIE ZIELONYCH.
Amerykanie w tej chwili buja z nierdzewki siatki faradaya wokol transformatorow. Ale nasz rzad nawet jakby sie dowiedzial, ze takie niebezpieczenstwo istnieje, to to zlekcewazy, bo wazniejsze sa sondarze, przyszle wybory. I nie ma znaczenia ktory to akurat jest rzad.
Slowem, gromadzic rowery, nasiona, nafte do prymusow. Kupowac konie krowy
http://science.nasa.gov/headlines/y2006 ... arning.htm
http://2012december21.wordpress.com/200 ... ndency-hu/
Afganistan chyba trzeba porownywac raczej do Wietnamu niz Iraku.
W kazdm razie moja glowe zajmuje teraz zupelnie co inneg, wiec sugeruje zmiane tematu.
Czy pamietacie ze Majowie zrobili kalendarz tylko do 2012? Czy wiecie, ze slonce jest ostatnio kompletnie pozbawione plam. I jest to juz ponad 365 dni?
Podobno poprzedni taki okres mial miejsce gdzies w polowie 19 wieku. I skonczylo sie to wielka protuberancja siegajaca jonosfery. spowodowalo to zaburzenia w magnetyzmie ziemskim i spalenie sie wielu stacj telegraficznych.
Jesli tak jak przeiwduje NASA w 2012 roku nastapia podobne protuberancje to znostana zniszczone wielkie transformatory w elektorwniach, padniecie calego systemu energetycznego swiata. Czy potraficie sobie to w ogole wyobrazic? Brak prad na nastepne 10 lat, bo tyle beda to odbudowywac?
Brak jedzenia, szptali, fabryk? MARZENIE ZIELONYCH.
Amerykanie w tej chwili buja z nierdzewki siatki faradaya wokol transformatorow. Ale nasz rzad nawet jakby sie dowiedzial, ze takie niebezpieczenstwo istnieje, to to zlekcewazy, bo wazniejsze sa sondarze, przyszle wybory. I nie ma znaczenia ktory to akurat jest rzad.
Slowem, gromadzic rowery, nasiona, nafte do prymusow. Kupowac konie krowy
http://science.nasa.gov/headlines/y2006 ... arning.htm
http://2012december21.wordpress.com/200 ... ndency-hu/
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
http://forum-subaru.pl/bb3/viewtopic.php?p=96542#p96542Arno pisze:Czy pamietacie ze Majowie zrobili kalendarz tylko do 2012? Czy wiecie, ze slonce jest ostatnio kompletnie pozbawione plam. I jest to juz ponad 365 dni?
Podobno poprzedni taki okres mial miejsce gdzies w polowie 19 wieku. I skonczylo sie to wielka protuberancja siegajaca jonosfery. spowodowalo to zaburzenia w magnetyzmie ziemskim i spalenie sie wielu stacj telegraficznych.
dopóki jakiś czarny Piotrem nie zostanie, to się nie boję

jak mnie STRASZNIE podniecają te amerykańskie wywody o broni cudownej, o taktyce cudownej i technice cudownej. wszystkie w czambuł dedukowane wprost z dwóch "wojen" irackich (cudzysłów zamierzony). i tylko z nich. na discovery wprost nie ma dnia, żeby nie było filmiku płętującego "jak wykazały działania w Iraku, ten karabin/wóz/moździerz, pasek do spodni... jest obecnie najlepszy na świecie".maruda pisze:Żadnych fajerwerków, wielkich akcji w sowieckim stylu - zwyczajnie i rzemieślniczo "krótko, zwięźle i na temat".
Na ale takie coś się średnio na headlines nadaje, więc trzeba skupić uwagę na jakichś drugorzędnych sprawach, co lepszy robią szum i, ehem, njus.
o czym amerykańscy supertechnomeni przekonywali się i przekonują:maruda pisze:Tak, wiem - siła techniki nie zastąpi ducha bojowego (cokolwiek pod tym rozumieć)
- w Wietnamie
- w Tehereanie
- na Bałkanach
- w Iraku (gdzie pomimo TAAAAAAAAAAAAAKIEJ przewagi technologicznej nie są w stanie spokoju utrzymać)
- w Afganistanie....
albo może inaczej: od końca wojny USA wtrącało się wszędzie i do wszystkiego. ja poproszę jeden przykład całkowitego i bezapelacyjnego militarnego sukcesu tej armii.
może zapomnijmy na chwilę o US chłopcach i popatrzmy sobie na Izrael i sąsiadów. i dopiero potem porozmawiajmy o walkach w mieście bądź o walkach w ogóle.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Ech.damaz pisze:jak mnie STRASZNIE podniecają te amerykańskie wywody o broni cudownej, o taktyce cudownej i technice cudownej.
A mnie podniecają?
Ten łysy koleś na filmie (ma, BTW polskie nazwisko - jakiś Maczkowski czy Makowski) i jego, że tak powiem, emfaza nie pasują mi tutaj wcale - ale to nie jest film o nim, a o tych rzeczach "w tle". A filmy jako takie są tu jako ilustracja tezy, że "harcerzyki" też potrafią być skuteczne (a w każdym razie mają "skutecznie działające zabawki").
Amerykanie w ogóle mają zachwycanie się techniką we krwi, a wszystko zawsze jest "awesome", "amazing" czy "extraordinary" (w najgorszym razie "great"...

Arno przeciwstawił "harcerzyków" krasnoarmiejcom - w kontekście skuteczności i efektywności działania (bo tak to właśnie zrozumiałem, i nie widzę za bardzo innej interpretacji tego co napisał w tej kwestii), więc się "ustosunkowałem" - i tyle. Jakbym miał mniej czasu (albo więcej pomyślunku) to bym się tylko uśmiał i niczego nie odpisywał.
Nie wiem, czy nie ma dnia - nie mam telewizora. Zasadniczo jednak owe wojny (czy też "wojny") wyczerpują "znamiona i definicję" wojny, więc chyba jednak były to WOJNY.wszystkie w czambuł dedukowane wprost z dwóch "wojen" irackich (cudzysłów zamierzony). i tylko z nich. na discovery wprost nie ma dnia, żeby nie było filmiku płętującego "jak wykazały działania w Iraku, ten karabin/wóz/moździerz, pasek do spodni... jest obecnie najlepszy na świecie".
Że nie były jak Wielka Wojna Ojczyźniana czy I WŚ to zgoda. Raczej Blitzkrieg, coś w stylu kampanii wrześniowej w Polsce (tam dysproporcja sił i techniki też była znaczna).
Jak zwał tak zwał - ale unitarka czy ćwiczenia rezerwy na poligonie to też nie było.
Co do "wykazania w discovery" - mimo wszystko jednak będę się upierał, że działania wojenne ("wojna", jeśli wolisz) są najlepszym sprawdzianem sprzętu wojskowego - tak samo jak tor wyścigowy sprawdza samochody, a nie ćwiartka czy porównywanie momentów w tabelkach.
Nie wszędzie - do kurnika mojego dziadka się nie wtrancali...o czym amerykańscy supertechnomeni przekonywali się i przekonują:Tak, wiem - siła techniki nie zastąpi ducha bojowego (cokolwiek pod tym rozumieć)
- w Wietnamie
- w Tehereanie
- na Bałkanach
- w Iraku (gdzie pomimo TAAAAAAAAAAAAAKIEJ przewagi technologicznej nie są w stanie spokoju utrzymać)
- w Afganistanie....
albo może inaczej: od końca wojny USA wtrącało się wszędzie i do wszystkiego. ja poproszę jeden przykład całkowitego i bezapelacyjnego militarnego sukcesu tej armii.

Ty, Damaź - a co to jest "całkowity i bezapelacyjny sukces"?
Piszesz, "od końca wojny..." masz na myśli tą zakończoną całkowitym i bezapelacyjnym sukcesem? W dwóch i pól miejscach? (Pół to Włochy - ale to ze względu na "opór" Włochów...

Nigdzie wojska okupacyjne nie potrafiły uzyskać 100% wykonania planu przed terminem - zawsze, powtarzam ZAWSZE (pomijając sytuację wycięcia w pień całej ludności lokalnej) wojska okupacyjne musiały radzić sobie z takim czy innym ruchem oporu. Przewaga techniczna (!) nie na wiele się tu zdaje, więc argument troszkę chybiony.
Powtórzę: co do Iraku, jak napisałem, osiągnięto założone cele "w znaczącym stopniu" (większości).
Czy to "sukces"? Zależy - butelka może być równie dobrze do połowy pusta, jak i pełna. (A jak ktoś potrzebuje całkowitego i bezapelacyjnego sukcesu to ja przepraszam, nie mam takiego na stanie.)
A tak w ogóle, to co do "operacji wojskowych" istnieje zasadnicza kwestia rozróżnienia pomiędzy działaniami operacyjnymi i prowadzeniem wojny. Wojnę w Wietnamie (i nie tylko tam) prowadzili cywile. Działania wojenne (bitwy, operacje, itp) prowadzili wojskowi.
W Teheranie - chodzi ci o próbę odbicia zakładników? Tak, nie udała się. Dlaczego? Z tego co wyszukałem nie był to "brak ducha", a niespodziewana zmiana pogody (burza piaskowa).
(Nota bene, Irańczycy wypuścili ich wszystkich pierwszego dnia urzędowania Reagana - a przez ponad rok "pod Carterem" mieli USA w nosie. Ciekawe...)
Na Bałkanach zrobili coś, czego Europejczycy zrobić nie potrafili, lub nie chcieli. "Klęska" czy "porażka" jakoś mi tu nie pasują.
Afganistan - teren cholernie trudny "do wygrania" - sowieci stosowali taktykę wojny totalnej, a i tak dostali w dupę. W porównaniu z nimi Amerykanie radzą sobie dość dobrze. Napisałem zresztą, że tam do końca meczu jeszcze trochę czasu zostało.
W sęsie, o czym?może zapomnijmy na chwilę o US chłopcach i popatrzmy sobie na Izrael i sąsiadów. i dopiero potem porozmawiajmy o walkach w mieście bądź o walkach w ogóle.
Powtórzę jeszcze raz: Arno rzucił zdanie o harcerzykach co nie umią - więc mu odpisałem, że harcerzyki to może, ale umią. Co nie znaczy, że zawsze i wszędzie da się osiągnąć 100% sukcesu, niezależnie od przewagi takiej czy innej.
Przytoczyłem przykład - opis walki w mieście, i dwa rodzaje broni do użycia "zamiast atomówek".
Niezależnie od lubienia czy nielubienia Amerykanów US Army jest w chwili obecnej największą i najskuteczniejszą armią świata, i żadne "braki całkowitych i bezapelacyjnych sukcesów" tego nie zmieną. Ja się nie zachwycam armią amerykańską, tylko "stwierdzam stan faktyczny na dzień dzisiejszy".
pzdr,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...
- Witek
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Wrocław
- Auto: A500 @ Piotruś II
- Polubił: 20 razy
- Polubione posty: 15 razy
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
maruda pisze: Raczej Blitzkrieg, coś w stylu kampanii wrześniowej w Polsce (tam dysproporcja sił i techniki też była znaczna).
Techniki tak, sił już nie.
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Rower mam, i to niejeden (nie jeden, bo dwa), więc częściowo jakby się przygotowałem.
Poprzedni wpis się odnosi w zasadzie tylko do passusu o "harcerzykach", przeciwstawionych krasnoarmiejcom, w kontekście sprawności/ efektywności... A może nie sprawności, a tylko sposobów?
Być to i może. Jak wyjaśniłem wcześniej, "odpis" był odruchowy i byłem zmęczony.
"Lekarz"?
Kampanię wrześniową wrzuciłem na zasadzie pierwszego skojarzenia ("jak już, to..."). A przewaga niemiecka była chyba bezdyskusyjna, nawet jeśli "tylko" techniczna. Sama zresztą przewaga "liczbowa" wielkiej przewagi "sił" nie daje - mówi się wprawdzie, że "nec Hercules contra plures", ale choćby nie wiem jakie plures się spinało, to z jednostrzałówek bombowca bombardującego z wysokiego pułapu czy nacierającego czołgu nie zatrzymają raczej. I dlatego "dysproporcja sił".
pzdr,
M.
Poprzedni wpis się odnosi w zasadzie tylko do passusu o "harcerzykach", przeciwstawionych krasnoarmiejcom, w kontekście sprawności/ efektywności... A może nie sprawności, a tylko sposobów?
Być to i może. Jak wyjaśniłem wcześniej, "odpis" był odruchowy i byłem zmęczony.
"Lekarz"?
Czy ktoś oprócz Amerykanów jeszcze to robi?Amerykanie w tej chwili buja z nierdzewki siatki faradaya wokol transformatorow. Ale nasz rzad nawet jakby sie dowiedzial, ze takie niebezpieczenstwo istnieje, to to zlekcewazy
Możliwe, ja tam z historii (a szczególnie tej liczbowej) cieńki jestem.Witek Imposter pisze:Techniki tak, sił już nie.
Kampanię wrześniową wrzuciłem na zasadzie pierwszego skojarzenia ("jak już, to..."). A przewaga niemiecka była chyba bezdyskusyjna, nawet jeśli "tylko" techniczna. Sama zresztą przewaga "liczbowa" wielkiej przewagi "sił" nie daje - mówi się wprawdzie, że "nec Hercules contra plures", ale choćby nie wiem jakie plures się spinało, to z jednostrzałówek bombowca bombardującego z wysokiego pułapu czy nacierającego czołgu nie zatrzymają raczej. I dlatego "dysproporcja sił".
pzdr,
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
nagminnosc wykroczenia nie usprawiedliwia go.maruda pisze: Amerykanie w tej chwili buja z nierdzewki siatki faradaya wokol transformatorow. Ale nasz rzad nawet jakby sie dowiedzial, ze takie niebezpieczenstwo istnieje, to to zlekcewazy
Czy ktoś oprócz Amerykanów jeszcze to robi?
W ameryce dobre jest to, ze oni jednak maja za cel dobro kraju i mysla daleko wzrocznie a nie jedynie, byle do wyborow.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- Witek
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Wrocław
- Auto: A500 @ Piotruś II
- Polubił: 20 razy
- Polubione posty: 15 razy
Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
maruda pisze: Sama zresztą przewaga "liczbowa" wielkiej przewagi "sił" nie daje - mówi się wprawdzie, że "nec Hercules contra plures"
ZSRR się udało.


Re: czy ktoś użyczy mi samochodu na test STi?
Wierzę.Witek pisze:maruda pisze: Sama zresztą przewaga "liczbowa" wielkiej przewagi "sił" nie daje - mówi się wprawdzie, że "nec Hercules contra plures"
ZSRR się udało.Tak zwanym Zachodnim Aliantom też.
ZSRR się udało "jakby skuteczniej" po uzyskaniu pomocy technicznej od aliantów, czy tak? Zachodni alianci też mieli armie technicznie lepiej wyposażone niż Polska we wrześniu?
Witek, nie czepiaj się słów w parabolach, bo to niepoważne. Chodziło mi o to, że nawet jeśli samym stanem osobowym armia polska nie była dużo "słabsza" niż Wermacht, to sama liczba żołnierza przewagi w wojnie "technicznej" jeszcze nie daje.
I zakładam, że jesteś na tyle inteligentny, że łapiesz to bez tłumaczenia.
Odpowiadając ci w podobnym tonie mógłbym się zapytać, "a ilu to krasnoarmiejców (czy zachodnich aliantów) zatrzymało Tygrysa strzałami z Mosina (Enfielda)?"
I podaruj mi wyliczankę ile to Polska jakich miała samolotów czy rusznic ppanc. Wiem, że miała.
A polska kampania wrześniowa, tak dla przypomnienia, była tylko luźnym porównaniem w wymianie zdań n.t. damaziowych ocen "wojen" w Iraku. Że "znacząca dysproporcja sił stron walki". Że "sytuacja" podobnego rodzaju (nie: "podobna sytuacja").
Zaniedbania.Arno pisze:nagminnosc wykroczenia nie usprawiedliwia go.
Ale sprawia, że nie jest ono jakimś wyjątkowym (wyjątkowo karygodnym?) zaniedbaniem.
To ty napisałeś NASZ RZĄD (nie: "inne rządy" czy też "nikt poza nimi [Amerykanami] tego nie robi").
Szczególnie Demokraci...W ameryce dobre jest to, ze oni jednak maja za cel dobro kraju i mysla daleko wzrocznie a nie jedynie, byle do wyborow.

Sądzę, że tu też był taki rząd, który czynił to, co uważał za dobre (właściwe) dla kraju - nawet kosztem popularności. Ale mogę się mylić.
M.
I'm always running late - but at least, I'm always running...