Luuudzie... :shock: , proszę bez takich...brrrrrky pisze:A teraz z innej beczki:
r.

Hmmm, grożnie, naprawdę grożnie. Widać, że pan pilot podchodził przy dużym crosswind, pas krótki (w ogóle lotnisko London City należy do jednego z trudniejszych, tak zwany gradient ścieżki schodzenia wynosi bodajże ok 7 stopni, w porównaniu ze standardową 3 stopniową ścieżka zejścia, podowoduje to koszmarnie strome schodzenie), czyli stopień trudności z tych wyższych no ale flara i wyrównanie w osi katastrofalne. Niemalże, mówię serio. :shock:ky pisze:A teraz z innej beczki:
r.
Mówisz tak jakbyś nigdy bokiem nie jechał. Weź wyskocz krzywo z hopki i będziesz miał tak samo.mały 5150 pisze:Tak, mówiąc szczerze to jestem pełen podziwu :shock: :
- dla pilota, któremu udało się jakoś wyprowadzić ten samolot - jazda, nawet przez chwilę takim bydlęciem na przednim i jednym z bocznych kół nie należy chyba do przyjemności
Nie bez powodów samolotom też robi się krasztesty.mały 5150 pisze:- dla podwozia, które nie weszło w kadłub podczas pierwszego kontaktu z ziemią
Nie chcę być srogim sędzią, zwłaszcze nie we własnej sprawie ale moim zdaniem i dla pana pilota i dla paxów i dla parku maszynowego linii byłoby niezmiernie dobre, gdyby odpoczął trochę od zawodu i poświęcił ten czas na ćwiczenia w symulatorze.mały 5150 pisze:- dla pilota, któremu udało się jakoś wyprowadzić ten samolot - jazda, nawet przez chwilę takim bydlęciem na przednim i jednym z bocznych kół nie należy chyba do przyjemności
Technika gwarowo zwie się "krabem". Odchylasz dziób maszyny sterem kierunku w stronę skąd wieje - w ten sposób kompensujesz efekt znoszenia wywołany wiatrem (siłą i jego kierunkiem). Pedał kierunku należy naciskać z taką siłą aby projekcja pasa była cały czas centralnie przed samolotem. Po przyziemieniu głównego zespołu podwozia, odpuszczasz wciśnięty pedał kierunku, tak aby w momencie dotknięcia pasa przez zespół przedniego podwozia być już równoległym do kierunku pasa.remek pisze:jak ladowalem w Melbourne to tez slidem podchodzilismy. To jakas technika? bo fajnie na ekranie wygladalo jak pas bokiem atakowalismy.
remek pisze:Z kolei w Kuala Lumpur arabski pilot mial ciekawe podchodzenie do lotniska - ostry nawrot i pikowanie Tez smieszne uczucie.
Ani jedno, ani drugie nie brzmi jakoś szczególnie prosto, muszę przyznać z lekkim niepokojem w głosieGrzesiek_67 pisze:Technika gwarowo zwie się "krabem". Odchylasz dziób maszyny sterem kierunku w stronę skąd wieje - w ten sposób kompensujesz efekt znoszenia wywołany wiatrem (siłą i jego kierunkiem). Pedał kierunku należy naciskać z taką siłą aby projekcja pasa była cały czas centralnie przed samolotem. Po przyziemieniu głównego zespołu podwozia, odpuszczasz wciśnięty pedał kierunku, tak aby w momencie dotknięcia pasa przez zespół przedniego podwozia być już równoległym do kierunku pasa.
Druga technika podejścia przy silnych crossach polega na celowaniu dziobem samolotu...obok pasa.Nie używamy wtedy steru kierunku (samolot, jak to napisał remek nie atakuje pasa bokiem), całość manewru w zasadzie robi się lotkami, leci cały czas równolegle do osi pasa, jeno obok. Na tyle obok aby znosząca siła wiatru zepchnęła go w momecie przyziemienia na środek pasa. Technika bardzo rzadko stosowana, w większości przez "stare wygi". Maszynami predysponowanymi do jej stosowania są samoloty nie posiadające silników podskrzydłowych.
Devlin, to jak w samochodzie. Musisz sie zlozyc i wycelowac w czarne. Kaman chlopie dasz radedevlin pisze:Ani jedno, ani drugie nie brzmi jakoś szczególnie prosto, muszę przyznać z lekkim niepokojem w głosie
Tych to nie lubie kurde... 2 razy mialem cos takiego. Raz jak startowalismy to sobie lekko opadlismy, dziwne uczucie. Drugim razem lecimy sobie spokojnie, pije 3 poranna kawe - niedlugo spotkanie z klientem a tu nagle jebut... jak przyziemilem w fotel to mnie tylek zabolal ;)Grzesiek_67 pisze:możliwe, w powietrzu też się czasami zdażają dziury. Serio
Pewnie, że dasz, masz przecież luks skrypty do rozmowy z kolegamidevlin pisze:Grzesiek - najpewniej masz rację, ale na dzień dzisiejszy połączenie labiryntu zwanego CTR Warszawa-Okęcie z EPBC, śmietnika typu C152 oraz pierwszych solówek - no jakoś tak ten teges. No, znaczy - damy radę, bo nie ma wyjścia, tak? No, chyba że mnie Żelazna powstrzyma.