A, idźta w cholerę... 
 
   
 
NIe mój termin. Nie mam wolnej kasy, a i tak mam inne wydatki na karku.
Pozbywanie się teraz Yarka jest poza tym absurdem, bo samochód jest więcej wart, niż za niego wezmę - jeździ fajnie, nic nie pali, jeść nie woła i jeszcze długo nie zawoła, a zimy mamy takie, że napędzanego tyłu jakoś mi wcale nie brakuje 

Ten wiśniak Petera fajny, ale ma przebieg ponad 3 razy większy niż Yarek. Nie ma siły, coś mu się zaraz zacznie ukręcać...
No i za 50 tys. rozrząd jest do roboty, a Yarek - ma na łańcuchu 
 
 
Za rok-dwa może być inna rozmowa.