Rzadko tam jeżdżę, ale miałem nieprzyjemność jechać w godzinach szczytu i na początku miałem problem ze zorientowaniem się "jak jechać", ale nie przez światła a przez ilość oznaczeń poziomych.miszozon pisze: Jeśli chodzi konkretnie o Łódź to citan pewnie zauważyłeś, że przy Teatrze Wielkim i dalej na wschód jest nawalone tyle świateł, że starczyło by na małe miasto.
Wymieniałem sworznie wahacza po 30 000 km. Obwiniam torowisko Składowa/Kilińskiego i dojazd do Narutowicza od Składowej - zawieszenie strasznie dostaje na nierównościach na dohamowaniu przed zakrętem - nie wiem, czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale to dość nieprzyjemne - dla zawieszenia pewnie też.miszozon pisze: Tym czasem Forek daje radę chociaż i tak już gumy muszę robić.
Nie mam nic do rond i zgadzam się z tezą, że są dobrym sposobem na zwiększenie przepustowości, ale o ile w Bełchatowie było jedno duże rondo, teraz jest ich gdzieś z 4 (jedno otwierają na dniach). To są tak małe, że nie wiem, czy na pewno był to dobry pomysł, żeby je budować. Podobny przykład rondo przy Ikei - droga Łódź - Ksawerów i prawy pas do zjazdu. 9 na 10 kierowców osobówek przejeżdża po ciągłej (końcówka zjazdu) z wewnętrznego pasa, choć kierowcom większych pojazdów się nie dziwię.miszozon pisze: Moim zdaniem i osób ze mną pracujących wedle możliwości powinno się budować jak najwięcej rond
Wracając do ronda w Bełchatowie - duże zostało przebudowane (podobno ze względów bezpieczeństwa) i nie wiem (przyznaję się, że nie wiem), czy sposób w jaki je pokonuję jest zgodny z przepisami. Poprawa bezpieczeństwa polegała na tym, że o ile na starym rondzie miałem jedną nieprzyjemną sytuację (oblodzona nawierzchnia na dojeździe do ronda, ledwo zatrzymałem się tuż przed), to na "nowym" rondzie raz wylądowałem na wysepce (zjechałem lewymi kołami na chodnik) bo ktoś na mnie wjechał po prostu, raz uniknąłem wymuszenia na zjeździe rzucając autem po pasach i 2x wyhamowałem po zajechaniu. Ktoś powinien to przemyśleć... bo miało być bezpieczniej, a na razie mam niezłe źródło adrenaliny.