Post
13 sty 2010, o 17:43
Chłopaki!
Ja wiem, co to piszczało!
Wiem, bo od wczoraj zmagałem się z tym samym problemem... byłem w trasie, ponad 700 km Foresterem i jak dolewałem wczoraj po 200 km płyn do spryskiwaczy, to słyszałem wspomniane wcześniej piii... Najpierw było ciche więc olałem, później nieco głośniejsze, więc mnie zastanowiło, ale co najdziwniejsze pipczało nawet, gdy auto było zgaszone, zamknięte na cztery spusty i zapomniało, że jeździło! Wróciłem dziś o 2 w nocy, poszedłem spac, a rano o 10 zszedłem do Forka a tam nadal pisk... pojechałem do elektryka samochodowego i po godzinie stukania, pukania, rozkręcania i rozłączania wszystkiego, co się da znaleźli... w okolicach zderzaka z prawej strony patrząc od przodu auta był mały głośniczek, mała syrenka, która podono jest po to, aby wydawac niesłyszalne dla człowieka dźwięki, które podobno odstraszają zwierzęta. To ustrojstwo dostało troszkę wody i się spieprzyło, przez to ten dźwięk był słyszalny! Aby do tego dojśc chłopaki musieli odkręcic osłonę dolną, bez kanału się nie obeszło. Sądzę, że to mogło byc to samo - później wyschło i przestalo piszczec.
Ale mój problem na tym się nie skończył... elektrycy odłączyli aku i przez to fabryczny alarm teraz nie rozłącza się po otwarciu auta z pilota? Czy ktoś może mi coś poradzi w tym temacie?
Szukałem na forum jakiś info w tym temacie, ale nie znalazłem, więc pozwólcie, że założę nowy wątek, aby ktoś, kogo nie zainteresuje ten macierzysty wątek mógł mi coś podpowiedziec.
Pozdro,
Mistral