Kilka dni temu postanowiłam przełożyć opony zimowe na letnie, bo zbliżał mi się wyjazd do Trójmiasta i 1000km na zimówkach w 15st uznałam za letko niesłuszne. Czasu, jak wiemy nie posiadam wcale, zatem przekładanie opon zostało na ostatnią chwilę - wtorek ok 21, a wyjazd w środę o 6 rano. Po zdjęciu kół okazało się że tajemnicze dźwięki wydawane przez lewe przednie koło mają swoje źródło w braku występowania hamulców. Znaczy klocki się skończyły.
O takiej godzinie wiele możliwości manewru już nie było (chociaż Az proponował pomoc i chwała mu za to

Dojechałam do serwisu "a to pani od tego wrx-a na klocki?". Mówię że tak. Gadka-szmatka, samochód został, a ja poszłam w świat. Wracam po godzinie, samochód stoi na podnośniku, a gość mi tłumaczy że on ma klocki, ale one nie pasują. Więc pytam cóż to za klocki ma, że mogą nie pasować i czy chce mi powiedzieć że moje hamulce są jakieś specjalne? "Tak, to są specjalne". Zgłupiałam i pytam czy to znaczy że to nie są seryjne hamulce do wrx-a. "No nie są seryjne". Aż usiadłam z wrażenia. A on dalej "bo seryjne klocki to sie wsadza do Legacy albo Forestera, co ich tu jest pełno, a nie do WRXa. WRXów to tu nie mamy, więc nie mam do nich klocków". Mówię że rozumiem, ale pytam czy to są seryjne hamulce WRX a nie czy seryjne na wszelkie subaru świata. "Aaa... no WRX to tak".

Następnie dowiedziałam się, że wysłali kogoś do hurtowni, gdzie mają pasujące i że jak wróci to założą. Po pół h wraca jeden z pracowników z klockami. Natchło mnie i pytam co to za klocki.
- zamiennik
- jaki?
- dobry
- ale jaki?
- no dobry, one się sprawdzają i pasują i to jest całkowicie porównywalna jakość
- ALE JAKIIIII???
- no do wrx

W końcu poszłam do samochodu i zabrałam im pudełko żeby zobaczyć cóż to takiego. Jak to zrobiłam, panom lekko zmienił się wyraz twarzy i zaczęli mówić. że to jednak nie jest ta sama jakość i one się pewnie dużo wcześniej skończą, no ale wie pani.... no tańsze są...
Zaraz po tej rozmowie w serwisie dzwoni telefon. Dzwoniący pyta o wymianę świec. Pan serwisant:
"No jeśli ma pan swoje świece, to może je pan przywieźć, to spróbujemy je założyć. Ale my nie mamy żadnych zamienników, my zakładamy wyłącznie oryginalne części"
Teraz uwaga, przedstawiam klocki. Proszę się trzymać


Na tym etapie moje reakcje sprowadzały się już do histerycznych napadów śmiechu, co Panów Serwisantów coraz bardziej utwierdzało w przekonaniu, że rozmawiają z przysłowiową blondi.
Chwilę później jeden z Panów wsiadł do Subarbie i oddalił się w kierunku nieznanym. Moja reakcja: Ale gdzie pan jedzieeeeeeeee?

Pan serwisant uspokajającym tonem: niech się pani nie martwi, on zaraz wróci, tylko musi sprawdzić czy hamulce działają, to całkowicie rutynowe badanie.

Znowu musiałam usiąść żeby nie zacząć się tarzać po ziemi.
Po chwili pan rzeczywiście wrócił, oddał mi kluczyki i mówi, żebym teraz delikatnie hamowała, bo się muszą klocki ułożyć. No to pytam ile się układają, bo delikatne hamowanie jest nudne.
- No tak ze 20km mniej więcej
- ok, to już wszystko?
- ...ale wie pani, na mieście to nawet krócej
- ok, dziękuję.
- bo w mieście to się więcej hamuje, wie pani?

I teraz puenta:
Dzwoni do serwisu kobita, mówi że ma WRX-a '06 i nie ma klocków z przodu. Że kierownicę ściąga, że nie hamuje i bardzo prosi o wymianę. Dodatkowo dodaje że zależy jej wybitnie, bo szkoda zniszczyć tarcze. Podkreślam, że nie wykonałam komunikatu "panowie, bo nie działa".
Czym zatem kierują się Szanowni z uporem maniaka traktując mnie jak idiotkę i przekonując mnie, że odpowiedzi na swoje pytania i tak nie zrozumiem? Dodatkowo dlaczego, skoro telefon wykonuję ja, samochód przywożę ja i w dowodzie rejestracyjnym też jestem ja, Szanowni konwersują głównie z towarzyszącym mi samcem (dopóki go nie wyprosiłam

Swoją drogą po wyjechaniu z serwisu, towarzyszący samiec powiedział mi, że po tym jak mnie traktowali wreszcie zrozumiał o co chodzi feministkom

Przy okazji chciałabym serdecznie podziękować ASO w Gdańsku za przyjęcie mnie bez kolejki między klientami i zawracanie sobie głowy. Co nie zmienia faktu, że zachowania nie rozumiem.