Post
17 paź 2010, o 21:02
Barthol,
Bajona film jest filmem malarskim. ZObacz ile scen jest jak wziętych ze znanych obrazów. I nie wolno zapominać, że to się dobrze ogląda, a to jedna z lektur męczących. O ile ten film lepszy od pana tadeusza, który był sfilmowanym tekstem.
Tutaj zabieg z komorkami, przeniesienie się na plan ciekawy. Może dlatego że syn reżysera, młody facet, architekt, był drugim reżyserem...
Widzieliśta kostiumy? Widzieliście jacy ludzie grali epizody? Widzieliście jak zastawiomny byl stół przed Olbrychskim i Ordonem?
Ja bym tego filmu nie lekceważyl, a zastanowił się nad nim jak nad dzielem sztuki.
Co do obsady - rynek ma swoje prawa. Nie ucieknie się przed tym.
Po drugie - jakbyś widział rolę Szyca - niby szlachcica a jednak buraka? Widzieliśta tatuńcia?
No dobrze, jak tacy cwani jesteśmy, to kogo byście zatrudnili do tych ról, mając nad sobą miecz Damoklesowy w postaci ewentualnej klapy?
Czepiata się detali, że widać prawdopodobnie,że gdzieś daleko był kaskader na koniu. Może był.
Na łodeczkach to cytat - z Moneta. I masa innych, Kossaki na koniach...Malarstwo holenderskie, widzieliście jak na czarnym tle trzy panie pakują się do kolaski?
Nie jest łatwo robić film i to na takim tekście, gdzie się nie mordują, nie latają samolotami, mało tekstu ( zpobaczcie jak mało tekstu miała Olszówka a jak była ważna), nie ma jakiś wymysłów jak w Incepcji etc, bez fektów... a jednak ludzie łażą na to do kina.
Łatwo oj łatwo krytykować, a zastanówmy się dlaczego to jest dobre a nie złe.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.