już kiedyś pisałem, chyba nie na tym forum, jak to pierwszej zimy w subaru miałem jeszcze letnie kapcie, ale biała droga mnie namawiała do zobaczenia o co choci z tym awd
pierwsze otarcie o krawęznik, ok bestia jest narowista, ale żyję.
drugie otarcie, no kij trzeba ćwiczyć
trzecie, idzie coraz lepiej
za czwartym razem wyskoczył niespodziewanie polonez, na szczęście 5kmh więc kupiłem tylko kierunek i coś tam (w poldolocie drzwi się rozsypały - sama rdza).
Najlepsze jest to, że wszystko to zdarzyło się na odcinku 400metrów, w jakieś może 3 minuty
tak się nauczyłem jeździć w zimie, hard way
***
no i oczywiście cfaniak pojechał pod fabrykę awd nabijając się z osiek - i się powiesił

wyciągnął mnie golf 1.6
***
a jak już przy zimie, to
Burat ma też ciekawe wspomnienie
