Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Temat rzeka, nikt nikogo nie przekona i nikt z nikim tu nie wygra. Tyle poglądów ile ludzi... Ja bym zamknął

Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
... lub zrobil ankietę.....Patryk55XL pisze: Ja bym zamknął
Dolce far niente 
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Eeeee tam, już nudno się zrobiło... Te baranie jaja mnie tylko rozbroiły 
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Się przepychanki zaczynają a i poco
Lepiej o czymś miłym pogawędzić niż się wkurzać i napinać 
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
A "baranie jaja" to są "nabrzmiałe" a nie "nadęte" 
Death ain't nothin' but a heartbeat away...
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
E tam, przynajmniej ruch jakis.Patryk55XL pisze: Się przepychanki zaczynają a i poco![]()
Lepiej o czymś miłym pogawędzić niż się wkurzać i napinać
Kontrowersyjne wypowiedzi, roznice zan wcale nie oznaczaja przepychanek. Czyzbysmy 55XL mieli nijakosc promowac i pitu pitu w marmoladzie?
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Bilex, kobiety potrzeba
opuchlizna powinna zejść

Arno, ależ absolutnie
Ale wież niechciałbym, żeby ludzicha zaczęli sią za chwilę błotem obrzucać 
Arno, ależ absolutnie
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2008, o 21:24 przez Patryk55XL, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
baranowi?Patryk55XL pisze:Bilex, kobiety potrzeba :
Czekaj, jak to sie nazywa... zoofilia?
Właśnie postanowiłem co tydzień wymyślać jakiś dobry temat...
Death ain't nothin' but a heartbeat away...
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
To już sam nie wiem. Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. I wszystko mi miga, panie Janie kochany...FUX pisze:Wg. mnie, w prawo to nie, lecz jazda z prawj części pasa na wprost, to już tak.
Przy osi jezdni zatrzymujesz się skręcając w lewo lub jadąc na wprost. Prawda?
Szwendając sie między autami, a o tym tutaj mówimy, jest wykroczeniem....
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Bilex, myślałem, że taaakie duże masz i że to tylko porównanie 
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Nie zoofilia a zootechnika. A to już moja działkaBilex pisze:baranowi?Patryk55XL pisze:Bilex, kobiety potrzeba :
Czekaj, jak to sie nazywa... zoofilia?![]()
- Bea
- 2 gwiazdki
- Lokalizacja: Warszawa
- Auto: Volvo XC 90/Ford Mondeo Ghia
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Xbike , ja mam dobra pamięc i z tego co pamiętam to ostanio mówiłes , ze porzuciłeś ten okropny środek lokomocji jakim jest motocykl na rzecz samochodu.
W deszczu nie latam choć płetwy mam ale mam tez rodzine i chciałabym pożyć :)
Norbert , tylko raz miałam chwile słabości niestety Ty to widziałeś ale to sie już nie powtorzy , zazwyczaj nie należy wjeżdzać mi pod zderzak natychmiast po właczeniu kierunkowskazu nawet gdy jest sie Subaru bo i tak nic z tego nie będzie jako , ze chamstwa nie toleruje.
A powracajać do motocykli to niektorzy chyba nawet patrzą trzy razy - po to aby otworzyc drzwi od samochodu bezposrednio przed motocyklem - uważam, ze to swietny dowcip
W deszczu nie latam choć płetwy mam ale mam tez rodzine i chciałabym pożyć :)
Norbert , tylko raz miałam chwile słabości niestety Ty to widziałeś ale to sie już nie powtorzy , zazwyczaj nie należy wjeżdzać mi pod zderzak natychmiast po właczeniu kierunkowskazu nawet gdy jest sie Subaru bo i tak nic z tego nie będzie jako , ze chamstwa nie toleruje.
A powracajać do motocykli to niektorzy chyba nawet patrzą trzy razy - po to aby otworzyc drzwi od samochodu bezposrednio przed motocyklem - uważam, ze to swietny dowcip
Kłamstwo zdąży obiec pół świata zanim prawda włoży buty...
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
No jakaś technika pewnie się przydabarbie pisze: zootechnika
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Bergen pisze:Za pl.rec.motocykle:gutierrez pisze:Poproszę o paragraf w takim razie.FUX pisze:łan milion procent...
Przegadane ze 4 dni temu z kolega spod znaku białej czapki i blachy.....
Załóżmy hipotetyczną sytuację, że przeciskam się między samochodami STOJĄCYMI w
korku przed skrzyżowaniem.
1. Nie ma przepisu, że nie mogę tego robić.[...]
@Bergen: to akurat wiem.FUX pisze: Wg. kolegi, wyprzedzanie pojazdów oczekujących na otwarcie ruchu.
o paragraf mnie nie pytaj.
@FUX: pytam, bo skoro milion procent to podanie go powinno być łatwe, a chciałbym wiedzieć jaki przepis łamię...
Ale jak widać wcale nie taki milion.
Czytając niektóre posty utożsamiające motocykle z hayabusą jadącą po mieście trzysta na gumie trochę mi ręce opadły. Właśnie dlatego takie akcje jak te z naklejkami są potrzebne. Motocykle to nie tylko Hayabusy, czy kolesie w dresach na gsx-r. W każdym razie nie o nich mówią te naklejki. Jak widać jeszcze trochę wody w Wiśle musi upłynąć...
Na szczęście coraz częściej "zapuszkowani" traktują motocyklistów jak ludzi. Przynajmniej w Warszawie. Nie wiem jaki w tym udział naklejek, ale napewno nie zaszkodziły.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Ja moto nie jeżdżę, jeszcze, to nie bedę sie napinal w tej kwestii.gutierrez pisze: @FUX: pytam, bo skoro milion procent to podanie go powinno być łatwe, a chciałbym wiedzieć jaki przepis łamię...
Ale jak widać wcale nie taki milion.
Idź na komendę, albo zadzwoń do BRD na 112, to Ci powiedzą....
Dolce far niente 
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
gutierez, nie rozumiesz podstawowej zsady rzadzacej opinia spoleczna. Taki przecinak habausa jest widoczny, a motorower komar nie jest widoczny. Tak samo moj samochod jadacy wezykiem jest widoczny a legacy nie jest. I dlatego SUbaru jest utozsamiane z wariatami za kirownica - patrz na reklame nakrecona w tunelu wzdluz wisly.gutierrez pisze: Czytając niektóre posty utożsamiające motocykle z hayabusą jadącą po mieście trzysta na gumie trochę mi ręce opadły.
A po chamsku jezdza nie tylko przecinaki, ale takze brugmany i inne. tak samo jak rowerzysci po chodniku i sciezce w lesie - cos jednoslady robia z ludzi bydlo. BO SIE WALCZY O MIEJSCE NA SZOSIE. W sumie to walka o zycie. I stad ta bezczelnosc na drodze.
Czy slyszeliscie, zeby w krajach gdzie jest sporo motocykli byly jakies konflikty z kierowcami? Ja nie slyszalem.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
gutierrez, nick masz zacny ale mam wrażenie, że niezbyt uważnie przeczytałeś wszystkie posty.
Hayabusę wspomniałem akurat ja i wcale nie w tym kontekście, o którym piszesz.
ale dobrze, że włączyłeś sie do dyskusji bo posty w stylu "podaj paragraf" niewiele wnoszą...

Hayabusę wspomniałem akurat ja i wcale nie w tym kontekście, o którym piszesz.
ale dobrze, że włączyłeś sie do dyskusji bo posty w stylu "podaj paragraf" niewiele wnoszą...
Death ain't nothin' but a heartbeat away...
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Nie, ona raczej nie przepada za motocyklistamixbike.pl pisze: Radekk, czy Twoja ex zostawiła Cie dla motocyklisty
Ja nie , Ty?xbike.pl pisze: Jestes napiety jak baranie jaja
Dla mnie to już trochę przesada, niedługo wszystko będzie się wiązało z jakąś akcją. Czy nie można normalnie żyć?
A co to ma do tego, gdzie ona jest. może być nawet na reklamie, czy na murzeArno pisze: czy nie zauwazyles, ze te naklejki nie sa na motocyklach a na samochodach?
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Dla jasności:
Motorowerem / motocyklem jeździłem 18 lat (na zmianę z samochodem), a potem mi żona zakazała. Jako, że żony się słucham i nie dyskutuję - to przestałem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno temu zauważyłem u siebie pewną właściwość – NIE WIDZĘ jednośladów. Włączam się z podporządkowanej, patrzę w lewo i widzę pustą drogę…
A droga oczywiście pusta nie jest – jedzie rowerzysta albo motocyklista – a ja go NIE WIDZĘ…
Przyznam, że parę razy zimny pot mnie oblał, bo o mały włos, a byłaby tragedia.
Widzi się nie oczami, a mózgiem. Patrząc, szukamy wzrokiem konkretnego obiektu. Jak go nie znajdujemy, to uznajemy, że NIC tam nie ma. Jeżeli komuś wydaje się, że widzenie zależy od ostrości wzroku wyłącznie, to grubo się myli.
Wiedząc to wszystko, staram się wyszukiwać jednoślady w moim polu widzenia ze szczególną starannością. Nie, żebym miał motocyklistów w jakimś specjalnym względzie, ale dlatego, że znam swoją słabość, a nie lubię zeznawać.
Niemniej jednak, mam z motocyklistami pewien problem:
- jadę w korku (2 km/h), sąsiednie pasy poruszają się z tą samą prędkością, chcę zobaczyć CO powoduje ten korek więc skręcam nieco w lewo (w ramach mojego pasa ruchu), żeby mieć jakąś widoczność do przodu zza kolesia który za pomocą czarnej folii przerobił swój samochód na obiekt nieprzezierny.
Nie spodziewam się, że ktoś jedzie między pasami.
A jedzie…
Moja wina.
- wyjeżdżam z podporządkowanej, patrzę w lewo (uwzględniam swój handicap) – nie ma nic. Ruszam, pojawia się bolid z prędkością podświetlną, ale bez zdolności hamowania…
Moja wina.
- jadę w trasie, pojawia się grupa motocyklistów, wyprzedzających sznurkiem – nie przejadę sierotki z grzybami na poboczu – odbiję w lewo.
Moja wina.
itd.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zobaczyłem te nalepki, to pomyślałem sobie; kolejna grupa „wyjątkowych”…
A motocykliści NIE są wyjątkowi. Są takimi samymi użytkownikami dróg jak wszyscy inni.
Powinni sobie nakleić na kierownice nalepki z napisem „SAMOCHODY SĄ WSZĘDZIE”, bo mam wrażenie niekiedy, że nie zdają sobie z tego sprawy.
A to oni zginą pierwsi…
Motorowerem / motocyklem jeździłem 18 lat (na zmianę z samochodem), a potem mi żona zakazała. Jako, że żony się słucham i nie dyskutuję - to przestałem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno temu zauważyłem u siebie pewną właściwość – NIE WIDZĘ jednośladów. Włączam się z podporządkowanej, patrzę w lewo i widzę pustą drogę…
A droga oczywiście pusta nie jest – jedzie rowerzysta albo motocyklista – a ja go NIE WIDZĘ…
Przyznam, że parę razy zimny pot mnie oblał, bo o mały włos, a byłaby tragedia.
Widzi się nie oczami, a mózgiem. Patrząc, szukamy wzrokiem konkretnego obiektu. Jak go nie znajdujemy, to uznajemy, że NIC tam nie ma. Jeżeli komuś wydaje się, że widzenie zależy od ostrości wzroku wyłącznie, to grubo się myli.
Wiedząc to wszystko, staram się wyszukiwać jednoślady w moim polu widzenia ze szczególną starannością. Nie, żebym miał motocyklistów w jakimś specjalnym względzie, ale dlatego, że znam swoją słabość, a nie lubię zeznawać.
Niemniej jednak, mam z motocyklistami pewien problem:
- jadę w korku (2 km/h), sąsiednie pasy poruszają się z tą samą prędkością, chcę zobaczyć CO powoduje ten korek więc skręcam nieco w lewo (w ramach mojego pasa ruchu), żeby mieć jakąś widoczność do przodu zza kolesia który za pomocą czarnej folii przerobił swój samochód na obiekt nieprzezierny.
Nie spodziewam się, że ktoś jedzie między pasami.
A jedzie…
Moja wina.
- wyjeżdżam z podporządkowanej, patrzę w lewo (uwzględniam swój handicap) – nie ma nic. Ruszam, pojawia się bolid z prędkością podświetlną, ale bez zdolności hamowania…
Moja wina.
- jadę w trasie, pojawia się grupa motocyklistów, wyprzedzających sznurkiem – nie przejadę sierotki z grzybami na poboczu – odbiję w lewo.
Moja wina.
itd.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zobaczyłem te nalepki, to pomyślałem sobie; kolejna grupa „wyjątkowych”…
A motocykliści NIE są wyjątkowi. Są takimi samymi użytkownikami dróg jak wszyscy inni.
Powinni sobie nakleić na kierownice nalepki z napisem „SAMOCHODY SĄ WSZĘDZIE”, bo mam wrażenie niekiedy, że nie zdają sobie z tego sprawy.
A to oni zginą pierwsi…
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Ja tam proponuję od 55-ciu. Testosteron już nie buzuje, dzieciaki zwykle odchowane lub prawie odchowane, midlife-crissis też już z głowy, stresów mniej, można sobie popyrkać, a co. Tylko że trzeba będzie zabrać całej reszcie, bo jak się wyleje fala kapeluszy, to znów będą wypadki :P
r.
r.
Wieśniak w trójce. Dla przyjaciół Rufjan.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
KY!
To nie jest przypadek, że śmierć zbiera żniwo wśród motocyklistów częściej.
To nie jest przypadek, że te OFIARY, to są młodzi ludzie.
To jakiej reakcji się spodziewałeś..?
To nie jest przypadek, że śmierć zbiera żniwo wśród motocyklistów częściej.
To nie jest przypadek, że te OFIARY, to są młodzi ludzie.
To jakiej reakcji się spodziewałeś..?
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Ależ rozumiem. Wiem że dresiarz na gixerze jest bardziej widoczny i przede wszystkim wzbudza emocje, w przeciwieństwie do normalnego motocyklisty na jakimś pospolitym GS500.Arno pisze: gutierez, nie rozumiesz podstawowej zsady rzadzacej opinia spoleczna. Taki przecinak habausa jest widoczny, a motorower komar nie jest widoczny.[...]BO SIE WALCZY O MIEJSCE NA SZOSIE. W sumie to walka o zycie. I stad ta bezczelnosc na drodze.
Odnośnie drugiej kwestii: święta racja.
Na komendę? To akurat chyba nie jest odpowiednie miejsce. Zresztą oni nie reagują na jazdę między samochodami, jeśli się nie przegina, więc może to jednak nie jest zabronione.FUX pisze: Ja moto nie jeżdżę, jeszcze, to nie bedę sie napinal w tej kwestii.
Idź na komendę, albo zadzwoń do BRD na 112, to Ci powiedzą....![]()
A odpowiedzi "na pewno jest to zabronione ale jak chcesz potwierdzenia to idź na komendę" wnoszą? Gdyby ktoś w końcu podał to bym się czegoś nowego dowiedział. A tak dalej uważam że to jest dozwolone i nic w tym złego, jeśli nie strąca się lusterek... A Hayabusa to tylko symbol, nie miałem na myśli konkretnego posta.Bilex pisze:gutierrez, nick masz zacny ale mam wrażenie, że niezbyt uważnie przeczytałeś wszystkie posty.
Hayabusę wspomniałem akurat ja i wcale nie w tym kontekście, o którym piszesz.
ale dobrze, że włączyłeś sie do dyskusji bo posty w stylu "podaj paragraf" niewiele wnoszą...
Co jest nie tak z moim nickiem? :)
O tym akurat ciężko zapomnieć :) Acz niektórzy napewno nie zdaja sobie z tego sprawy. Debili jest pełno także wśród motocyklistów -- nie przeczę. Dodatkowo taka pędząca szlifierka bardziej tkwi w pamięci niż nastolatek szalejący swoim cinquecento, bo do VW Golfów po tjuningu wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić :)Gal pisze:A motocykliści NIE są wyjątkowi. Są takimi samymi użytkownikami dróg jak wszyscy inni.
Powinni sobie nakleić na kierownice nalepki z napisem „SAMOCHODY SĄ WSZĘDZIE”, bo mam wrażenie niekiedy, że nie zdają sobie z tego sprawy.
A to oni zginą pierwsi…
Ale chodzi o to, że nie wszyscy motocykliści są tacy. Są także normalni użytkownicy dróg, wcale nie wyjątkowi, jak słusznie napisałeś. Tak też chcieli by być traktowani. A nie zawsze są. Bywa, że jakiś frustrat jedzie tak jakby chciał nas zabić. Może dlatego że chwile wcześniej przestraszyła go ta Hayabusa i mści się teraz na Suzuki Bandicie bo i jedno i drugie to dla niego "ścigacz", znaczy wróg...
Dodatkowo nie ma jeszcze pełnej świadomości, że istnieją motocykliści. Bo że istnieją motocykliści-wariaci na szlifierkach to jest jak najbardziej.
Motocyklista często jest zaskoczeniem nawet jak jedzie normalnie. I to jest problem. Chodzi o zwrócenie uwagi na ten stan rzeczy.
Sorry za ogólny nieład w moim poście, ale jest dość późno, a jutro nie wiem czy czas znajde...
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Gal pisze: , pojawia się bolid z prędkością podświetlną, ale bez zdolności hamowania…
A to średnia prawda , bo hamuje to lepeij niz auto

411KM @ 575Nm
- Patryk55XL
- 1 gwiazdka
- Lokalizacja: okolice Wodzisławia Śląskiego
- Auto: RS
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Motocykle sa wszędzie - a co mnie to obchodzi?
Przyznam, że coś w tym jest. Parę razy też już miałem podobne sytuacje, ale na szczęście niezbyt groźne.Gal pisze: Widzi się nie oczami, a mózgiem. Patrząc, szukamy wzrokiem konkretnego obiektu. Jak go nie znajdujemy, to uznajemy, że NIC tam nie ma. Jeżeli komuś wydaje się, że widzenie zależy od ostrości wzroku wyłącznie, to grubo się myli.
A co do wieku od kiedy prawko na motor? Myślę, że około 30tki byłoby najoptymalniej. W tym wieku już dużo łatwiej pochamować emocje niż np w wieku 20-25.
