Konto usunięte pisze:
Co się dzieje kiedy taki rdzeń się stopi bez tego zbiornika?
Zależy od konkretnej obudowy bezpieczeństwa. Większość nowszych konstrukcji II gen. ma pod reaktorem zbiorniki retencyjne wody chłodzącej i płytę fundamentową o grubości kilku metrów. Stopiony rdzeń, czyli corium, spływa do zbiornika wody i wgryza się w płytę na pewną głębokość zanim się schłodzi.
W bardzo starych konstrukcjach bez ww. udziwnień jest "chiński syndrom" - corium przetapia się przez wszystko jak leci, aż zostaje w gruncie na głębokości około 17 metrów.
Bergen pisze:W bardzo starych konstrukcjach bez ww. udziwnień jest "chiński syndrom" - corium przetapia się przez wszystko jak leci, aż zostaje w gruncie na głębokości około 17 metrów.
no właśnie. 17m. może trochę głębiej. a skąd nazwa "chiński syndrom"? a stąd, że przeciętny hamerykanin do dzisiaj wierzy święcie, że jak rdzeń się stopi w USA, to .... wyleci w Chinach, przepalając mamę Ziemię na wylot.
no i protestują, bo ile razy można ziemię dziurawić na wylot ... co gorsza, to obecna sytuacja - według tych wierzących - kwalifikuje się jako amerykański syndrom
a z innej beczki: pisałem posta, pisałem, a potem wróciłem do mojej pani. no i okazuje się, że ona już wie tyle o tych wszystkich elektrowniach, wybuchach itp, co nasz admin.
a bardziej serio: była cała seria wykładów różnych fachowców, gdzie nawet porównywano różne systemy chłodzenia i inne szczegóły budowlano szczegółowe. o tym, że wybuchy były "technologiczne" też była mowa. tyle, że telewizja francuska. i co? można? można.
Arno pisze:
Bergen, wyjaśnij państwu co to są milisiverty i to drugie.
I od jakiego wzrostu promieniowania w mSv należy w ogóle się przejmować.
"to drugie" to nanogreje. W sumie to to samo. energia promieniowania pochłonięta przez masę (ciała) - dżul przez kilogram. Z tym że siwert uwzględnia jeszcze bezjednostkowe współczynniki wagowe (bo np. szpik inaczej pochłania niż skóra) a grej nie.
Umownie dopiero powyżej 2 siwertów jednorazowo może być śmiertelne (w uproszczeniu), a jeden to "tylko" choroba popromienna. W rozłożeniu czasowym ten próg oczywiście rośnie - Irańczycy dostają 88 siwertów przez całe życie - zatem umierają i zmartwychwstają 44 razy
Nie wiem, nie chce mi się szukać, ile wynosi promieniowanie tła w Japonii. Przyjmijmy że to standardowe 0,3 mikroSv/rok.
Na Kapitolu w USA promieniowanie tła wynosi 2,6 mSv/rok. Czyli jak Japończyk pojedzie na wycieczkę, to mu dawka promieniowania wzrośnie niespełna 9000 razy.
W Brazylii tło wynosi 200 mSv/rok. Niech no Japończyk tam pojedzie. Dawka o ponad 600.000 razy większa niż w domu. A nikt jakoś afery nie robi.
Zatem, jeśli by przyjąć te 0,3 mikro na rok jako tło, to skoro wspomniałem że popromienna zaczyna się od 1 Sv, to zacznijmy się martwić, jeśli w mediach powiedzą, że poziom promieniowania wzrósł 10 000 000 razy.
A i tak ludzie zaczną padać jak muchy dopiero przy 50 Sv. 500 000 000 razy ponad tło.
Choć dla mnie problemem jest wiarygodność informacji o promieniowaniu w Japonii. Bo tak na zdrowy rozum, nikt nie będzie mówił, że jest dramat by nie robić jeszcze większej paniki (niż jest w obecnej sytuacji)... I tak naprawdę to dopiero za jakieś naście lat będzie wiadomo, czy promieniowanie było wysokie czy niskie...
Ostatnio zmieniony 15 mar 2011, o 23:36 przez barton, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
Barthol pisze:
nikt nie będzie mówił, że jest dramat
IMHO w tym rejonie, w tych czasach nie ma takiej możliwości. Tysiące ludzi mają liczniki Geigera, dozymetry - każdy pracownik elektrowni, jacyś dziennikarze, wojsko. I wiedzą co z nich odczytują. Każdy ma swojego Twittera czy inny Fejsik. Gdyby poziom promieniowania przekroczył niebezpieczną wartość, zaraz by było głośno.
Dziś podali że poziom promieniowania wzrósł 500 razy ponad normę. Łał.
Hiena24 wczoraj pisała na infografice o "mikrosilverach".
Bergen pisze:Zależy od konkretnej obudowy bezpieczeństwa. Większość nowszych konstrukcji II gen. ma pod reaktorem zbiorniki retencyjne wody chłodzącej i płytę fundamentową o grubości kilku metrów. Stopiony rdzeń, czyli corium, spływa do zbiornika wody i wgryza się w płytę na pewną głębokość zanim się schłodzi.
Trochę dziwne to dla mnie. Wpadnięcie czegoś dużego i bardzo gorącego do zbiornika wody powinno skończyć się sporym bum. Duży wzrost ciśnienia, radioaktywna para itp. Jak temu się zapobiega, albo jak chroni się przed tym otoczenie? Skorupa reaktora powinna to wytrzymać?
Obudowa bezpieczeństwa wytrzymuje gorsze rzeczy, poza tym ma zawory bezpieczeństwa w razie czego. Niektóre obudowy mają specjalne wieże z zaworami zwrotnymi, które akumulują duże ciśnienie. Są też wypełnione wodą lub lodem, aby dodatkowo schładzać i rozkładać izotopy. W takie wieże miały być wyposażone obudowy bezpieczeństwa reaktorów w "starej" elektrowni w Żarnowcu.
Elektrownia w Czarnobylu nie miała obudowy bezpieczeństwa, ale zbiorniki retencyjne pod reaktorem miała. Gdy rdzeń przetapiał się przez elektrownię, trzeba było wypompować wodę z tych zbiorników, żeby nie było kolejnego bum.
Barthol, jest dokładnie na odwrót.
Dziennikarze z CNN gadają o wzrastającym promieniowaniu, że ludzie ewakuowani - i nakręcają psychozę.
Nakręcają w takim stopniu, że już Bruksela się zebrała, żeby pewnie zamknąć co działa w Europie i zatrzymać budowę nowych atomówek.
Mało kto na świecie rozumie, co to jest promieniowanie i co jest niebezpieczne a co nie.
Ale wypowiadają się za to wszyscy.
Zwłaszcza młodzi wysłannicy na miejsce zdarzeń się na wszystkim znają.
Ocieplenie klimatu zabije nas kosztami ogrzewania.
Cały problem dyskusji o wyższości elektrowni węglowych nad atomowymi polega na tym, że nikt nie bierze pod uwagę niewiarygodnego zniszczenia środowiska w CAŁYM procesie pozyskiwania energii z węgla - najpierw są szkody górnicze, zanieczyszczenie wód powierzchniowych wodami kopalnianymi, hałdy kamieni i odpadów, oraz wielkie zużycie prądu na prace górnicze. Potem wielkie zużycie energii na transport pociągów, a niekiedy i statków z węglem, załadunek, rozładunek itd. Następnie miliony ton uwalnianego dwutlenku węgla i innych gazów, niejednokrotnie bardziej szkodliwych, np. tlenków siarki czy azotu. Miliony ton pyłów z całą tablicą Mendelejewa. Wszystko to albo dostaje się do naszych płuc, albo tworzy z wodą najrozmaitsze ciekawe substancje, które pijemy lub spożywamy np. z rybami. Dalej - gigantyczne hałdy popiołów.
Tyle, że szkody te rozłożone są w czasie i przestrzeni, i nie rzucają się w oczy. Ponadto żadna elektrownia węglowa nie odpowiada za alergie, astmy, nowotwory i inne choróbska powstałe u osób mieszkających w strefie opadu pyłów. Ciekawe też, czy ktoś obliczył, ile energii otrzymanej z jednego pociągu węgla jest zużywane w procesie jego pozyskania i dostarczenia do elektrowni. Ot, obłuda technokratów.
Powiem Wam, że postrzegam przyszłość energetyczną raczej pesymistycznie. Nie inwestuje się w nowoczesne technologie pozyskiwania energii, ufając, że węgla i ropy starczy dla naszego pokolenia, a potem to już ... (niezależnie od tego, że ropa i węgiel to zbyt cenne surowce, żeby je tak po prostu spalić).
Bergen, jak ocenisz podawane przez media informacje o dużym promieniowaniu, wycofaniu całej obsady elektrowni i zagrożeniu jakie niesie ze sobą składowisko zużytych prętów?
Konto usunięte, media bełkoczą. Bełkoczą o "dużym promieniowaniu", o "wzroście", o "wielokrotności", ale żadnych konkretów.
A konkrety są takie:
16 Mar (NucNet): Figures from a radiation monitoring post near the main gate of the Fukushima-Daiichi nuclear power plant show the latest reading was 1,900 microsieverts per hour (microSv/hr) at 11:20 Japan time (03:20 central European time; CET) and that there was a peak indication of 6,400 microSv/hr at 10:45 Japan time.
Toshihiro Bannai of Japan’s Nuclear and Industrial Safety Agency (NISA) gave the figures to NucNet in a telephone call at midday CET.
In most countries, the natural background radiation level is in the range of 0.2 to 0.5 microSv/hr, or about 2 to 4 millisieverts per year (mSv/yr).
The annual dose limit for controlled nuclear workers or medical personnel is 20 mSv/yr and for the general public 1 mSv/yr. This means if a person had remained at the Fukushima-Daiichi site boundary without any protection today between 10:00 and noon, the annual dose limit would have been exceeded in less than half an hour.
Ostatni akapit tłumaczy, dlaczego wycofano pracowników.
Przypomnę tylko, że w Brazylii "natural background radiation" wynosi 200 mSv/rok, w Iranie 500 mSv/rok a szkodliwa dawka zaczyna się od 1 Sv jednorazowo.
Wypalone pręty paliwowe zawierają duże ilości aktywnych materiałów rozszczepialnych - izotopów uranu, plutonu i innych. W przeciwieństwie do świeżego paliwa, które jest absolutnie bezpieczne, wypalone paliwo emituje spore ilości ciepła i promieniuje silnie beta, gamma i neutronowo. Neutronów jest sporo - nie można wykluczyć, że będą w stanie spowodować reakcję łańcuchową - ale "nie można wykluczyć" to nie to samo że "spowodują".
1. Pręty o których mówimy - jak sama nazwa wskazuje - są wypalone - bardzo mało w nich substancji o właściwościach odpowiednich do rozpoczęcia reakcji - gdyby było inaczej, siedziały by jeszcze w reaktorze
2. Nawet gdyby takich substancje jakoś się w nich znalazły, potrzeba moderatora (wody) aby umożliwić reakcję. woda w basenie przechowalnikowym jest silnie zatruta kwasem borowym, który "zabija" neutrony.
3. Pręty przechowywane są w oddaleniu od siebie i poprzedzielane dodatkowymi neutron-kilim separatorami, wszystko aby uniemożliwić osiągnięcie krytyczności i rozpoczęcie reakcji.
Wobec powyższego, jedyne zagrożenie jakie widzę to możliwość uszkodzenia się zużytych, promieniujących prętów od ich własnej temperatury, co spowoduje że już nie będą się nadawać do przerobu. Osiągnięcie krytyczności przez zużyte pręty w mojej opinii jest pomijalnie mało prawdopodobne. A nawet jeśli - to zamienią się w stopioną masę wgryzającą się w beton przechowalnika, co spowoduje wydzielanie się CO2 - i to chyba będzie największy problem, bo za to C02 trzeba będzie zapłacić podatek.
21 marca br. o godzinie 16:15 przy ulicy Hożej 69 w Warszawie mgr inż. Tomasz Jackowski kierujący Zespołem Analiz Reaktorowych w Centrum Informatycznym Świerk przy IPJ oraz jego współpracownicy postarają się odpowiedzieć możliwie wyczerpująco na wszystkie pytania dotyczace przebiegu awarii w elektrowni jądrowej Fukushima Dai-Ichi