Pokrowiec mam. Kiepski, z nylonu czy innego torlenu. Problem jest taki, że całe podwórko spowija fallout opiłkowy - nowe miejsce postojowe musiało by znajdować się np. kilometr dalej

a nie mam tutaj żadnych "znajomych z dużym podwórkiem" niestety.
Druga sprawa jest taka, że pokrowiec, nawet miękki, BĘDZIE RYSOWAŁ. Już piszę dlaczego - otóż te opiłki cały czas unoszą się w powietrzu i osiadają na wszystkim, nie ważne, czy suche, czy mokre, czy nawoskowane, czy świeżo umyte, czy jest to np. powierzchnia herbaty w kubku czy powietrze którym oddycham. Jeśli założę pokrowiec, będzie o tarł opiłkami znajdującymi się na lakierze. Jeśli go nie założę, opiłki które obsiadają mój samochód, korodując będą wżerać się w lakier.
Właśnie skończyłem polerować tylną klapę za pomocą futerka na wiertarce (skręconej na minimum). Widać jakieś efekty. Stanu "sprzed" raczej nie osiągnę, ale poprawa jest widoczna. Klapa zajęła mi przeszło godzinę (nie pytajcie czemu, bo nie znam odpowiedzi), a gdzie reszta samochodu...?
Inna sprawa to sens polerowania - przecież zaraz znowu wszystko będzie w opiłkach.