Ja tam się nie przejmuję tym, co inni myślą o moim samochodzie. Kupiłem to, czym chciałem jeździć. Jeżeli jest tu mowa o kompromisie, to polega on na tym, że samochód musiał spełniać określone funkcje. Na przykład umożliwiać wyjazd z rodziną na narty/wakacje.Arno pisze: gdybyśmy się nie przejmowali, to byś może czym innym jeździł i wogóle byśmy w tym wątku ani na forum nie pisali. Mamy szajbę motoryzacyjną to się przejmujemy. Można oczywiście udawać, że się jest ponad tym - no ale chyba nie wtedy kiedy się ma już takiego zajoba benzynowego, że się jest moderatorem forum trytytkowego.
Można się zapierać, że nieprawda, ja się nie przejmuję, jest mi obojętne, sram na wszystko... Można. To nie przeszkadza. I pomaga zapierającemu się.
A my wszystkie jedne chcielibyśmy mieć coś fajnego i już.
Największy problem polega u mnie na tym, że nie mam pomysłu na następcę mojego aktualnego samochodu.