te pożegnania przeszywały na wskroś...każda chwila z nimi była bezcenna..to niesamowite dzieciaki...cały czas nie umiem pojąć jakim cudem one mają w sobie tyle siły, radości,ciepła, samodzielności, współodpowiedzialności...długo by wymieniaćAlan, Alan, Alan! pisze:
Jeżeli mam wymienić jeden moment, który mnie ubił, to ten jak ten maluch poszedł się pożegnać z Małym. Dobre 10 minut nie mogłem z siebie wydać głosu..
między innymi o tym myślałam..co prawda nie o wtorku a o np sobocie zeby np zrobić im ognisko z pieczeniem kiełbasek, ziemniaków i jakimiś jeszcze atrakcjami (np podchody, zabawa we wspólnego chowanego? sesje zdjęciowe w liściach oczami dzieciaków? zanim jeszcze zimno zacznie nas zaganiać do budynków lub..na sankiAlan, Alan, Alan! pisze:Jestem za cyklicznością, może nawet nie z tyloma atrakcjami - ale żeby np. jakieś czwartkowe obiady czasami zrobić we wtorek na kawie w sierocińcu.
