burat, ja mam w piątek po południu spotkanie, od którego zależą ważne i perspektywiczne geszefty. M. w niedzielę o 10. zaczyna egzamin. Musielibyśmy przyjechać nocą, pobyć z Wami kilka godzin i wracać.
Teoretycznie możliwe, ale ponieważ i tak ostatnio sporo się dzieje - a coraz młodsi nie jesteśmy - zdrowy rozsądek nakazuje przez te paręnaście godzin po prostu się wyspać, zamiast spędzać je w aucie i przy stole w tłumie ludzi.
Tłumu zresztą mamy ostatnio lekki nadmiar, podróży i patrzenia na zegarek też.
Samotności, relaksu i czasu na niespieszne myślenie i takiż spacer - deficyt.
Liczymy na zrozumienie i wybaczenie, czyli: do zobaczenia w lepszych czasach
