W Polsce nie opłaca się mieć dziecka. Nie jest to żadna tajemnica.
Jak ktoś ma emocjonalne potrzeby rozmnażania - jest to jego indywidualna sprawa.
Polityka pronatalistyczna w naszym kraju jest na etapie cięcia kosztów. Zmiana wieku emerytalnego to nic innego jak "rzucenie ręcznika" i podreperawanie budżetu na krótką metę. Tak samo jak zrobili podnosząc VAT...
Oto przykładowa statystyka gminy ddz (2011):
liczba urodzeń 281 | 398 zgonów
małżeństwa 336 | 176 rozwodów
przypadki uznania ojcostwa 238 (patrz wyżej - małżeństw 336, urodzeń 281!!!)
A teraz emerytury:
liczba mieszkańców: 34 016
mieszkańców w wieku 19-60 lat – 10 821 kobiet/11 276 mężczyzn = 22 097
w wieku emerytalnym:
Powyżej 60 lat – 4985 kobiet
Powyżej 65 lat – 1828 mężczyzn
razem = 6813
ALE TO JEST PIKUŚ, bo po 65 roku życia % śmiertelności bardzo wzrasta (cwaniaczek Tusk doskonale o tym wie, gorzej z motłochem). Wystarczy popatrzeć wyżej jak duża różnica jest pomiędzy ilością kobiet, a mężczyzn w przedziale zaledwie 5 lat.
System bez socjalnych projektów prorodzinnych zachęca do życia w konkubinatach, a takim zjawiskom jak małżeństwom, czy narodzinom dziecka bliżej do anomalii, niż do czegoś, co powinno być na porządku dziennym. Sądząc po ostatnich projektach Rządu nie wymyślono nic ciekawego, skoro system emerytalny ma być podreperowany z pieniędzy podatników... I tak prawdę mówiąc, każdy kto zmarnował swój głos gdzieś tam w głębi serca powinien sobie teraz powiedzieć: "ku*wa jaki ja głupi jestem".
A co do samego pytania "Czy bezdzietni mają prawo do emerytury?" - oczywiście, że powinni mieć takie prawo. Tak samo jak powinniśmy mieć prawo do dobrowolnego opłacania składek emerytalnych, czy zdrowotnych. Dlaczego ktoś kto ma np. AIDS, czy inne choroby nie rokujące na długie życie lub program leczenia nie kwalifikujący się do refundacji - muszą płacić składki?
Tak więc same sankcje dla nierozmnażających się par wg. mnie miałyby znaczenie w skali mikro-problemu i nie wykluczone, że zostałoby wchłonięte przez np. brak cięć na poziomie instytucji.
To jest nic innego jak pokuta za te wszystkie lata i propagowanie edukacji ogólnokształcącej, obowiązkowej służby wojskowej, studiowania czegokolwiek na byle jakim poziomie.
Teraz jesteśmy na etapie "przedsiębiorców" - Rząd myśli, że nowi przedsiębiorcy zachęcani dofinansowaniami uratują system płacąc podstawowe składki. Na szczęście liczyć większość się nauczyła w szkole podstawowej, więc małe jest prawdopodobieństwo, że dobrowolnie każdy da się dymać.
PS. Katolicy kutwa 238 przypadków "uznania ojcostwa" - LOL
