Zakupiłem dzisiaj z powodu chandry grę. F1 2010, bo tańsza, a mnie chodziło, żeby polatać po torze w Melb. Jakoś tak
1.5 tygodnia temu byłem przy tym torze, jak był wyścig. Nie właziliśmy, bo to moje ostatki w Au były i mieliśmy lepsze rzeczy do picia niż piwo z plastiku oferowane przez organizatorów, a ja znowu takim fanem nie jestem, żeby inwestować $200 w siedzenie na skwerku

W każdym razie, wcześniej to nawet po tym torze upalałem subarakiem, tzn. jak nie był torem (tor nie subarak). :)
Znajomi zeznają, że całe to wszystko powstaje w jedną noc

i znika w inną noc

Mieszkają na St Kilda, a w pobliżu Albert Park mają robotę.
Jak tak objechaliśmy ten tor, to się w pale nie mieści, że można to 'zbudować' w tak krótkim czasie. Nie licząc zabezpieczeń wokół toru, to powstają tam ogromne trybuny, a całość jest dodatkowo ogrodzona dwoma płotami ze 2 i 3 metry. Bernie powaliło do tego stopnia, że nie da się zobaczyć nic przejeżdżając - owinął folią
Bolidy słychać z dobrych 2-3km.
Ale i tak najfajniejszy był Jumbojet Qantasa latający może ze 100m nad ziemią albo i mniej, także między budynkami. Jak zapodał nad Subaryną myślałem, że łeb urwie
