Srebrny Forester XC, wolnossący, rocznik 2007, przebieg jakieś 85 tys km.
Bezwypadkowy, nie licząc wymienianego ostatnio lewego błotnika przedniego (żona zaatakowała mnie bramą), raz wymieniana szyba przednia - pękła od kamienia, ma też obtarty tylny zderzak (raz przywaliłem w słup na parkingu podziemnym a raz w jakiegoś Sharana, też parkingowo) i przedni kiedy pasowałem się w lukę na parkingu. No i ma ryski tu i ówdzie, jak to auto w tym wieku.
Z modyfikacji ma płytę pod silnikiem (która uratowała mi miskę olejową kiedy wiozłem dziecko do przedszkola), no i to tyle, bo ani nie lubię się grzebać w samochodzie, ani nie umiem. Jest też zaawansowany sticker tuning, świnka na lusterku, na tylnej klapie i
kreska żondzi.
Serwisowany praktycznie cały czas w Nivette, poza pierwszym przeglądem u Subaryty.
W środku jak to w tej wersji wyposażenia skórzana tapicerka. Skrzynia to słynna 4-EAT. Może i antyk technologiczny ale działa bez zastrzeżeń i niweluje stres w korkach. Światła ksenony. Okno dachowe gigant - super zwłaszcza od jesieni do wiosny, bo w samochodzie jest dużo jaśniej. Kartofli nim nie woziłem. W sumie jest pakowny, 5 osób z bagażami, nartami i prowiantem dowiózł do Austrii i z powrotem (OK, miałem trumnę - do środka już bym tych nart nie wcisnął).
No i poza tym bardzo go lubię

W ogóle nie muszę się o nic martwić - wsiadam i jadę. No i wszystko mam pod ręką, jak dla mnie ergonomia jest bardzo dobra. A, i srebrny kolor bardzo praktyczny, kiedy się ubrudzi to robi się szary i dalej nie trzeba go myć
