Zawsze wiedziałam, że jestem wybranaArno pisze:Są na świecie ludzie, którzy mają szczęście i wybierają studia, które nie wnerwiają, i pracę która utrzymuje i daje zadowolenie.
Niewiele jest takich osób.

Po roku nówkę Subaraka, a na okresie próbnym EvoAlan, Alan, Alan! pisze: Marta przeprowadza czasami rekrutacje i w zakresie, na którym się znam czasami jej pomagam. Pomijając wymagania, często kosmiczne, to rozdrabniają robotę na tyle specjalizacji, że we łbie mi się nie mieści. I każdy by chciał od razu masę przywilejów, luźne godziny, wypasione stanowisko pracy i cholera wie co jeszcze. Najlepiej po roku nówkę subaraka![]()

Na okresie próbnym chcieliby również darmową prywatną opiekę zdrowotną, siłownię, przerwę na lunch wliczoną w godziny pracy i przychodzenie o 11, ale wychodzenie punkt 17. Umowę o pracę na czas nieokreślony też chętnie. No a najlepszy był pan, który uznał, że nie odpowie na zadanie domowe, bowiem nie będzie rozdawał swoich świetnych pomysłów, ale jeśli nadal chcę go zatrudnić, to on się zastanowi.
Najbardziej lubię dostawać CV od recepcjonistki w salonie masażu, gdy w ogłoszeniu napisałam o min. rocznym doświadczeniu na poszukiwanym stanowisku (z branży IT).Alan, Alan, Alan! pisze: Ale najbardziej nie rozumiem tych, nie cierpię, którzy nie mając kwalifikacji aplikują. Nawet niech aplikują, kij - mi też ktoś kiedyś dał szansę - ale po co kłamią. Ludzie nie umieją mówić 'nie umiem'.

Odnośnie studiów... pierwszą pracę podjęłam mając 18 lat, czyli w 3 klasie liceum. Potem tuż przed maturą poszłam na staż do znanego i lubianego (



Gdyby ktoś mnie pytał czy studia czy praca... uważam że oba na raz. I da się. Owszem, nie ma się później takich wspomnień jak moi rodzice, którzy studiowali dziennie, mieli obozy studenckie, imprezy, kluby i inne. Ale to kwestia wyboru. Jeśli ktoś chce wystartować w wyścigu, robić pieniądze, karierę, zdobywać stanowiska etc., to niestety ale beztroskie studia musi odpuścić. Jeśli ktoś sądzi, że po studiach nadgoni, to marne szanse (choć pewnie są wyjątki), bo ma w konkurencji rówieśników z już kilkuletnim doświadczeniem.
Jeśli ktoś woli spokojny tryb życia, nie chce współzawodniczyć i ceni sobie komfort wychodzenia z pracy o 16... to studia dzienne w pełnym wymiarze, a potem praca np. urzędnika, ale też wszystko po kolei i z czasem. No a Porsche w garażu na zawsze pozostanie tylko w telewizorze

A na koniec, czy lubię swoją pracę? UWIELBIAM. Robię coś, o czym zawsze marzyłam. Wyżywam się w robocie jak dzika, mam satysfakcję i kupę radochy.
I chociaż od jakiegoś czasu prawie z niej nie wychodzę, za co Admin się wścieka, to i tak ją lubię
