I po urlopie
siewcu, na pewno współczesne oleje syntetyczne (nawet te 100% PAO+dodatki) nie rozpuszczą uszczelnień współczesnych aut (produkowanych od lat 80-tych ubiegłego wieku) właśnie dzięki tym dodatkom.
"Rozszczelnienie" może nastąpić gdy silnik nadaje się już na złom i jest zapchany kilogramami sadzy i nagaru, dobry olej zacznie wypłukiwać nagar (sam się przy tym degradując) i może dojść do nadmiernej konsumpcji oleju/wycieków.
Drugi temat to auta stare, zabytkowe (lata 70-te i wcześniej), gdzie silniki miały większe luzy. Zalanie oleju syntetycznego, który z reguły ma niższą lepkość w niskich temperaturach powoduje, że zanim silnik się "doszczelni" na skutek rozszerzalności cieplnej to przepali trochę rzadkiego oleju. Dlatego do Triumpha (samochód, nie motocykl) mój kolega wlewa półsyntetyczny olej Millers Oils Classic Sport 20w50 i już. Do "rajdowego" malucha mojego innego kolegi też pójdzie taki olej. Na Xw40 ma za małe ciśnienie.
Ja Forestera sprowadziłem z DE jak miał 4 lata, na kartce pod maską miał jakieś 10w40, więc w serwisie także lali mu 10w40 (Magnatec, fuj). Po trzech latach (razem 7) postanowiłem zmienić na lżejszy olej (poszedł M1 0w40) - ile było marudzenia, że sobie zniszczę silnik, zatrę go, bo rozpuszczony nagar zatka przewody olejowe ... Zmieniłem olej z płukanką, potem kolejny raz na 5w30 Millersa, silnik ma się wysmienicie ...