Grupa programistów i grupa użytkowników podróżuje razem pociągiem. Nagle grupa programistów wstaje, truchta do kibla, zamyka się w nim i tak czeka na kontrolę. W końcu w drzwi toalety puka konduktor. “Bilety!” przekrzykuje stukot. Przez szczelinę pod drzwiami wysuwa się pojedynczy bilet. Konduktor nie wie, że w środku jest cała grupa więc bierze ten bilet, kasuje i odchodzi dalej. Użytkownicy obserwują całą scenę z nabożnym szacunkiem.
Mijają dwa dni i te same grupy znowu spotykają się w pociągu, tym razem powrotnym.
W pewnym momencie to użytkownicy wstają i truchtają do toalety, zamykają się w niej i tak czekają na kontrolę. W chwilę później truchta za nimi jeden z programistów. “Bilety!” przekrzykuje stukot. Przez szczelinę pod drzwiami wysuwa się pojedynczy bilet. Programista go bierze i biegnie do toalety po drugiej stronie wagonu, gdzie czekają już na niego koledzy.
Morał?
Nie każdy algorytm wymyślony przez programistów może być wykorzystany przez użytkowników
Oczywiście można nazwy posiadaczy zamienić....
