Azrael pisze:
może np. wyciąć sam goły tekst z PDFa zrobić z tego RTF
nie znam się na tych czytnikach ale jak to książka to powinieneś bezproblemowo zrobić to konwerterem online. no a w wordzie to już sobie dopasujesz.
btw chętnie bym kindla wraz z tym calibre obejrzał jak to działa. czy da się przerobić skany książek jak są w środku rysunki albo zdjęcia poglądowe aby to było czytelne?
Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!
inquiz pisze:
nie znam się na tych czytnikach ale jak to książka to powinieneś bezproblemowo zrobić to konwerterem online. no a w wordzie to już sobie dopasujesz.
Efekt jest niestety taki, że tam gdzie w PDF'ie kończy się linia będzie znak końca akapitu, względnie każda linia będzie w osobnej ramce. Z przerobieniem tego jest mnóstwo roboty. O przypisach, ilustracjach, podpisach pod nimi, spisie treści i gubieniu części tekstu nie wspomnę
Jeżeli chodzi o konwersję samego tekstu z PDF'u to chyba najprościej jest zaznaczyć cały tekst w programie do odczytu takich plików i następnie wkleić całość do edytora tekstów.
So What!, ja tylko przerabiałem PDFy - albo jak mi zależało na formacie i obrazkach to treść wyrzucało w polach tekstowych. Jak nie, to sam tekst ciurkiem, bez numeracji stron i spisu treści.
Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!
Przerobić się ręcznie da, tylko jaki ma to sens? Książkę się wrzuca na kindla po to, żeby ją przeczytać. A jak przed czytaniem mamy poprawić 1000 stron, to już potem nie ma co czytać, wszystko w treści jest oczywiste
So What! pisze:
Jeżeli chodzi o konwersję samego tekstu z PDF'u to chyba najprościej jest zaznaczyć cały tekst w programie do odczytu takich plików i następnie wkleić całość do edytora tekstów.
W tym konkretnie przypadku wychodzi wielka porażka bo każdy wiersz kończy się enterem dla edytora tekstów, nie da się tego czytać w tej formie.
Azrael pisze:
W tym konkretnie przypadku wychodzi wielka porażka bo każdy wiersz kończy się enterem dla edytora tekstów, nie da się tego czytać w tej formie.
W trzech prostych ruchach pozbywasz się "enterów" i po sprawie.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2012, o 18:33 przez rrosiak, łącznie zmieniany 1 raz.
"Pan Macierewicz bardzo często mówi co wie, ale rzadko wie co mówi." - L.Miller -
Z dwojga złego wolę, gdy krajem rządzą złodzieje zamiast kretynów.
Konto usunięte pisze:
Dawno tyle nie przeczytałem co przez ostatni rok
No właśnie. Przez to forum kupilem kindla i czytam codziennie. Amazon powinien zapłacić za reklamę
Pdf-y rozpieprza calibre okrutnie, ale byle jak da się czytać, przy czym np. nie działa słownik dla takich przeróbek.
Kupiłem sobie polską książkę na kindle. "Bloger", najsłynniejszego polskiego blogera Kominka. I mam w domu konflikt pokoleń. Dziecko twierdzi, że to świetna pozycja, a ja nie mogę się zmusić, żeby przejść barierę 50%. Czy to jeszcze literatura, czy już czysty marketing, promocja własnej osoby i pisanie dla wąskiego grona fanów? Jakby ktoś chciał, to mogę pożyczyć.
Od jakiegoś czasu próbuję też przebrnąć w "Angorze" przez choćby akapit fragmentów książki "Pokolenie IKEA". Zadawałem sobie pytanie kto czyta takie śmieci. Aż do dzisiaj, bo sprawdziłem, że autor to kolejny bloger. Niech mi ktoś wyjaśni na czym polega fenomen blogów? I jeśli można to wskaże na nich coś wartościowego... Oprócz wartościowej dla autora promocji i pieniędzy z reklam.
Konto usunięte, u nas ostatnio tak było (no może nie pokoleniowo) z serią Merde! Stephen'a Clarke'a.
BTW Można tę serię potraktować, jak quasi przewodnik wakacyjny
Blogi są fajne, bo blogi to my - w końcu zwykli ludzie...
Nie każdy blog to ja, ale każdy znajdzie swojego Kominka (słyszałem, że najsłynniejszy, ale nie przypadł mi do gustu najwyraźniej, bo nie czytam). Ja lubiłem "Leniucha", ale blogowanie niszczy każdego (to tak jak pisanie do gazety codziennej, tylko z trzewiami na wierzchu) - mało kto to wytrzyma.
Blogi, internet to koniec prasy drukowanej i koniec profesjonalnych dziennikarzy. I to może być interesujące.
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Konto usunięte pisze:
Niech mi ktoś wyjaśni na czym polega fenomen blogów?
Ponieważ blog wymaga tylko komputera podłączonego do sieci, więc łatwiej jest zacząć publikować w ten sposób (są gotowe szablony, nie trzeba kupować domeny i umieć robić stron internetowych). Innymi słowy wystarczą tylko chęci do tworzenia zawartości, którą może być wszystko (zarówno, jeśli chodzi o treść, jak i o formę wyrazu). Resztę weryfikuje już rynek, odporność prowadzącego blogaska na krytykę (uzasadnioną bądź nie i tzw. "hejting") oraz czy osiągnięty efekt jest zgodny z założonym celem (bo nikt nie pisze po to tylko żeby pisać).
Zgadzam się z Gal'em, że blogerzy przejmują rolę dziennikarzy (co zatrzęsło tym skostniałym monopolem) i mogą sobie pozwolić na więcej (nie mają nazwijmy to firmowego kagańca). Stają się taką 4'tą władzą (ze wszystkimi wadami i zaletami tej sytuacji).
Ciekawy film o polskich blogerch.:
Link: http://www.youtube.com/watch?v=kg8HSon8qaI
Choć ja np. nie zgadzam się z poglądem Żakowskiego, że dziennikarze są cacy a blogerzy niezbyt (bo nie wiadomo kto za nimi stoi, nie muszą się znać na tym co piszą)... A za dziennikarzami to niby wiadomo kto stoi i są bardziej wiarygodni .
"Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?"
Jeśli dobrze zrozumiałem z książki, bloger to nie jest ktoś, kto chce zmienić świat na lepszy. Dobra, nie musi być od razu świat, wystarczy jakieś małe otoczenie blogera. Ale nie, wydaje się, że jego jedynym celem jest zebranie odpowiedniej publiki za pomocą której będzie mógł podpisywać kontrakty reklamowe z agencjami po to żeby trzaskać kapustę. Tak przynajmniej wynika z tego "podręcznika".
Więc gdzie tu czwarta władza? Niech mi ktoś podrzuci link do jakiegoś wartościowego (cokolwiek to znaczy) bloga, może będę w stanie to zrozumieć.
Konto usunięte pisze:Więc gdzie tu czwarta władza? Niech mi ktoś podrzuci link do jakiegoś wartościowego (cokolwiek to znaczy) bloga, może będę w stanie to zrozumieć.
brownnoise pisze:
Żadnej wartości informacyjnej nie ma ani mediafun ani tym bardziej kominek...
Mnie w tym filmie uderzył jeden szczery tekst Kominka dotyczący tej afery z budyniem Oetkera. "nie odpuścił bym tej akcji, bo potrzebowałem czegoś, co pozwoli mi się wybić". W moim odczuciu (zarówno po obejrzeniu tego filmu, jak i po przeczytaniu książki) to cyniczny gość, który po prostu gra na swoją popularność i przekłada to na kasę. Nic więcej poza pieniędzmi się nie liczy. Jeśli ktoś odczuwa przyjemność bycia "karmicielem" dla jego popularności, to oczywiście jego sprawa i jego prawo.
Zakładam, że jest grupa piszących, którzy stawiają sobie jakieś wyższe cele ponad trzaskanie mamony. Czy to popularyzację jakichś idei, czy po prostu nową, dobrą formę literacką.
Konto usunięte, nie bardzo rozumiem czego się spodziewałeś po blogerach (nie filmie). Nie przybyli tu 3 lata temu z obcej planety. To normalni kolesie tacy jakich widujesz na forach, w gazetach czy komentach na onecie, albo i uczelniach.
Np moi branżowi wojownicy netu są ładnie tutaj w tej karykaturze pokazani
Alan, Alan, Alan!, po prostu nie spodziewałem się, że jest to aż tak komercyjna działalność. To tak jakbyś Ty czy ja chciał dostawać kasę za pisanie na forum. Dlatego dostrzegam tu jakiś zgrzyt, ale akceptuję, że podążamy z modelu "wszystko w sieci za darmo" do modelu "wszystko w sieci za pieniądze".
W dużej części komercyjna - tak samo jak cała polityka i dziennikarstwo. Ale jednak z nieporównanie większą możliwością "wejścia z boku" - bez cenzury, bez etatu i związanych z nim zależności.
Spójrz na Katarynę http://pl.wikipedia.org/wiki/Kataryna, a z drugiej strony chociażby na Azraela http://www.azraelk.eu/ (nie dorobił się wpisu na Wikipedii, co go pewnie boli, ale jest znany jako czołowy wielbiciel myśli lewicowych i przeciwnik reżimu Kaczystowskiego).
Ci ludzie nie robią tego dla pieniędzy. Robią to, bo takie mają przekonania.
Czy to NAM coś daje? Mam wrażenie, że tak - daje nam kontakt z czyimiś prawdziwymi poglądami. A my możemy decydować czy nam to odpowiada.
Co jest trudne w odniesieniu do wypowiedzi polityków.
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.