Post
3 gru 2012, o 19:23
Wraca Kamil Stoch z Garmisch-Partenkirchen do domu,
a tam żona przygotowała przyjęcie na jego cześć. Są wszyscy:
Prezes Apoloniusz Tajner, Trenerzy: Kruczek i
Mateja, skoczkowie: Małysz, Hula, Murańka, Miętus,
Kot, Zniszczoł i Żyła oraz sąsiedzi - górale. W
pewnym momencie skonczyły się Harnasie...Żona mowi
do Stocha:: "Kamil, skocz po piwo do sklepu" Stoch
na to: "Dla mnie to za blisko, niech Miętus
skoczy"...Na to Miętus: "Dla mnie za daleko, może
niech Żyła skoczy". A Żyła: "Ja, dlaczego ja? W
wojsku jest tak, że skacze Kot, najmłodszy". Na to
Kot: "Ale najmłodszy jest Murańka, niech on
skoczy". Na to Klimek nieśmiało: "Ja?! Nie jestem
pełnoletni, nie sprzedadzą mi piwa, co najwyżej
Miętusy" ...Trener Kruczek patrzy w stronę
Zniszczoła, ale po chwili myśli: "Nie, jeszcze
butelki po drodze wytłucze..." Wreszcie odzywa się
Prezes Tajner: "Leć Adaś leeeć.." A Małysz na to:
"Ja?! Ja już dawno nie skaczę...Niech Stefan
hula". Na to trener Mateja: "No nie bądz Żyla,
Stefan, nie daj się prosić"....I Stefan zgodził
się. Żona Stocha mówi: "to weż jeszcze Miętusy dla
Klimka, wódkę dla Prezesa i sok Fortuna, bo
Fortuna do wódki pasuje" ...Stefan wraca po
kwadransie i mówi: "Fortuna nam nie sprzyja. Halny
Hula, sklep Zniszczoł, ani Harnasiów nie bedzie,
ani Miętusów dla Klimka, ani wódki i
Fortuny...Zakopane wszystko...
Those who would give up essential liberty to purchase a little temporary safety deserve neither liberty nor safety.
Živela Jugoslavija!