Kruszyn, nie, tylko sześc (a właściwie to wciąż jeszcze zero, bo dopiero wysłałem strażnikom miejskim z Tarczyna zgodę na wystawienie mi mandatu).
Ale ja tak niezależnie od tego, w ramach nowej filozofii życia.
Bo ja, właściwie, przecież spieszę się tylko z przyzwyczajenia. Właściwie - nie muszę. Czy pojadę do pracy 6 minut czy 15 - co za różnica? czy do Warszawy pojadę godzinę pięćdziesiąt, czy trzy? Też żadna, zazwyczaj mogę sobie pozwolić na luksus wyjechania wcześniej (a czasami także na inny - mianowicie taki, ze wiem, że beze mnie nie zaczną

).
Czyli - nie ma problemu.
Żal mi tylko tych, którzy się spieszą na drodze krajowej, bo muszą - z powodów osobistych czy biznesowych - a tu przez kilkanaście kilometrów nie mają gdzie wyprzedzić zawalidrogi jadącego zgodnie ze znakami, ustawionymi przez idiotów.
Esilon, nie

Bo co innego, gdy się jedzie 50 autem, które więcej i tak nie da rady, a co innego, gdy się ma taki kaprys
