U mnie to było tak.. Jechałem sobie legnicką w kierunku M (

), prawy pas, a co..

I kątem oka widzę, że zrównuje się ze mną jakiś ciemny samochód... Pusto przed nami, więc myślę, że jakiś lokalny matador chce się zmierzyć... Ja tam mistrzem prostej nie jestem, więc nie daje się łatwo prowokować, wobec czego nawet się nie obróciłem.. Ale jak gościu trąbnął, to już nie omieszkałem skinąć.. I jakież było moje zdziwienie, jak przed moimi oczami ukazała się czarna siena, kolesie w kominiarkach, z czego jeden z nich wychylony przez okno z czerwoną, świecącą pałką..

I od razu w głowie zrobiłem sobie fast rewind ostatnich 5 minut i liczyłem kąty wychylenia fury na każdym zakręcie

Ale wyszło, że chyba dramatu nie było, więc nie byłem do końca pewien, o co kaman... Zjechałem na bok, gościu podchodzi i wywala blachę na łańcuchu, więc myślałem, że może chcą coś powęszyć, zainteresowani moim wyglądem mordercy i zakapiora

A gościu na to...:
- Widzi Pan coś?
- To znaczy?
- No czy Pan coś widzi?
- eee.. chyba nie chce Pan powiedzieć, że jechałem bez świateł?
- No tak, całkowicie... Fajnie tak dostać prezent ma święta 200zł i 4pkt?
- Jaaa... A mnie zawsze szlag trafia, jak widzę takich gości bez świateł i się zastanawiam, jak oni mogą jechać, migam zawsze takim! Zatrzymywałem się jakiś czas temu niedaleko latarni i nie wysiadałem, zgasiłem światła, a po jakimś czasie ruszyłem i nie zauważyłem..
- A pił Pan coś?
- Nie, absolutnie, jestem mega przeciwnikiem, dla mnie powinno być 0.0. Mogę dmuchnąć w balonik.
- A tam w balonik, w twarz mi pan dmuchnie. Ooo.. cytrynówka!
- Gdzie tam cytrynówka, guma do żucia.
- Dla mnie to cytrynówka..
- A dla mnie guma do żucia.. No dobra, proszę włączyć przy mnie światełka. O, teraz dobrze. To pouczenie i szerokiej drogi!

A potem nie mogli odpalić

Ale pojechali..
Jadąc na chatę i mając wizję, że jutro będzie wiosna, postanowiłem wpaść na B i trochę się pokręcić... Ale po tym, jak potańczyłem na lodzie stwierdziłem, że nie ma co dłużej się kręcić i zacząłem się zawijać, jak zobaczyłem w lusterku koguty

O ile wtedy to była jakaś dochodzeniówka i czułem, że będzie ok, o tyle tutaj był oznakowany radiowóz, a ja zaliczyłem całkiem spore "kąty wychylenia"
No i znowu dokumenciki itp.. Po czym gość pyta:
- Gdzie Pan jedzie?
- Do domu...
- Przez parking, kręcąc kółka?
- A no tak wpadłem po drodze..
- A czemu Pan jest bez pasów?
- No jak to czemu? Odpiąłem, żeby z kurtki wyjąć dokumenty, niech Pan sobie zobaczy, jakie pasy mam z tyłu na kanapie - podchodzę do tego bardzo poważnie
- ok, to proszę uważać, bo dzisiaj bardzo ślisko
I pojechali, ja za nimi, bo akurat tak mi było po drodze, a oni zawinęli się na kolejną miejscówkę, więc coś było na rzeczy..
No i tak to było...
