Sorry za hijacking tych, co sprzedają/kupują

może jakiś mod litościwy wytnie to do innego podforum. Tak w sumie nie wiedziałem, czy dać to coś niedobrego, czy coś śmiesznego...
Klient przyjeżdża po furę. Lekka panika - trza posprzątać. Jedna ręczna zajęta, druga zajęta... OK, mam w firmie odkurzacz i Mr Muscle, dam radę, tylko z zewnątrz trzeba ogarnąć. Jadę na stację.
Pierwsza - awaria. Druga - czyszczenie. Trzecia - mycie OK.
Zajeżdżam do firmy, pucowanie, spoko. Jadę po gościa, przywożę do firmy, papierki, kawa, dobra, idziemy robić prezentację.
Wszystko przebiega OK, prąd włączony, pokazuję ficzery, generalnie luz. Na koniec przekręcam kluczyk w stacyjce... i dupa. Aku poszło na emeryturę.
W sumie to Panasonic dobra firma, pięć i pół roku przeżył. No ale nowe potrzebne, dzwonię do serwisu. Pojedź tu, powołaj się na nas.
Wyrywam znane
FUXowi OOOO, ładujemy się i wio. Zajeżdżamy pod blaszak, zamknięte. Kartka - zaraz wracam i telefon. Dzwonię - brak kontaktu. Stoimy na mrozie, siara jak do Tarnobrzega. Próbuję znowu - jest kontakt. Goście przyjeżdżają, aha, Forester, spoko. Ma Pan stary akumulator?
No nie mam. Aaaa, to problem. A plus lewy czy prawy? Skąd mam wiedzieć? W sumie ustalamy, że chyba prawy (poprawnie). Biorę sprzęt i wracamy.
Na miejscu okazuje się, że nie mam klucza do odkręcenia klem. Idę do administracji. Przychodzi koleś ze skrzynką i odkręca. W połowie odkręcania obejmy akumulatora klucz wpada mu gdzieś w silnik. Maca, maca, słychać brzdęk i klucz ląduje na płycie pod silnikiem
Jakoś go jednak wygrzebuje i montujemy nowe aku. Bryka odpala - kamień spada mi z serca i rozpłaszcza stopy.

No wiocha po prostu. W sumie jednak, jak później myślę, lepiej, że stało się to wszystko w komfortowych warunkach, a nie gdzieś w okolicach białych niedźwiedzi. Minus taki, że całość zajęła sześć godzin. Prawie.
No nie chciał się ze mną rozstać.

Ech, jak coś się ma wykrzaczyć, to moment będzie na pewno najmniej odpowiedni
