Mam dylemat, bo już sam nie wiem o co chodzi u mnie z licznikiem.
Niedawno zauważyłem, że na zapłonie świeci mi się takim lekkim światłem (ale całkowicie widocznym) kontrolka od ręcznego, mimo tego, że ręczny nie jest zaciągnięty. Gdy podciągnąłem ręczny, świeciła się bardziej, ewidentnie mocniejsze światło. Po odpaleniu silnika gasnęła.
Nie widziałem tego wcześniej, pojechałem na serwis, gdzie sprawdzili w innym Forku, że tak nie powinno się dziać. No i pan pogrzebał, posrawdzał, ostatecznie jest teraz tak, że już się nie świeci tak słabo, ale jak zaciągnę ręczny to świeci się zarówno kontrolka ręcznego, jak i ta od akumulatora. Pan mechanik podłączył licznik od innego Forestera i stwierdził "inny licznik działa, także coś siadło, jak się wymieni to będzie śmigać". Polecono mi kupić używany (bo nowego nie ma sensu bo straszne pieniądze) i wymienić.
Tal więc nabyłem licznik (używany, jak zadeklarowano "100% sprawny), dzisiaj chciałem sobie zamontować, i co się okazało - wszystkie kontrolki działają z wyjątkiem tej od akumulatora - powinna się zapalać na zapłonie i gasnąć po odpaleniu, a wogóle się nie zapala

Co to może być? Czy mam pecha, i kupiona przeze mnie używka ma ten feler, że nie działa ta diodka od akumulatora? Czy też jak tamten Pan pogrzebał i sprawił, że dwie były jednocześnie, to teraz na sprawnym liczniku coś nie śmiga właśnie przez to grzebanie? (zakładam, że mógł przeoczyć po podpięciu sprawnego, że nie pojawia się akumulator, gdy widział, że zaciągnięcie ręcznego nie zaświeca obu).
Pomóżcie, bo nie wiem, jak to interpretować

P.S. Czy po wymianie licznika da się przepisać jakoś "mój" kilometraż? Bo jak zamontowałem tą używkę to moje auto "odmłodniało" o jakieś 50 tyś. km.
