vibowit pisze:W życiu nie pływałem na jachcie. Opiszcie w 2 zdaniach co tracę.

Wiec jest tak. Jak masz chorobe morska to moze byc roznie. Jedni maja lekka i tylko np. 1-2 dni, ale znam i takich co maja przez tydzien. Objawy choroby morskiej, a w zasadzie jej konsekwencje w wersji mocniejszej sa mniej wiecej takie; muli Cie w zaladku, troche boli glowa no i wymioty. Nie mozesz zjesc wiec jestes ciagle glodny. Jak juz zjesz to i tak to "wyrzygasz". Odradza sie wiec jedzenie np. frytek bo nie zdazysz ich strawic i porysuja Ci gardlo jak beda "szly" a raczej lecialy do gory. Makarony tez sa nie zalecane bo sie je potem trudno z nosa wyciaga
Najlepiej jesc kisiel i pic coca-cole. Ta sa jedyne substancje, ktore w obie strony smakuja tak samo.
Mniej wiecej w trzecim dniu choroby morskiej zaczyna bolec Cie gardlo. Od ciaglego rzygania masz przeciez podraznione gardlo przez kwasy zaladkowe. Nastepnie dostajesz goraczki i robisz sie przeziebiony. Kaszel, katar. Pamietaj, ze jestes ciagle glodny, muli Cie i ciagle jest Ci niedobrze. Oczywiscie nie wysypiasz sie. Przeciez jestes na rejsie i sa wachty w trybie najczesciej czterogodzinnym. Wiec jak juz usniesz po godzinach meczarni, kaszlac i smarkajac, to jakis debil obudzi Cie o 3:30 nad ranem swiecac latarka w oczy i mowiac: WSTAWAJ TERAZ TWOJA WACHTA

Ledwie zywy i tak nie pospisz nawet w dzien.
Ci co przeszli juz chorobe dobrze sie teraz bawia, codziennie jakies piweczko, gitara, spiew. O spaniu zapomnij. Jest super, ale nie dla Ciebie. Ty masz ochote wysiasc z tej pieprzonej lajby, i masz w dupie to, ze jestes na srodku Baltyku. Zrobisz wszystko zeby to sie skonczylo. Mysl o tym, ze jeszcze za to zaplaciles przyprawia Cie taka zlosc, ze sam siebie wyzywasz od najgorszych debili.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, ze jak juz zejdziesz z tej lajby i to wszystko przezyjesz to zaczynasz za tym teskinc. I plyniesz na kolejny i kolejny rejs, za kazdym razem przezywajac to samo zastanawiajac sie czy aby na pewno jestes normalny. Bo to, ze jestes masochista jest pewne
Powyzszy opis to dosc mocno podkolorowane wrazenia moich kolegow. Osoby przechadace tak mocno chorobe morska sa rzadkoscia. Najczesciej konczy sie na wspolnym wesolym "rzyganiu" przez kilka godzin. Ja choroby morskiej na szczescie nie mam
