Impreza odwaliła numer (na szczęście pod domem) w postaci zaprzestania chęci do odpalenia.
Zaczęło się dwa dni temu, gdy stojąc na wolnych obrotach lekko pod górkę silnik zszedł z obrotów i zgasł. Powtórzyło się to jeszcze raz. Po tym zrobiłem trasę ok 70 km. Auto chwilę postało (ok. 1-2 h ) i przy zapaleniu pochodziła ok 1 min na wolnych po czym zgasła. Przy ponownej próbie silnik zrobił jakby jeden cykl spalania i zgasł- następna próba to samo. Zaciągnąłem więc auto do garażu bez odpalania, by na płaskim posprawdzać na spokojnie stan płynów itp. (olej i reszta w normie). Sprawdziłem czy nie wybłyska żadnych błędów, ale check engine w trybie serwisowym mrugał jednostajnie. Po odłączeniu na kilka minut akumulatora i ponownej próbie odpalenia, już nic nie zapaliło. Rozrusznik kręci, ale nie słychać żeby załączała się pompa paliwa. W komorze silnika słychać jedynie przez chwile takie szybkie tykanie :
Czy to normalne i świadczy o działaniu przekaźnika pompy, czy coś jest nie tak?
Dzisiaj może uda mi się pożyczyć miernik, żeby sprawdzić czy na kostce przy pompie jest zasilanie 12V. Po rozebraniu dekla moim oczom ukazał się taki widok:
Widać że jest to jakaś rzeźba. Czy to nie jest przypadkiem przekaźnik pompy paliwa z bezpiecznikiem tylko przeniesiony przy pompie żeby był łatwy do niego dostęp?
Czy są jakieś "domowe" metody sprawdzenia czy całemu zajściu winna jest pompa ze względów mechanicznych, czy da się posprawdzać i wyeliminować nieprawidłowe działanie przekaźnika albo elektryki (przy użyciu multimetra)?
Dodam jeszcze że według poprzedniego właściciela ok. 3 lata temu wymieniana była pompa na Walbro 255, a auto przejechało od tego czasu ok. 20 tyś km
Proszę o pomoc, bo obecnie MTS zajęty, a auto na sobotę jest potrzebne:)
Pozdrawiam Paweł
