U nas w pracy ostatnio zapanował szał. Zaczęło się od powrotu winyla.
Koledzy zachwyceni. Że taki głęboki, pełny, dużo pojemniejszy od CD itp, itd...
Pojawiło się więc pytanie: na czym słuchać?
Jakoś dyskusja o gramofonach mnie nie interesowała za bardzo ale skoro panowie postanowili pojechać na "odsłuch" - pojechałem z nimi z myślą, że może coś do sypialni sobie kupię zamiast moich wysłużonych kanadyjskich kolumn omnipolowych Mirage kupionych wraz z baaaardzo budżetowym wzmacniaczem i CD Marantza gdzieś w okolicach 1999 roku... Ponieważ kiedyś mój pies był łaskaw jedną kolumnę przewrócić i uszkodzić głośniki a autoryzowany serwis nie bardzo ogarnął naprawę - ów głośnik od lat był lekko niepełnosprawny i grał gorzej od tego, w którym nie grzebano.
No jak nic wymarzona sytuacja do upgrade'u sypialnianego zestawu...
Skończyło się na wzmacniaczu, CD i kolumnach...do salonu... Fuck.
![:roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Choć ja przynajmniej załatwiłem sprawę w dwa dni... Koledzy dalej błądzą
![Uśmiech :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Na początek zatem anegdota o kablach... zasilających:
Pan w sklepie spojrzał na mnie z ukosa:
- A jakich używasz (tak, tak - jesteśmy na "ty" - jakoś samo przyszło z kolejną fakturą...) kabli zasilających?
Zdziwiłem się, nie powiem, bo kupiłem u nich dwa grube jak kciuk kable do połączenia wzmacniacza z kolumnami za niemałą kwotę.
- No jak to jakich, tych co u was kupiłem...
- Ale zasilających, od prądu.
Przyznam, że mnie zaskoczył. O takim zboczeniu jeszcze nie słyszałem.
- Myślałem, że fabryczne są ok... - szepnąłem nieśmiało.
- Ha - zaśmiał się znacząco i zniknął na zapleczu - Masz. Wypróbuj. - powiedział wręczając mi dwa kable o grubości solidnego serdelka.
- Przekonasz się jaka różnica.
- Nieee... przecież to niemożliwe... - stęknąłem - Prąd jest prąd, co tam może się różnić?
- Podłącz, zobaczysz...- był nieustępliwy i z miną eksperta nie dał mi szans na odmowę.
- No dobra, a ile to kosztuje w razie czego? - teraz już jestem przezorny. Nauczyłem się pytać po kablu RCA za 300 złotych...
- 1800 - powiedział patrząc mi w oczy - za sztukę...
- Fuuuuck... - zajęczałem - Dobra przetestuję.
W pracy chłopaki byli bardziej niż zafascynowani. Tysiące argumentów dlaczego to może mieć wpływ. I że cena bandycka, no ale w końcu amerykański kabel musi kosztować bo jest gruby i... amerykański...
W weekend zrobiliśmy kolejny test wypożyczonych przez nich wzmacniaczy i kolumn. jak już pisałem. Cały czas błądzą.
Ukoronowaniem wieczoru miała być próba kabli za 3600, co nam urwą dupę ani chybi.
Najpierw posłuchaliśmy wybranego utworu na "normalsach" potem podpięliśmy "kiełbasy" i... o ja pierdolę... przysięgam... ambrozja polała się z głośników...
Czysty perfekcyjny dźwięk zalał pomieszczenie, odkażając je po chropowatych tonach, którymi zbryzgał ściany zestaw przy pomocy fabrycznego (wstyd!) kabla...
- No nie ma chuja, trzeba zbierać na to cudo kasę... - pomyślałem przerażony, widząc już oczami wyobraźni minę mojej żony, która z dużą cierpliwością przełknęła faktury za poprzednie zakupy...
- Panowie, stop - to głos rozsądku, najbardziej analitycznego spośród nas umysłu - To nie jest możliwe. Zróbmy ślepą próbę.
Zrobiliśmy.
Dzielny ochotnik podjął się wymiany kabli. Trzy odsłuchy. W ciemno. Nie patrzymy. Kartki na kolanach. i jazda.
Pierwszy był referencyjny, zerowy. Ale nie ze mną te numery, w końcu nie po to bozia dała uszy.Zaznaczyłem, że to zwyklaki.
Drugi urwał nam dupy. Jednak. Spojrzeliśmy po sobie z euforią. Nożesz kurwa mać. To jest jednak amerykańska technologia!
"Kiełbasy"jak nic!
Trzeci oznaczyłem znów jako "kiełbasy"...
I jeżeli kiedykolwiek mieliście złudzenia jak działa placebo, to... No właśnie.
Wszyscy daliśmy się nabrać. Wszyscy trzej. Mózgi spłatały nam figla, bo kable zostały podpięte w takiej kolejności:
zwyklak
zwyklak
kiełbasa...
Popatrzyłem na kolegów, spakowałem "kiełbasy" do torby i następnego dnia odwiozłem do sklepu.
- No i jak - zapytał Pan.
Opowiedziałem mu całą historię.
- No tak - skonstatował - może te twoje klocki są jednak z za niskiej półki - jakbyś podłączył takie naprawdę solidne jednostki, to na bank byś usłyszał różnicę...
Szach mat.