2 miesiące temu podczas jazdy po lesie i szukania miejsca na ryby zauważyłem wskazówkę temperatury zbliżającą się do czerwonego pola. Dolałem płynu, wszystko ok. Jeździłem dalej, nic się nie działo. Wyjechałem w trasę (pierwszy raz od zakupu), autostrada, 150km/h, po przejechaniu 50km wskazówka temp. znowu w górę. Zatrzymałem się, dolałem płynu, dalej to samo. Przydrożny warsztat: "Na 100% uszczelka". Samochód zostawiłem, po jakimś czasie wrócił na lawecie. Przejechałem jeszcze autem do warsztatu na upewnienie się czy to uszczelka-test ciśnieniowy i zawartość spalin w płynie chłodniczym. Diagnoza: uszczelka na 100% NIE, powodem wygotowania uszkodzony jeden z wiatraków, który przepalił bezpiecznik blablabla. Wiatrak wymieniony, przy okazji termostat i płyn. Wszystko git.
Po miesiącu jeżdżenia w upałach po mieście i 20km do rodziców kilka razy w tygodniu i żadnej reakcji wskazówki temperatury znowu w trasę. I ta sama akcja, po 100km wariowanie temperatury, przy próbie dolania wody odkręcenie korka chłodnicy daje piękną różową fontannę.
Dolewam płynu, dojeżdżam do warsztatu kuzyna, usuwa z pacjenta termostat, robię jazdę próbną 20km z ciężką nogą-jest ok, ale na podwórku po przegazowaniu temperatura skacze. Test wykazuje spaliny w płynie chłodniczym, dramat.
Następnego dnia dolewam płynu, i wracam w stronę domu (ponad 20km) już będąc przygotowanym na wzywanie lawety. Nie przekraczając 90km/h i 2tys. obrotów robię 220km bez podskoczenia temperatury o milimetr.
Uszczelka czy nie uszczelka?


