Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Przez ostatnich 15 lat właśnie tym się zajmowałam i pracowałam dla regionalnych oddziałów dwóch największych polskich banków i jednego mniejszego. Więc chyba mam pojęcie o czym mówię
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Czyli co 3 banki? A ile jest w Polsce?
Banki w Polsce nie żyją z przeterminowanych kredytów. To po prostu bzdura.
Banki w Polsce nie żyją z przeterminowanych kredytów. To po prostu bzdura.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Minimus - oczywiście, ze teoretyzuję choć powiedzmy, że słyszałem, ze jest coś na rzeczy; jasne,że wolę aby tak nie było niemniej jak będzie trzeba przenieśc środki to metoda sie znajdzie i KNB może być bezsilna - a obawę mam właśnie przed sytuacją, ktora jest w twoim wniosku - miejmy nadzieję tak nie będzie - konczę z czarnowidztwem i wkładaniem kija w mrowisko
imgw - a niby dlaczego? widziałeś ich umowy kredytowe? co im oferowały banki? przecież one robiły znacznie bardziej niedorzeczne rzeczy i sprzedawały produkty po to tylko, żeby sprzedać (bazując na samym wzroście cen) nieruchomości. Bank tam na dziś mają sporo drogich nieruchomości na zbyciu a ich poprzedni właściciele maja się dobrze i upadłości nie ogłaszali - to była promocja sprzedaży (kredytu) podniesiona do poziomu absurdu.
A wnioski, że przeżyliśmy potop szwedzki przeżyjemu i radziecki mnie nie przekonują. Ty przeżyłeś po 3 zł a ktoś inny mam nadzieję nie będzie musial mając kredycik, którego raty polecą fiuuu...bo bral po 2,30. Ja tam PLN przeżyłem na znacznie więcej niż 20% ale tych sytuacji nie da się porównać. A dolar po 5 zł to był przez jeden dzień
Generalnie osłabienie złotego mnie osobiści cieszy bo to naszej gospodarce powinno wyjść na zdrowie (powinno hehe) - tylko może nie takie raptowne ruchy.
imgw - a niby dlaczego? widziałeś ich umowy kredytowe? co im oferowały banki? przecież one robiły znacznie bardziej niedorzeczne rzeczy i sprzedawały produkty po to tylko, żeby sprzedać (bazując na samym wzroście cen) nieruchomości. Bank tam na dziś mają sporo drogich nieruchomości na zbyciu a ich poprzedni właściciele maja się dobrze i upadłości nie ogłaszali - to była promocja sprzedaży (kredytu) podniesiona do poziomu absurdu.
A wnioski, że przeżyliśmy potop szwedzki przeżyjemu i radziecki mnie nie przekonują. Ty przeżyłeś po 3 zł a ktoś inny mam nadzieję nie będzie musial mając kredycik, którego raty polecą fiuuu...bo bral po 2,30. Ja tam PLN przeżyłem na znacznie więcej niż 20% ale tych sytuacji nie da się porównać. A dolar po 5 zł to był przez jeden dzień
Generalnie osłabienie złotego mnie osobiści cieszy bo to naszej gospodarce powinno wyjść na zdrowie (powinno hehe) - tylko może nie takie raptowne ruchy.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Mówisz, jakbyś się wczoraj urodził. Bank zawsze był i będzie instytucją lichwiarską, która dąży do wyssania jak najwyższych kosztów od klienta. Gdyby było tak jak piszesz, to odsetki karne różniły by się o 2-3 punkty w górę od założonego oprocentowania a nie o 20 punktów (plus minus).minimus pisze: Banki w Polsce nie żyją z przeterminowanych kredytów. To po prostu bzdura.
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Niestety nie urodziłem sie wczoraj.Doxa pisze: Mówisz, jakbyś się wczoraj urodził.
Bank różni się od innych dużych firm tylko tym, że jego towarem jest pieniądz.Doxa pisze: Bank zawsze był i będzie instytucją lichwiarską, która dąży do wyssania jak najwyższych kosztów od klienta.
Szczerze mówiąc to nie wiem ile wynoszą karne odsetki. Dziwi mnie jeśli są tak wysokie. Natomiast według sprawozdań finansowych banków ich dochody są z różnych źródeł i absolutnie nie można uogólnić, że zarabiają przede wszystkim z przeterminowanych kredytów.Doxa pisze: odsetki karne różniły by się o 2-3 punkty w górę od założonego oprocentowania a nie o 20 punktów (plus minus).
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Ja niestety też nie.minimus pisze: Niestety nie urodziłem sie wczoraj.
Zapomniałam tego napisać w moim poprzednim poście. Stąd dążenie do osiągnięcia jak największych zysków, jak w każdej firmie. Obojętnie jakim kosztem.minimus pisze: Bank różni się od innych dużych firm tylko tym, że jego towarem jest pieniądz.
W takim razie wskaż mi bardziej intratny (dla banku) produkt bankowy, bardzo proszę. Dlaczego bank ma nie być zadowolony że zarobi zamiast powiedzmy 16%, 36% ? Będzie sobie ściągał powolutku, ma czas.minimus pisze: Natomiast według sprawozdań finansowych banków ich dochody są z różnych źródeł i absolutnie nie można uogólnić, że zarabiają przede wszystkim z przeterminowanych kredytów.
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy d..y, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
:)
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Doxa, Ma/może mieć rację!
Rozmawiałem ze Znajomym z jednej z największych firm leasingowych. Kasa jest z frajerów, którzy rzucają sie na rzeczy, na które ich nie stać. Na dzień dobry wpłaci z 20% (spadek wartości po wyjeździe ze salonu) 2-3 raty (duże, bo po co leasingować więcej, niż 3 lata), wykupem na poziomie 5% wartości.
Przy 4, 5, 6 racie robi sie ból. Przyjeżdża Pan Franek z lawetą, ładuje furę na pake i wiezie na plac.
Zrozpaczony Klient nadal musi becalenować za auto (tak długo, aż nie znajdzie nowego nabywcy), które może sobie pooglądać na parkingu, wystawione na następną licytację internetową.
I kto zarobił?
Rozmawiałem ze Znajomym z jednej z największych firm leasingowych. Kasa jest z frajerów, którzy rzucają sie na rzeczy, na które ich nie stać. Na dzień dobry wpłaci z 20% (spadek wartości po wyjeździe ze salonu) 2-3 raty (duże, bo po co leasingować więcej, niż 3 lata), wykupem na poziomie 5% wartości.
Przy 4, 5, 6 racie robi sie ból. Przyjeżdża Pan Franek z lawetą, ładuje furę na pake i wiezie na plac.
Zrozpaczony Klient nadal musi becalenować za auto (tak długo, aż nie znajdzie nowego nabywcy), które może sobie pooglądać na parkingu, wystawione na następną licytację internetową.
I kto zarobił?
Dolce far niente
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Doxa nie ma racji.
Firmy leasingowe to nie banki. One żyją przede wszystkim z "kredytowania".
Nie chce mi się już tego dalej ciągnąć EOT.
Firmy leasingowe to nie banki. One żyją przede wszystkim z "kredytowania".
Nie chce mi się już tego dalej ciągnąć EOT.
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 0
- Polubione posty: 0
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Michal B pisze: Oczywiście, że banki nie lokują bezpośrednio u swoich mamuś - pojawia sie pośrednik, u którego lokują
Tak prosto to nie jest - w użyciu są dużo bardziej wyrafinowane instrumenty.
minimus pisze: A ile danych finansowych banków ostatnio widziałaś?
A czy to problem, są raporty giełdowe, KRS...
Problem nie leży w wyniku finansowym. Problem leży w tym, czy bank ma pieniądze (jak każde przedsiębiorstwo handlowe musi mieć towar ktorym handluje). A bez kredytów pieniędzy nie będzie.
Doxa pisze: Ale przecież główny zysk banku to właśnie odsetki karne,
Główny zysk to się wytwarza na rynku międzybankowym. Z tego żyją banki. Nic dziwnego, że wszystkie plany ratunkowe zakładały rzucenie pieniędzy bankom, to jak widać od razu ustabilizowało sytuację i wszystkie IBORy oraz IBIDy zaczęły spadać.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
damaz, no ja Cię proszę. Cóż to jest za kryterium? Co, ten który dostał w spadku 100 tys., albo ukradł jest bardziej rokujący od tego, co nie ma? Jak sobie wyobrażasz weryfikację tego?damaz pisze:to tak a propos wkładów własnych rzędu 30% wartości mieszkania. ja rozumiem, że "rynek", ale rzeczywiście młodsze pokolenie mogłoby mieć wkład własny liczony - na przykład - w średnich krajowych. jesteś "zaraz po szkole", ale zaoszczędziłeś już 20 średnich? no to porozmawiajmy, bo jesteś rokujący.
Michał, jaki socjalizm? Przecież nikt nie mówi, że wszyscy mają mieć po równo. Socjalistyczne to było "Wałęsa dawaj moje 100 mln.". Szafowanie 100% w tym wypadku to czysta demagogia. To jak robienie ludziom wody z mózgu przy progach podatkowych. Procenty to tylko jeden ze składowej działania. Ważna jest jeszcze podstawa. Moim zdaniem kwota jest istotna, a nie procenty. Dlaczego na siłę chcecie bronić młodych ludzi (ale przecież już dorosłych) przed samymi nimi. Chcieliśmy mieć wolny rynek, więc o to czy taki a nie inny kredyt jest korzystny dla klienta niech się martwi on sam. A o to czy to się opłaca bankowi i czy na tym nie umoczy niech się troszczy bank. Po to są procedury bankowe. Nakładanie odgórnych ograniczeń, często przez ludzi, którzy nie mają o temacie bladego pojęcia, mocno mi zalatuje właśnie socjalizmem i gospodarką planowaną.Michal B pisze:Argumenty tu padające za kredytem 100% są mocno socjalistyczne. Wiadomo - lepiej mieć od razu mieszkanie, móc przyjenie i fajnie zyć na swoim itp itd. Lepiej tanimi liniami latać na wakacje do ciepłych krajów niż pod namiot pociągiem na Hel, lepiej nową dajmy na to Imprezą niż 13letnim golfem Uwagi - że punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia sa raczej demagogiczne - jak mialem 25 lat mieszkanie też było dla mnie produktem abstrakcyjnym, pewnie znacznie bardziej nawet niż dla tych, którzy wykazywali ową zdolność kredytową na te 100% pozyczki a dziś tylko na 70. Ze mną żaden bank nie rozmawiał i pewnie bym kopa dostal i za drzwi. I pewnie to doświadczenie wielu ludzi jest.
Amen.
czarne jest piękne...
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Doxa, i inni. Nie bierzecie pod uwagę tego, że część z wypowiadających się tutaj ludzi pracuje w bankach i ma jako takie pojęcie o tym jak funkcjonuje system bankowy.
To, że kredyt przeterminowany obłożony jest odsetkami karnymi nie znaczy, że to główne źródło przychodów banku.
To, że kredyt przeterminowany obłożony jest odsetkami karnymi nie znaczy, że to główne źródło przychodów banku.
czarne jest piękne...
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Trochę namieszałeś. Bank by udzielić kredytów, musi mieć kasę z depozytów. (tak w dużym uproszczeniu).Konto usunięte pisze: Problem nie leży w wyniku finansowym. Problem leży w tym, czy bank ma pieniądze (jak każde przedsiębiorstwo handlowe musi mieć towar ktorym handluje). A bez kredytów pieniędzy nie będzie.
PS. Sorry, ale nie chce mi się scalać postów.
czarne jest piękne...
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Oczywiście, że nie jest - ot prymitywne uproszczenie. Niemniej liczenie na to, że KNB wyeliminuje takie bardziej wyrafinowane działania jest moim zdaniem czymś mocno na wyrost. Zresztą pogłoski o ulokowaniu większej kasy z Polski w ING zaczynają się już potwierdzać w mediach (7 mld pln - przedwczoraj jeszcze 2 mld Euro - dziś to już znacznie mniej)Konto usunięte pisze:Michal B pisze: Oczywiście, że banki nie lokują bezpośrednio u swoich mamuś - pojawia sie pośrednik, u którego lokują
Tak prosto to nie jest - w użyciu są dużo bardziej wyrafinowane instrumenty.
Vibowit jeśli banki są w stanie stworzyć skuteczne procedury dla takich kredytów to proszę bardzo - nie mam nic przeciwko, nie jestem też za jakimś prawnym ograniczeniem typu max 70%. Niemniej jeśli stworzą skuteczną procedurę na taki kredyt a nie będą dawać każdemu kto ma na dziś dochód to i tak będzie to kredyt stosunkowo trudny do uzyskania. Zreszta nie ma co sie tu o to wadzić - to co jest dziś nie jest miarodajne - wahadło poleciało w druda stronę, był huraoptymizm jest pesymizm i nawet strach.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
vibowit pisze:damaz, no ja Cię proszę. Cóż to jest za kryterium?
1. skoro banki mają procedury i nadzór to jednak są sterowane/kontrolowane.vibowit pisze:Chcieliśmy mieć wolny rynek, więc o to czy taki a nie inny kredyt jest korzystny dla klienta niech się martwi on sam. A o to czy to się opłaca bankowi i czy na tym nie umoczy niech się troszczy bank. Po to są procedury bankowe. Nakładanie odgórnych ograniczeń, często przez ludzi, którzy nie mają o temacie bladego pojęcia, mocno mi zalatuje właśnie socjalizmem i gospodarką planowaną.
2. z tym wolnym rynkiem to tak ostrożniej, lepiej. w USA banki właśnie były "wolne".
3. co do tej średniej krajowej: takie samo kryterium jak 30% wkładu własnego. nie twierdzę, że idealne, ale - na ten przykład - dużo bardziej "odporne" na spekulantów. a bank powinien weryfikować ubiegających się o kredyt pod jednym, jedynym kontem: czy ubiegający się spłaci kredyt zgodnie z umową. więc czy wkład własny jest liczony w procentach, hektarach ziemi uprawnej, średnich krajowych czy ilości bogatych ciotek w wieku testamentowym nie ma tak wielkiego znaczenia. istotne jest prawidłowe oszacowanie zdolności kredytowej. banki w USA nie mają problemów z powodu kredytów na 120% procent. mają problemy, bo rozdawały te kredyty byle komu. słynne kredyty ninja, na przykład.
edit: tak na logikę, bo bankowcem nie jestem.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Zadaniem kontrolera jest upewnienie się, że pieniądze ludzi są w miarę bezpieczne i że nie dochodzi do nadużyć, typu wyprowadzanie pieniędzy z kraju.damaz pisze:1. skoro banki mają procedury i nadzór to jednak są sterowane/kontrolowane.
Punkt 2 wiąże się ściśle z 3. O to właśnie chodzi. Zadaniem banku jest zabezpieczenie się przed wtopieniem. To próbuję powiedzieć że 100% ma tu niewiele do rzeczy. Chodzi o skuteczną weryfikację zdolności kredytowej klienta.damaz pisze:2. z tym wolnym rynkiem to tak ostrożniej, lepiej. w USA banki właśnie były "wolne".
3. co do tej średniej krajowej: takie samo kryterium jak 30% wkładu własnego. nie twierdzę, że idealne, ale - na ten przykład - dużo bardziej "odporne" na spekulantów. a bank powinien weryfikować ubiegających się o kredyt pod jednym, jedynym kontem: czy ubiegający się spłaci kredyt zgodnie z umową. więc czy wkład własny jest liczony w procentach, hektarach ziemi uprawnej, średnich krajowych czy ilości bogatych ciotek w wieku testamentowym nie ma tak wielkiego znaczenia. istotne jest prawidłowe oszacowanie zdolności kredytowej. banki w USA nie mają problemów z powodu kredytów na 120% procent. mają problemy, bo rozdawały te kredyty byle komu. słynne kredyty ninja, na przykład.
Jak wiadomo najbezpieczniejsze jest nieudzielanie kredytów.
czarne jest piękne...
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
vibowit pisze: To próbuję powiedzieć że 100% ma tu niewiele do rzeczy. Chodzi o skuteczną weryfikację zdolności kredytowej klienta.
I to są święte słowa.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Ale kryzys nie zaczal sie od bankow...damaz pisze:2. z tym wolnym rynkiem to tak ostrożniej, lepiej. w USA banki właśnie były "wolne".
g.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Obawiam się, że to jednak nie tak.damaz pisze: banki w USA nie mają problemów z powodu kredytów na 120% procent. mają problemy, bo rozdawały te kredyty byle komu. słynne kredyty ninja, na przykład.
Sprawdzenie wiarygodności kredytowej klienta, zwłaszcza w odniesieniu do jego przyszłych, potencjalnie możliwych, a nawet prawdopodobnych, niemniej jednak nie do końca pewnych dochodów, zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem - z góry można założyć, że część kredytobiorców za jakiś czas nie będzie w stanie spłacać kredytu. Przy dobrej koniunkturze to będzie niewielki procent i raczej tylko okresowo, ale przy złej, znacznie większy i w wielu przypadkach permanentnie (przynajmniej w skali cierpliwości banku).
Jedyne, co można ocenić w miarę łatwo i z dużą pewnością to wartość nieruchomości (zabezpieczenia). Dlatego, wiedząc, że realna, możliwa do uzyskania wartość odsprzedaży takiej nieruchomości, szczególnie w sytuacji kryzysu, z łatwością może spaść do 70% jej wartości (papierowej) w momencie udzielania kredytu, udzielenie pożyczki w wysokości 120% wartości nieruchomości (jeżeli to hipoteka tej nieruchomości jest jedynym zabezpieczeniem) jest dla banku posunięciem ryzykownym.
I to się stało w Stanach. Banki nie są w stanie odzyskać pieniędzy pożyczonych na domy warte obecnie znacznie mniej niż kiedyś.
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
To ciekawe, że często bank nie ma problemów z kredytobiorcami, którzy mają kredyt na 100% a sporo w windykacji jest takich na 50% wartości. I mówię tu o faktach. Na pewno zaraz mnie zakrzyczą
Edit: najważniejsza jest zdolność kredytowa, a potem wysokość kredytu do wartość nieruchomości.
Edit: najważniejsza jest zdolność kredytowa, a potem wysokość kredytu do wartość nieruchomości.
- Bagażnik nigdy nie jest wystarczająco duży /by Bilex/
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Zdolność kredytowa jest ważna bo ważne jest żeby klient spłacał. Jasne że to jest najważniejsze. Bo wbrew temu co niektórzy myślą bank chce żeby spłata przebiegała bezproblemowo.liwit pisze: Edit: najważniejsza jest zdolność kredytowa, a potem wysokość kredytu do wartość nieruchomości.
Wartość zabezpieczenia też jest ważna bo to pomaga odzyskać dług jeśli klient nie spłaca. Im większa wartość zabazpieczenia tym... (to już chyba oczywiste)
Także jedno i drugie jest ważne.
Jeśli chodzi o zmiany w kryteriach przyznawania kredytów to najłatwiej zauważyć wzrost wymagań dot zabezpieczenia. To po prostu jest czarno na białym ogłoszone. Zapewne zacieśnione są/będą kryteria oceny zdolności kredytowej, ale o tym tak po prostu się nie dowiemy.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
O faktach czasów prosperity, a wątek jest o kryzysie...liwit pisze: To ciekawe, że często bank nie ma problemów z kredytobiorcami, którzy mają kredyt na 100% a sporo w windykacji jest takich na 50% wartości. I mówię tu o faktach.
Jak wszystko idzie dobrze, to banki generalnie nie mają problemów z odzyskaniem pieniędzy, a kredytobiorcy ze spłatą, domy rosną w wartości, a wszyscy są syci, szczęśliwi i pełni miłości.
Ale jak przychodzi kryzys, to się to nieco zmienia.
Jakkolwiek to wygląda z różnych punktów widzenia, to chyba już nie ma co dzielić włosa na czworo, bo kryzys zażegnany, banki luzują i będzie dobrze!
Wysłane z mojego komputera przy użyciu klawiatury.
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Wartośąć złotego dośc drastycznie dalej spada - wręcz w oczach, Węgrzy chwytają się brzytwy podnosząc stopy o 3% co chyba na niewiele sie zda a nas to nieładnie ochlapie. A co robi Prezes Skrzypek? Fachowiec z dyplomami wielu uczelni było nie było ? Chyba Prezydent dyspozycji nie wydał - moze jak zbierze się rada gabinetowa? Zreszta co go to obchodzi - i tak rząd mu obetnie budrzet kancelari więc na pohybel wszystkim
-
Konto usunięte
- 6 gwiazdek
- Polubił: 14 razy
- Polubione posty: 19 razy
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Gal pisze: Jakkolwiek to wygląda z różnych punktów widzenia, to chyba już nie ma co dzielić włosa na czworo, bo kryzys zażegnany, banki luzują i będzie dobrze!
Właśnie, możemy znowu wydawać na kolejne subaraki
W ogóle to chyba już można zamknąć wątek ;)
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
Miała być ekonomia w pigułce, a wyszła niemal lewatywa.Konto usunięte pisze:W ogóle to chyba już można zamknąć wątek ;)
czarne jest piękne...
- So What!
- 6 gwiazdek
- Lokalizacja: Kraków
- Auto: Giulia V Q4
- Polubił: 287 razy
- Polubione posty: 55 razy
Re: Ekonomia praktyczna w pigułce czyli o kryzysie strasznym
No to trzeba nie tylko ocenić wiarygodność klienta, ale także zadbać o odpowiednie zabezpieczenie spłaty kredytu.Gal pisze: Sprawdzenie wiarygodności kredytowej klienta, zwłaszcza w odniesieniu do jego przyszłych, potencjalnie możliwych, a nawet prawdopodobnych, niemniej jednak nie do końca pewnych dochodów, zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem - z góry można założyć, że część kredytobiorców za jakiś czas nie będzie w stanie spłacać kredytu. Przy dobrej koniunkturze to będzie niewielki procent i raczej tylko okresowo, ale przy złej, znacznie większy i w wielu przypadkach permanentnie (przynajmniej w skali cierpliwości banku).
Jedyne, co można ocenić w miarę łatwo i z dużą pewnością to wartość nieruchomości (zabezpieczenia). Dlatego, wiedząc, że realna, możliwa do uzyskania wartość odsprzedaży takiej nieruchomości, szczególnie w sytuacji kryzysu, z łatwością może spaść do 70% jej wartości (papierowej) w momencie udzielania kredytu, udzielenie pożyczki w wysokości 120% wartości nieruchomości (jeżeli to hipoteka tej nieruchomości jest jedynym zabezpieczeniem) jest dla banku posunięciem ryzykownym.
I to się stało w Stanach. Banki nie są w stanie odzyskać pieniędzy pożyczonych na domy warte obecnie znacznie mniej niż kiedyś.
Kto powiedział, że należy poprzestać jedynie na zabezpieczeniu rzeczowym - na nieruchomości, na zakup której udzielony został kredyt.
Są przecież jeszcze inne zabezpieczenia. Choćby nawet ubezpieczenie, poręczenie.